- Będziemy monitorowali obecną sytuację i podejmowali stosowne decyzje, aby wiarygodność, którą Polska ma, była utrzymana - zapewniał minister. - Trzeba działać wyprzedzająco, ale jednak adekwatnie, a nie panicznie - dodał.
"Jestem mniej ważny niż Sarkozy"
Dziennikarze pytali, czemu nie odbył kryzysowej narady z premierem wcześniej, jak to zrobili prezydent Francji Nicolas Sarkozy i premier Włoch Silvio Berlusconi ze swoimi ministrami finansów. - Jestem mniej ważny niż Sarkozy. Tak mi powiedziała żona - odpowiedział Rostowksi.
Szef resortu stwierdził, że domyśla się po kursie franka, iż Szwajcarski Bank Narodowy ponownie dokonał interwencji walutowej. Rano znów przekroczył on 4 złotych, ale w ciągu dnia spadł poniżej tej granicy. Minister twierdzi, że rynki ciągle są w słabej kondycji. - Wygląda na to, że panika na rykach światowych trochę się uspokoiła. Niemniej rynki dalej są bardzo nerwowe - ocenił Rostowski.
Polskie finanse są bezpieczne
Jacek Rostowski ocenił, że mimo tak niekorzystnego zachowania rynków, polskie finanse są bezpieczne. Wyraził zadowolenie z oświadczenia agencji Moody's. Ta potwierdziła w czwartek, że rating kredytowy Polski jest stabilny.
Rostowski przypomniał także, że Warszawa dostęp do 30 miliardów dolarów. To możliwe dzięki przedłużeniu na początku tak zwanej otwartej linii kredytowej (FCL) w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. FCL to prawo do zaciągnięcia pożyczki, jeśli uznamy, że sytuacja tego wymaga.
Rynki nie wierzą w strefę euro?
Według ministra inwestorzy sprzedają akcje, ponieważ nie wierzą w to, że kraje strefy euro poradzą sobie z zadłużeniem. - Źródła tego kryzysu to głęboka nieufność wobec rozwiązań instytucjonalnych w strefie euro. Rynki nie wierzą, że euroland umie dać sobie radę z problemem greckim, który stał się potem też problemem włoskim - komentował.
Pokazał jednak, że jest nadzieja, iż inwestorzy powoli się do tego przekonują. Ma na to wskazywać udana sprzedaż obligacji Włoch i Hiszpanii. - Ważne, że rentowność obligacji włoskich i hiszpańskich spadła. Stało się to dzięki interwencji Europejskiego Banku Centralnego - ocenił.
Przypomniał, że jest też inna przyczyna wyprzedaży akcji na rynkach. - Drugi powód spadków, to spowolnienie gospodarcze w strefie i euro i gospodarce światowej - stwierdził Rostowski. - Reakcja amerykańskiego Fed była odpowiedzią na ten problem - dodał. - Zobaczymy ile to czasu zajmie – komentował fakt, że pozostawienie przez Fed sto procentowych na niskim poziomie nie zaskutkowało powrotem optymizmu.
tk