Logo Polskiego Radia
PAP
Paweł Słójkowski 26.04.2014

Ekstraklasa: Quintana pokazał klasę, Jagiellonia odprawiła Piasta

W drugim sobotnim meczu Ekstraklasy Jagiellonia Białystok wygrała z Piastem Gliwice 4:3. Trener Michał Probierz doczekał się pierwszego ligowego zwycięstwa po powrocie do Jagiellonii.
Dani Quintana z Jagiellonii w walce z Janem Polakiem z PiastaDani Quintana z Jagiellonii w walce z Janem Polakiem z PiastaPAP/Artur Reszko
Posłuchaj
  • Rafał Grzyb - pomocnik Jagiellonii - przyznał, że najważniejsze było zdobycie trzech punktów (IAR)
  • Tomasz Podgórski - pomocnik Piasta - przyznał, że jego drużynie zależało na dobrym wyniku w Białymstoku (IAR)
Czytaj także

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gości. Ruben Jurado już w 6. minucie otworzył wynik spotkania. Gra gospodarzy nie wyglądała dobrze, jednak z każdą minutą Jagiellonia łapała rytm.

Mecz zaczął się świetnie dla gości, którzy już w swojej drugiej groźnej akcji zdobyli gola. W 6 min. Hiszpan Gerard Badia dośrodkował z lewej strony, a jego rodak Ruben Jurado wygrał walkę o piłkę z Martinem Baranem i strzałem głową z kilku metrów trafił do bramki Jagiellonii.
W tej fazie meczu Piast był dużo lepszy od gospodarzy, którzy nie radzili sobie z pressingiem i właściwie nie zagrażali bramce gliwiczan. Z trybun już po kwadransie gry było słychać gwizdy.
Najbardziej aktywny w Jagiellonii był Dani Quintana i to głównie za jego sprawą gra powoli zaczęła się wyrównywać. I w 37 min. po jego dośrodkowaniu padło wyrównanie. Piłkę próbował wybijać z własnego pola karnego Mateusz Matras, ale zrobił to tak, że wyłożył ją Adamowi Dźwigale, który z kilku metrów bez problemu pokonał Dariusza Trelę. Jeszcze przed przerwą gospodarze zdobyli drugą bramkę, znowu z pomocą obrony Piasta. Gruzin Giorgi Popchadze dośrodkował z lewej strony, piłka odbiła się od obrońcy gości, potem próbował wybić ją Trela, ostatecznie niemal z linii bramkowej formalności dopełnił Quintana.
Druga połowa to niemal festiwal bramek. W 51 min., po typowej dla siebie akcji z prawej strony, Quintana ograł obrońcę i uderzeniem lewą nogą w długi róg bramkarza podwyższył wynik. Po tej bramce wydawało się, że losy meczu są rozstrzygnięte. Ambitnie grający Piast w 70 min. zdobył jednak bramkę kontaktową. Matras zrehabilitował się nieco za fatalny błąd z pierwszej połowy, bo dośrodkował w pole karne, gdzie Dariusz Kędziora wygrał walkę o piłkę ze stoperami Jagiellonii i głową strzelił gola.
Piast zwietrzył szansę na wyrównanie i atakował coraz śmielej, ale wtedy Jagiellonia zdobyła najładniejszą bramkę meczu. W 76 min. Dawid Plizga pobiegł z piłką lewą stroną, w polu karnym zatrzymał się i między obrońcami zagrał do Quintany. Hiszpan chciał z kilku metrów przelobować Trelę, ale trafił w poprzeczkę, a odbitą od niej piłkę wstrzelił do bramki efektownym "szczupakiem" Mateusz Piątkowski.
4:2 dla gospodarzy, ale nie był to jeszcze koniec emocji w tym meczu. W 83 min., po błędzie przy wyprowadzaniu piłki przez Ugo Ukaha, Jurado dopadł ją na linii pola karnego Jagiellonii i pokonał Krzysztofa Barana. Goście wciąż atakowali, Jagiellonia broniła wyniku, czasami wybijając piłki niemal na oślep, ale udało jej się utrzymać zwycięstwo i trzy punkty.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 4:3

Bramki: 0:1 Jurado (6), 1:1 Dźwigała (37), 2:1 Quintana (41), 3:1 Quintana (51), 3:2 Kędziora (70), 4:2 Piątkowski (76), 4:3 Jurado (83)

Składy:

Jagiellonia Białystok: Baran - Modelski, Ukah, Baran, Popchadze - Grzyb, Pazdan - Quintana, Dźwigała, Dzalamidze -  Piątkowski

Piast Gliwice: Trela - Matras, Polak, Horvath, Król - Nikiema, Hanzel - Badia, Wilczek, Izvolt - Jurado

Zespół gospodarzy oczekiwał, że znajdzie się w grupie drużyn walczących o w grupie mistrzowskiej. Niestety dla drużyny Michała Probierza, Jagiellonię czekają mecze w dolnej części tabeli.

Piłkarze z Białegostoku nie powinni mieć problemów z utrzymaniem, na pewno jednak będzie im zależało na tym, żeby w dobrym stylu dograć do końca sezon.

Inaczej przedstawia się sytuacja Piasta, który po zwycięstwach Śląska i Podbeskidzia może zostać tuż nad strefą spadkową, jeśli nie uda mu się sięgnąć w wyjazdowym meczu po punkty.

ps