Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 13.02.2010

Komentarze po śmierci gruzińskiego saneczkarza

Gruziński saneczkarz Nodar Kumaritaszwili zginął podczas piątkowych treningów olimpijskich w Whistler. Inni sportowcy, trenerzy i kibice są wstrząśnięci i komentują tragiczny wypadek.
Wypadek Nodara KumaritaszwiliegoWypadek Nodara Kumaritaszwiliego (fot.East News)

Wypadki na obiektach saneczkowych się zdarzają, ale konsekwencją były złamania, potłuczenia czy poparzenia. Teraz pewne granice zostały przekroczone - powiedział uczestnik igrzysk w Nagano (1998 rok) Robert Mieszała. "Widziałem zdjęcia w internecie i jestem w szoku. Saneczkarz nie ma prawa wypaść z toru. W drugiej połowie lat 90. byłem świadkiem podobnego zdarzenia na torze w łotewskiej Siguldzie. Austriacka dwójka wyleciała, ale jakoś po osłonach wróciła do rynny. To był cud, że przeżyli. Skończyło się na połamanych rękach i nogach" - powiedział Mieszała, który na olimpiadzie w Nagano startował w dwójce z Piotrem Orłowskim.

Tor olimpijski w Whistler sprawiał wrażenie bezpieczniejszego niż we włoskiej Cesanie. Teraz obawiam się o zdrowie Polaków - powiedział trener reprezentacji Marek Skowroński. "Jestem wstrząśnięty. Wcześniej nasi zawodnicy startowali tutaj w Pucharach Światach, ale nigdy nie było bardzo poważnych wypadków. Teraz obawiam się o ich zdrowie" - powiedział Skowroński.

"Organizatorzy i uczestnicy igrzysk powinni uczcić pamięć zmarłego saneczkarza, ale zawody powinny się odbyć. Przecież na autostradach też dochodzi do wypadków, giną ludzi, a nikt tych dróg nie zamyka" - uważa Leszek Szarejko, uczestnik igrzysk w Albertville (1992 rok) i Lillehammer (1994).

Polski saneczkarz Maciej Kurowski nie ukrywa, że po śmiertelnym wypadku Gruzina czuje lęk przed sobotnią rywalizacją na torze olimpijskim w Whistler. "Nie widziałem wypadku Kumaritaszwilego, bo stałem tyłem. Gdy się odwróciłem, Gruzin leżał już na torze. On startował przede mną, po wypadku trening przerwano. To się stało na samym końcu trasy, na ostatnim wirażu, gdy osiąga się najwyższe prędkości. On wypadł z trasy i uderzył w słup w miejscu, gdzie bandy nie zostały podwyższone" - opisuje Kurowski.

Przewodniczący MKOl Jacques Rogge jest wstrząśnięty śmiertelnym wypadkiem saneczkarza.
"Całą rodzinę olimpijską dotknęła ta tragedia, która kładzie się cieniem na igrzyskach. Nie znajduję słów, by wypowiedzieć to, co teraz czujemy" - oświadczył Rogge na spotkaniu z dziennikarzami. Szef MKOl był ubrany w czarny garnitur i nie potrafił ukryć wzruszenia.

W igrzyskach ma wystąpić dwoje Polaków - Ewelina Staszulonek i Maciej Kurowski (oboje Karkonosze Jelenia Góra).

dp