Logo Polskiego Radia
PAP
Klaudia Hatała 08.01.2014

Umorzone śledztwo ws. antysemickich okrzyków na meczu

Poznańska prokuratura umorzyła postępowanie ws. okrzyków wznoszonych przez kibiców piłkarskiej drużyny Lech Poznań w trakcie wrześniowego meczu z Widzewem Łódź. Zdaniem śledczych okrzyki nie były nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

29 września ub. roku w Poznaniu, z trybuny zajmowanej przez sympatyków Lecha miały padać hasła m.in.: "waszym domem Auschwitz jest, cała Polska o tym wie, że czerwona armia ta cała pójdzie do pieca!", "gdzie macie flagę, hej Żydzi" czy "do gazu RTS".

<<<Lech Poznań - Widzew Łódź: antysemickie przyśpiewki podczas meczu Ekstraklasy>>>

Badająca sprawę zachowania kibiców prokuratura analizowała m.in. zapis monitoringu, który zarejestrował obraz i dźwięk w czasie meczu.

Antypatia wobec piłkarzy i kibiców, a nie grupy narodowościowej?

Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, okoliczności sprawy wskazują, że intencją osób skandujących kwestionowane treści była chęć okazania antypatii wobec piłkarzy i sympatyków drużyny przeciwnej, a nie wyrażenie pogardy i nienawiści wobec grupy narodowościowej i wyznaniowej.

Przyznała, że hasła wykrzykiwane przez kibiców zawierały treści sugerujące, że są kierowane do osób pochodzenia żydowskiego i wyrażały co najmniej niechęć do ich odbiorców. Podkreśliła jednak, że prokuratura wzięła pod uwagę iż zdarzenie miało miejsce w trakcie wydarzenia sportowego, a nie zgromadzenia, wiecu czy innego forum prezentacji, poglądów czy zapatrywań na kwestie społeczne.

"Nie jest możliwe wyciągnięcie konsekwencji karnych"

- Uwzględniając charakter zdarzenia, w czasie którego owe wypowiedzi padały, jak i właściwie identyfikując ich adresatów wyłącznie jako zawodników i sympatyków przeciwnej drużyny piłkarskiej, obiektywnie nie sposób przyjąć, aby te okrzyki, niezależnie od użytych sformułowań i odwołań, nacechowane były nienawiścią do wskazanej w nich grupy narodowościowej i wyznaniowej - podała Mazur-Prus.

Jak podkreśliła, zgodnie z prawem, w takiej sytuacji nie jest możliwe wyciągnięcie konsekwencji karnych wobec autorów i propagatorów haseł i przyśpiewek.

Niezależnie od oceny danej wypowiedzi jako szkodliwej, potrzeby eliminowania takich haseł z przestrzeni publicznej, nie jest możliwym odpowiedzialność karna, jeżeli sprawca nie wyczerpie swoim zachowaniem wszystkich znamion czynu zabronionego i nie zostanie mu przypisany, w sposób pewny i jednoznaczny określony zamiar - dodała.

Mazur-Prus podkreśliła, że ocena zachowania poznańskich kibiców w czasie meczu jest jednoznacznie negatywna, zaś "zakorzenienie pewnych określeń w środowisku kibiców piłkarskich w żadnej mierze nie usprawiedliwia ich stosowania".

Kilkanaście osób usłyszało zarzuty

Badany przez prokuraturę incydent to kolejna sprawa o podobnym charakterze, którą w ostatnich miesiącach zajmowali się poznańscy śledczy. W sierpniu ub. roku, podczas rewanżowego meczu piłkarskiego w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem Poznań a Żalgirisem Wilno grupa pseudokibiców wywiesiła transparent o treści: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem".

Po tym spotkaniu wojewoda wielkopolski Piotr Florek zamknął trybunę, na której doszło do incydentu, na jeden mecz. Kilkanaście osób usłyszało zarzuty znieważenia grupy ludności litewskiej.

<<<Antylitewski incydent na meczu Lech - Żalgiris. "To przejaw bezmyślności">>>

PAP,kh