Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 30.05.2010

Albert Sosnowski: mam duszę wojownika (wywiad)

Mimo niepowodzenia w walce z Witalijem Kliczko, Albert Sosnowski ma nadzieję, że otrzyma powtórną szansę boksowania o mistrzostwo świata wagi ciężkiej.

Z Ukraińcem przegrał w Gelsenkirchen przed czasem, choć jak twierdzi, był gotów kontynuować pojedynek.

PAP: Porażka z Kliczką przez techniczny nokaut w dziesiątej rundzie to z pewnością żaden wstyd.

Albert Sosnowski: Jestem smutny i czuję niedosyt, bo wierzyłem do końca, że mogę wygrać. Przyjechałem do Niemiec po pas mistrzowski federacji WBC.

PAP: Amerykański sędzia Jay Nady od razu przerwał pojedynek, nawet pana nie liczył.

A.S.: Nie byłem zamroczony, mogłem się podnieść i kontynuować walkę, choć zdaję sobie sprawę, że tak doświadczony rywal byłby w stanie mnie +dokończyć+.

PAP: Zamknął pan usta krytykom, którzy twierdzili, że jedzie pan na Veltins-Arena tylko żeby odebrać czek (nieoficjalnie mówiło się o milionie dolarów brutto, ale prawdopodobnie Sosnowski otrzyma czwartą, może trzecią część tej sumy netto - PAP)?

A.S.: Mam nadzieję, że mistrz potwierdzi (Kliczko komplementował Polaka - PAP), że nie przyjechałem tylko przetrwać, że godnie stawiłem mu czoło, cały czas starałem się mu przeciwstawić. Gratuluję Kliczce zwycięstwa, okazał się lepszym pięściarzem.


PAP: Jaki sposób na jego pokonanie wymyślił pan z trenerem Fiodorem Łapinem?

A.S.: Miałem dość spokojnie wprowadzić się w walkę, bo wiadomo, że Witalij mocno zaczyna i stara się pokazać siłę pięści. Potem założyliśmy skrócenie dystansu, odpowiadanie na jego ciosy zdecydowanymi uderzeniami raz na górę, raz na dół, przeprowadzanie krótszych akcji. W ringu nie jest łatwo realizować taktykę, bo zmienia się rytm walki, dzieje się coś innego. Poza tym zacząłem boksować trochę po swojemu, nie do końca słuchając poleceń szkoleniowca. W ogóle od początku byłem zbyt spięty, później zabrakło mi siły i szybkości, gdzieś uciekła koncentracja.

PAP: Kliczko bezlitośnie wykorzystał pana błędy.

A.S.: W końcu przymierzył i się wywróciłem. Nie miałem większych szans wygrać na punkty, ale sądziłem, że stać mnie na więcej.


PAP: Według sędziów był pan słabszy w każdej rundzie.

A.S.: Nie słyszałem podawanej punktacji (po 4. rundzie 40:36, a po 8. - 80:72 dla Kliczki na kartach trzech arbitrów - PAP). Dwie, może trzy rundy mogli mi przyznać, jednak po mojej twarzy widać, że przeciwnik bił celniej, więc nie mam specjalnie do nich pretensji.


PAP: Odczuł pan siłę jego rąk, uderza tak silnie jak koń?

A.S.: Pojedynczym ciosem ciężko byłoby mnie wywrócić, lecz niesamowite wyczucie dystansu, umiejętność boksowania w drugim tempie sprawia, że ponawiając serie kumuluje ciosy i jest w stanie złamać obronę oponenta.


PAP: Mimo przegranej, debiut duetu Sosnowski-Łapin nie wypadł najgorzej.

A.S.: Jestem zadowolony ze współpracy i chciałbym dalej trenować pod jego okiem. Szkoda, że
zbyt krótko razem działamy, dwa miesiące okazały się niewystarczające do wyeliminowania pewnych nawyków. Dlatego nie do końca jestem zadowolony.


PAP: Kliczko ma 40 lat na karku, a nie widać na horyzoncie nikogo, kto mógłby mu zagrozić.

A.S.: Witalij pokazał wielką klasę, udowodnił, że jest mistrzem, który potrafi się świetnie przygotować i wytrzymać mocne tempo pojedynku. To stary lis, potrafi przepuszczać, blokować, a jeszcze ten jego nietypowy styl boksowania.

PAP: Oprócz wynagrodzenia finansowego, co jeszcze wzbogaciło w sobotni wieczór Alberta Sosnowskiego?


A.S.: Wyniosłem z tego pojedynku ogromne doświadczenie i wierzę, że zaprocentuje w kolejnych walkach. Chciałbym znów dostać szansę rywalizowania o mistrzostwo świata lub z zawodnikami z czołówki kategorii ciężkiej. Mam duszę wojownika i stać mnie na lepsze występy.


PAP: Do Gelsenkirchen przyjechało sporo polskich kibiców.

A.S.: Chciałbym im podziękować za wiarę w możliwość sprawienia przeze mnie niespodzianki.


dp