Logo Polskiego Radia
IAR
Anna Borys 26.03.2011

Wysokie ceny cukru to skutek polityki UE

Polska produkuje mniej cukru niż potrzebuje, dlatego musi go sprowadzać i ceny rosną. Taka sytuacja jest wynikiem ograniczeń nałożonych przez Unię Europejską.
Wysokie ceny cukru to skutek polityki UEfot. SXC
Posłuchaj
  • Jarosław Kalinowski o tym, że krajowa produkcja nie pokrywa naszego zapotrzebowania na cukier
  • Pomysł dodatku drożyźnianego ostro skrytykował Paweł Poncyljusz
Czytaj także

Wysokie ceny cukru są wynikiem nadmiernych regulacji rynku cukru w Unii Europejskiej.
Taką opinię wyraził w "Śniadaniu w Trójce" poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin.

Także zdaniem Jarosława Kalinowskiego z PSL, aby poprawić obecną sytuację w której ceny cukru w Polsce są dosyć wysokie, trzeba zmienić rozwiązania na szczeblu unijnym. Eurodeputowany Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Kalinowski powiedział w Polskim Radiu , że w 2006 roku Unia Europejska postanowiła ograniczyć produkcję cukru licząc na to, że będzie go sprowadzać z krajów rozwijających się. Po zmniejszeniu produkcji okazało się, że produkcja cukru w Polsce nie pokrywa krajowych potrzeb.

Zdaniem Kalinowskiego, aby poprawić obecną sytuację trzeba zmienić rozwiązania na szczeblu unijnym. Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak powiedział, że rząd nie wiedział, jak bardzo wzrosły ceny artykułów spożywczych. Jego zdaniem, trzeba teraz wprowadzić dodatek drożyźniany w wysokości 600 złotych na każde dziecko w rodzinie, w której dochód na osobę jest niższy od 1008 złotych. Ta propozycja PiS, została wczoraj odrzucona przez Sejm. Błaszczak powiedział, że pod obecnymi rządami w Polsce mają miejsce praktyki "rodem z drapieżnego kapitalizmu".

Paweł Poncyljusz z ugrupowania Polska Jest Najważniejsza uznał dodatek drożyźniany za "komunistyczny wymysł, który niczego nie rozwiązuje". Jego zdaniem, w odpowiedzi na wzrost cen, PiS ma do zaproponowania tylko wydawanie publicznych pieniędzy. Poncyljusz dodał jednak, że rząd zbyt późno zajął się sprawą drożyzny.

Bartosz Arłukowicz uznał za przejaw populizmu działania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który kilka dni temu na oczach dziennikarzy robił zakupy w jednym z warszawskich sklepów. Zarzucił też hipokryzję PiS-owi, który z jednej strony obniża podatki najbogatszym, a z drugiej proponuje wprowadzić dodatek drożyźniany.

Doradca prezydenta Henryk Wujec przypomniał, że w latach 70-tych dodatek drożyźniany wymyśliła ówczesna opozycja. W obecnej sytuacji nie jest to, jego zdaniem adekwatne rozwiązanie. Wujec dodał jednak, że PiS ma rację, zwracając uwagę na zbyt duże zróżnicowanie majątkowe społeczeństwa. Jego zdaniem, powinien temu zapobiegać na przykład system podatkowy, np. taki który działa w Szwecji.

Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej także uznał dodatek drożyźniany za pomysł "rodem z PRL". Dodał, że Platformie zależy nie tyle na zmniejszeniu zróżnicowania dochodów, co na podniesieniu dochodów wszystkich Polaków. Gowin zwracał uwagę, że w całej Europie "państwo opiekuńcze bankrutuje".

IAR/ab