UEFA zdyskwalifikowała Legię z udziału w dalszych rozgrywkach, ponieważ w rewanżowym meczu 3. rundy z Celtikiem Glasgow w 87. minucie na boisku zameldował się Bartosz Bereszyński - zawodnik ukarany zawieszeniem na trzy mecze za czerwoną kartkę otrzymaną w poprzedniej edycji europejskich pucharów.
Właściciele stołecznego klubu - Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski - polecieli do Nyonu, gdzie na ręce Komisji Odwoławczej UEFA złożyli pismo o cofnięcie walkowera. Działacze stołecznego klubu nie chcieli się zgodzić z tak ostrą karą argumentując, że było to jedynie przeoczenie (faktycznie Bereszyński nie grał w trzech meczach europejskich pucharów), a wkład piłkarza w meczu przeciwko Celticowi znikomy.
Bogusław Leśnodorski za pośrednictwem portalu społecznościowego poinformował, że na decyzję komisji trzeba trochę poczekać. "Posiedzenie odbyło się...decyzja wieczorem albo jutro rano" - napisał Leśnodorski.
Później mistrz Polski opublikował na swojej stronie internetowej oświadczenie.
"Posiedzenie przebiegło w profesjonalnej atmosferze, a przedstawiciele Klubu mieli możliwość zaprezentowania swojego pełnego stanowiska w sprawie. Decyzja UEFA Appeals Body ma być znana dziś wieczorem lub jutro rano. Legia Warszawa dziękuje organom dyscyplinarnym UEFA za szybkie umożliwienie przeprowadzenia procedury odwoławczej. Jednocześnie informujemy, że do czasu ogłoszenia decyzji UEFA Appeals Body Klub nie będzie wydawał żadnych dodatkowych komunikatów" - podkreślono.
Fot.: legia.com
W Legii zdają sobie sprawę, że szanse na zmianę decyzji są nikłe, ale wiary nie brakuje. Bogusław Leśnodorski przyznał jednak, że nadzieje wiąże nie z Komisją Odwoławczą UEFA, a z Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie, który miałby zająć się sprawą warszawian już w piątek.
Celtic Glasgow zagra w 4. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów ze słoweńskim zespołem NK Maribor. Legia na dziś walczy o fazę grupową Ligi Europy. Przeciwnikiem mistrzów Polski będzie kazachski FK Aktobe.
Źródło: TVN24/x-news
IAR/"Przegląd Sportowy"/Twitter/mr