Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 02.11.2013

Raport o polskiej gastronomii: bitwa o złotówkę dziennie

Wszyscy, którzy marzą o własnej restauracji czy barze powinni wiedzieć, że czeka ich praca na kompletnym ugorze. Po pierwsze, jeśli już Polak stołuje się poza domem, to najczęściej korzysta tylko z barków. Po drugie, wydaje na to 30 zł miesięcznie, czyli złotówkę dziennie. Warto się bić?
Raport o polskiej gastronomii: bitwa o złotówkę dziennieGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Więcej na temat polskiego rynku gastronomicznego mogą dowiedzieć się państwo z rozmowy Elżbiety Mamos z Jackiem Ostrowskim prowadzącym sieć restauracji Nord Fish (Jedynka)
Czytaj także

Jak wynika z raportu „Rynek HoReCa w Polsce w 2012 r.”  przygotowanego przez firmę badawczo-konsultingową PMR, przeciętny Polak wydaje na jedzenie poza domem około 30 zł miesięcznie.
30 procent Polaków omija restauracje
Preferujemy, barki, kebabownie czy pizzerie, co trzeci z nas w ogóle nie jada w restauracjach czy nawet  fast foodach.
Częściej też jadają w lokalach gastronomicznych mężczyźni niż kobiety, raczej osoby z wykształceniem wyższym i w przedziale wiekowym 15-29 lat.
Ponad  płowa mieszkańców wsi w ogóle nie je poza domem
Bardzo rzadko korzystają z usług gastronomii mieszkańcy wsi i małych miast - 53 procent mieszkańców wsi zadeklarowało, że nie zdarza im się w ogóle jeść poza domem , taką deklaracje złożyło tylko 34 procent osób z miast powyżej 500 tys. mieszkańców.
Rynek gastronomiczny wart 23 mld zł  miesięcznie
Mimo tych kiepskich danych, może jednak warto kruszyc kopie o żołądki Polaków. jak wynika z raportu, rok 2012, mimo kryzysu, przyniósł poprawę koniunktury w branży gastronomicznej i szacuje się, że w roku ubiegłym polski rynek gastronomiczny był wart  ok. 23 mld zł.  To i dużo i mało, bo teoretycznie potencjał mamy znacznie większy, a przeciętny Polak jada „na mieście” nie częściej niż raz w miesiącu.
Rynek usług gastronomicznych rósł w Polsce bardzo dynamicznie w latach 2005 -2010. Przychody z działalności gastronomicznej wzrosły z 17, 680 mld zł w 2005 r.  do 21, 680 mld zł w 2010 r.
Niestety gastronomia to branża, na której kryzys odbija się bardzo szybko - bo najłatwiej ograniczyć wydatki na sport, kulturę  i jedzenie poza domem.
Tak też było i w Polsce,  Polacy rzadziej wychodzili do restauracji, ale o dziwo przychody gastronomii, znacznie wolniej lecz jednak stale rosły.
W 2012 r. analitycy odnotowali  2 procentowy wzrost tego rynku. Na pewno miało na to wpływ Euro 2012 , bo co tu ukrywać  ta ogromna impreza  sportowa przyczyniła się wydatnie do wzrostu obrotów w gastronomii.
Nie wszyscy zarobili na Euro 2012
Ale Euro 2012, choć  dało rynkowi gastronomicznemu pozytywny impuls nie  było korzystne dla wszystkich segmentów tego rynku. Najlepiej oceniali wpływ Euro 2012 na swoje obroty właściciele barów szybkiej obsługi, restauracji sieciowych i barów alkoholowych.  Restauracje kategorii premium  poprawy koniunktury raczej nie odnotowały.
Dlaczego Polacy nie jedzą poza domem
Z polskim rynkiem gastronomicznym jest pewien kłopot wynikający z naszej obyczajowości i oczywiście zasobności naszych portfeli.
Najpierw nie było co zjeść
Polacy  przez długie lata unikali jadania w restauracjach, bo było tam drogo i kiepsko. Jakość serwowanych dań na ogół nie umywała się do jakości tego co mogliśmy zjeść w domu, u mamy czy u babci.
Teraz jest co jeść, ale drogo
To, wraz ze zmianą ustroju, powoli się zmienia i w polskich restauracjach można już zjeść całkiem smacznie, ale niestety nie tanio.
A na pewno za drogo dla przeciętnego Polaka, dla którego wyjście z rodziną na kolacje do restauracji raz w tygodniu ciągle jeszcze przekracza jego możliwości finansowe.
W latach ubiegłych średni wydatek Polaka na posiłek poza domem to było ok. 20 zł – tak wynikało z badania "Polska na talerzu" zrobionego przez TNS OBOP na zlecenie MAKRO Cash & Carry. Teraz to ok. 30 zł, co może oznaczać, że akceptujemy fakt ,że jedzenie w restauracji kosztuje więcej, albo, że po prostu ci, którzy z restauracji korzystają częściej, są zamożniejsi i stać ich na większe wydatki.
Sushi kontra schabowy
Jednocześnie sądząc po wszelkiego rodzaju programach kulinarnych w licznych telewizjach, po organizowanych coraz częściej konkursach typu „Knajpa roku”, po tym jak chętnie kupujemy wszelkiego rodzaju książki i poradniki kucharskie Polacy są ciekawi innych kuchni i coraz większą wagę przykładają do tego co i gdzie się jada.
Poza tym Polacy jeżdżą po świecie, jedzą w różnych restauracjach i tych samych potraw oczekują w kraju. Szukają nowinek kulinarnych. I widać  wyraźnie, że przede wszystkim młode pokolenie, jeśli tylko ma odpowiednie zasoby finansowe  chętnie jada w lokalach.
Zwłaszcza, że zmienia się obyczajowość,  młodzi ludzie mają mniej czasu na gotowanie, a spotkanie ze znajomymi w knajpie wchodzi do kanonu życia towarzyskiego.
Jednak jak na razie Polacy zostawiają w restauracjach i hotelach zaledwie 2,8 proc. swoich budżetów przeznaczonych na zakup towarów i usług konsumpcyjnych – wynika z danych Eurostatu.
To trzy razy mniej, niż wynosi średnia dla wszystkich krajów UE. Na jedzenie w knajpkach i hotele, proporcjonalnie do zarobków, więcej od nas przeznaczają nawet Rumuni (5 proc. części budżetu na konsumpcję) , Czesi wydają w restauracjach 7,5 proc. swoich  zarobków, Słowacy  5,7 proc.
Przepaść dzieli nas od Hiszpanów, którzy niemal 17 proc. swoich budżetów wydają na stołowanie się w lokalach, choć teraz pewnie z związku z kryzysem musieli zacisnąć pasa. Jednak  musimy pamiętać, że mieszkańcy starych krajów unijnych są per capita zamożniejsi od nas i mogą więcej wydawać na konsumpcję.
Różnice w wydatkach są też efektem wciąż małego nasycenia Polski lokalami gastronomicznymi. Sieci otwierają nowe placówki głównie w dużych miastach.
Na to, że Polacy wolą zjeść w domu, wpływa także relacja cen do zarobków. Choć zarabiamy mniej niż np. Francuzi czy Niemcy, to za posiłek w dobrej restauracji płacimy prawie  tyle samo co oni.
Czy są  szanse, by nasz rynek gastronomiczny rósł szybciej, byśmy nie tyle polubili jedzenie  „na mieście” lecz po prostu stać nas było na częstsze odwiedzanie barów i restauracji ?
Analitycy tego rynku oczywiście wiele uzależniają od  koniunktury gospodarczej, ale nieśmiało prognozują, że rok 2014 to będzie rok wyraźniejszej poprawy sytuacji także w gastronomii.
Elżbieta Mamos