Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 12.12.2015

COP21 Nowy projekt umowy: emitujmy nie więcej niż pochłaniamy i usuwamy

Zatrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza - to cel umowy wg najnowszego projektu. By to osiągnąć, w drugiej połowie wieku kraje miałyby dążyć do zrównoważenia emisji gazów cieplarnianych z ich usuwaniem.
Posłuchaj
  • Zahamowanie wzrostu temperatur na poziomie znacznie niższym niż dwa stopnie Celsjusza i postanowienia prawnie wiążące dla wszystkich krajów. Takie są główne założenia ostatecznej wersji globalnego traktatu o walce ze zmianami klimatycznymi
Czytaj także

Udostępniony w sobotę dokument, który ma szansę stać się tekstem globalnej umowy, wskazuje, że celem porozumienia "jest utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza ponad poziom przedindustrialny i kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia".

Napisano też, że aby osiągnąć ten długoterminowy cel, strony będą dążyć do osiągnięcia szczytu emisji gazów cieplarnianych "tak szybko jak to możliwe", uznając, że zabierze to więcej czasu krajom rozwijającym się.

Później strony mają dążyć do "podjęcia szybkich redukcji", tak by zgodnie z najlepszymi zdobyczami nauki osiągnąć "równowagę między antropogenicznymi emisjami ze źródeł i usuwaniem gazów cieplarnianych przez pochłaniacze gazów cieplarnianych" w drugiej połowie wieku. Ma to się odbywać "w kontekście zrównoważonego rozwoju i wysiłków na rzecz eliminacji biedy".

Może więc chodzić o to, by do końca wieku m.in. huty, fabryki i elektrownie nie emitowały więcej gazów cieplarnianych niż może być pochłonięte przez naturę, np. lasy a także przez instalacje pochłaniające, takie jak instalacje CCS do wychwytywania CO2.

W poprzedniej wersji umowy zapis dotyczący długookresowego celu mówił o osiągnięciu do końca wieku "neutralności pod względem emisji gazów cieplarnianych". W czasie szczytu UE mówiła o "zerze emisji w 2100 r.", by zatrzymać globalne ocieplenie.

Przewodniczący COP21: jesteśmy prawie pod koniec drogi

Jesteśmy prawie pod koniec drogi - powiedział na otwarciu ostatniej sesji plenarnej szczytu klimatycznego przewodniczący COP21 Laurent Fabius. Podkreślił, że nowy projekt umowy potwierdza cel utrzymania globalnego ocieplenia znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza.

Francja was prosi, Francja was wzywa do przyjęcia pierwszej uniwersalnej umowy na rzecz klimatu, pierwszej takiej umowy w naszej historii - apelował prezydent Francji Francois Hollande, który dołączył do delegatów, by zademonstrować wagę sprawy.

W ogromnej sali La Seine, gdzie odbywa się ostatnia sesja plenarna szczytu, panowało podniecenie, co chwila rozbrzmiewały oklaski, ludzie ściskali się, dziękując sobie za pracę na rzecz światowego kompromisu.

"Jesteśmy blisko ostatecznego rezultatu"

- Dużo pracowaliśmy, niezbyt dużo spaliśmy - mówił Fabius do zebranych. W oprócz Hollande'a był też m.in. sekretarz stanu USA John Kerry. - Jesteśmy blisko ostatecznego rezultatu - podkreślił. - Jestem głęboko przekonany, że doszliśmy do ambitnej i zrównoważonej umowy, która odzwierciedla stanowiska stron - powiedział Fabius.
- Tekst zawiera zasadnicze elementy, które wcześniej były niemożliwe do osiągnięcia. Proponowana umowa jest zróżnicowania (chodzi o zróżnicowanie obowiązków krajów według ich możliwości - PAP), sprawiedliwa, trwała, dynamiczna, zrównoważona i prawnie wiążąca - wymienił przewodniczący szczytu.
Fabius podkreślał, że nowy projekt globalnego porozumienia na rzecz ochrony klimatu "potwierdza nasz jasny podstawowy cel, by utrzymać wzrost temperatur dużo poniżej 2 stopni i starać się o poziom 1,5 stopnia".

"Ambitny, ale konieczny cel długookresowy"

W umowie wpisano "ambitny, ale konieczny cel długookresowy" - wyjaśnił. "Redukcja emisji gazów cieplarnianych stała się interesem wszystkich dzięki aktualizacji co 5 lat krajowych wkładów, które w tym przypadku, mogą być tylko bardziej ambitne" - mówił szef francuskiej dyplomacji.
Dodał, że umowa to "najlepsza możliwa równowaga interesów", która "umożliwi każdemu krajowi powrót do domu z podniesioną głową, z poczuciem osiągnięcia czegoś ważnego".
Rangę wydarzenia podniósł prezydent Hollande, który wzywał negocjatorów do zawarcia porozumienia. W jego ocenie byłoby ono "skokiem dla ludzkości", bo byłoby pierwszą uniwersalną umową w historii negocjacji klimatycznych.

"Francja was prosi, Francja was wzywa"

- Francja was prosi, Francja was wzywa do przyjęcia pierwszej uniwersalnej umowy na rzecz klimatu, pierwszej takiej umowy w naszej historii. To rzadkość, mieć za swojego życia okazję zmienienia świata, wy macie taką okazję. Musicie ją wykorzystać, chwycić tak, by nasza planeta mogła długo żyć, byśmy my mogli żyć długo i zdrowo - przekonywał prezydent.
"Historia dzieje się tutaj, wszystkie warunki zostały spełnione i nie zawsze takie będą (...). Zdecydowana umowa dla planety jest tu i teraz i tylko od was zależy (...) decyzja w tej sprawie. 12 grudnia 2015 roku może być dniem historycznym, ale także datą upadku w historii ludzkości" - apelował.
Dodał, że osobiście chciałby i byłby dumny, gdyby podpisanie umowy stało się "sygnałem życia" wysłanym z Paryża, bo miasto to zostało "zaatakowane prawie dokładnie miesiąc temu" przez terrorystów.
W jego ocenie proponowany teraz projekt umowy jest "ambitny, ale także realistyczny". Podkreślił, że określa on między innymi odpowiedzialność najbogatszych i jest zróżnicowany, jeśli chodzi o obowiązki krajów zgodne z ich możliwościami. - Jest też mechanizm rewizji, który jest podstawowy dla wiarygodności takiej umowy - podkreślił Hollande.

Porozumienie na wyciągnięcie ręki. Ostatni dzień szczytu klimatycznego

CNN Newsource/x-news

"Miliardy ludzi polegają na waszej mądrości"

Także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun apelował o przyjęcie umowy. - Skończmy pracę, cały świat patrzy. Miliardy ludzi polegają na waszej mądrości - wzywał sekretarz.
- Nadszedł czas, by uświadomić sobie, że narodowe interesy są najlepiej zaspakajane przez działanie na rzecz interesów globalnych. Natura wysyła nam alarmujące sygnały. Ludzie i kraje są zagrożone jak nigdy wcześniej. Musimy robić to, co dyktuje nam nauka, musimy chronić naszą planetę, która nas utrzymuje - mówił Ban Ki Mun.
W sobotę w Paryżu rozpoczął się ostatni dzień światowych negocjacji klimatycznych, które początkowo miały zakończyć się w piątek. Ich efektem ma być porozumienie krajów ONZ ws. ochrony klimatu, które ma nie dopuścić, by do końca wieku globalne temperatury wzrosły o więcej niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do ery przedindustrialnej.

PAP, abo