- Mamy nadzieję, że uda nam się odnowić siłę marki i zmotywować użytkowników do powrotu - mówi Tom Vanderhook, prezes Specific Media. - Justin Timberlake będzie nam doradzał, jak odzyskać popularność wśród użytkowników i dać konsumentom powód do powrotu do marki, która została wypchnięta z rynku - tłumaczy.
Do czasu złotych lat Facebooka strona MySpace był potentatem wśród serwisów społecznościowych. U szczytu popularności została kupiona za niemal 600 mln dolarów. We czwartek ogłoszono odsprzedaż za marne 35 mln dolarów.
Od dotychczasowego posiadacz potentata medialnego News Corp. nabędzie go dużo mniejsza firma Specific Media - donosi Bloomberg. Gigant posiadał serwis od 2005 roku, kiedy go przejął za sumę 580 mln dolarów. Odda go zatem ze stratą 545 mln dolarów. W praktyce News Corp. na MySpace wyszło jeszcze gorzej, bo serwis nie przynosi zysków. W amerykańskim roku rozliczeniowym 2010 bilans serwisu wynosił 100 mln dolarów na minusie. Wraz ze sprzedażą MySpace w ciągu dwóch miesięcy odejdzie jego dotychczasowy szef Mike Jones. Jednak nie on jedyny. Mimo że w styczniu MySpace zwolnił kilkuset pracowników, w najbliższym czasie pozbędzie się kolejnych. News Corp. próbowała wcześniej pozyskać finansowanie na odnowienie biznesu. To się jednak nie udało.
Dlaczego zatem Specific Media przejmuje, zdawałoby się, upadającą firmę? Nowi właściciele serwisu nie liczą na przebicie Facebooka czy nowo ogłoszonego serwisu społecznościowego Google+. Chcą zbudować interes, który będzie po prostu zarabiał. - Niewiele serwisów ma tak silną międzynarodową markę jak MySpace - mówi Tom Vanderhook, szef Specific Media. Istotnie, strona ma 34,9 mln użytkowników. Specific Media to posiadacz platformy reklam. Tak duże rozszerzenie bazy użtkowników, którym może je pokazywać, przełoży się na zwiększenie dochodów.
tk