Logo Polskiego Radia
PAP
Dominik Panek 13.08.2010

F1: ostrzeżenie dla organizatorów GP Brazylii

Podczas blisko miesięcznej przerwy wakacyjnej w Formule 1 uaktywnił się Bernie Ecclestone.
Formuła 1Formuła 1fot. East News

Wiceprezes Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) pogroził organizatorom Grand Prix Brazylii i coraz mocniej obawia się opóźnień w przygotowaniach do GP Korei.
24 października Grand Prix Korei ma zadebiutować w kalendarzu mistrzostw świata, ale w tym roku już kilkakrotnie na łamach prasy przewijała się fala spekulacji na temat powodzenia tego przedsięwzięcia. Wiosną nad tym wyścigiem zawisły czarne chmury w wyniku napięć pomiędzy dwoma rządami koreańskimi, grożących wybuchem konfliktu zbrojnego (Seul oskarżył Koreę Północną, że 26 marca zatopiła południowokoreański statek, powodując śmierć 46 marynarzy).
Gdy sytuacja polityczna trochę się uspokoiła, coraz częściej dziennikarze pisali o opóźnieniach w budowie toru. Informacje te dementowała FIA oraz koreańscy działacze, jednak tym razem włączyła się w tę sprawę hiszpańska prasa. W tym tygodniu podała, że wiceszef federacji prowadzi negocjacje w sprawie zastępstwa dla GP Korei z firmą zarządzającą hiszpańskim torem Aragon, zaprojektowanym przez Niemca Hermanna Tilke.
Miejscowe media spekulują jednak, że hiszpańscy działacze nie zapłacą sumy 22 milionów euro, jakich domaga się Ecclestone za prawo organizacji wyścigu.
W ostatnich dniach głośno zrobiło się też na temat GP Brazylii, które ma ważną licencję do 2015 roku. Może ona jednak nie zostać przedłużona, bowiem wiceprezes FIA coraz głośniej domaga się szybkiej i kosztownej modernizacji toru Interlagos położonego niedaleko Sao Paulo.
"W 1972 roku uwierzyłem w Brazylię i dałem jej Formułę 1, ale już mam dosyć odpowiadania na pytania szefów teamów o to, kiedy poprawi się stan najgorszego toru w kalendarzu. Przyszłość tego wyścigu zależy od chęci zmiany tej sytuacji i ostrzegam, że nie przyjmę argumentów, iż Brazylia będzie organizować mundial i olimpiadę, więc nie ma na to środków" - powiedział w jednym z wywiadów Ecclestone.
Te wieści mogą się okazać korzystne dla organizatorów GP Belgii na jednym z najstarszych torów Spa-Francorchamps, którzy otwarcie przyznają, że obawiają się o przyszłość swojego wyścigu po 2012 roku, czyli po wygaśnięciu licencji.
Nie mogą narzekać na zainteresowanie kibiców, bo wejściówki na tegoroczną edycję (29 sierpnia) rozchodzą się o wiele lepiej niż w poprzednich latach. Mają też grupę lojalnych sponsorów, którzy umożliwiają pokrycie wszystkich koniecznych kosztów, jednak konkurencja w światku Formuły 1 wciąż rośnie.
Z każdym rokiem coraz więcej krajów, szczególnie z Azji, zgłasza się do FIA z projektami budowy torów i wnioskami o przyznanie licencji na imprezę z cyklu Grand Prix. Już teraz mówi się, że kalendarz mógłby zostać powiększony od 2013 roku z 19 do 25 zawodów.
"Kandydatów nie brakuje, w dodatku wielu jest gotowych zapłacić coraz większe kwoty za licencje, a nas nie stać na udział w takiej licytacji. Nikt nie będzie się kierował sentymentami wobec małej Belgii, skoro nawet Francja nie ma wyścigu w ramach MŚ" - powiedział dyrektor toru w Spa Andre Maes.
Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, iż w przyszłym roku ma zadebiutować w kalendarzu Formuły 1 GP Indii, które zagości na torze powstającym pod New Delhi. Jeden z poważniejszych dzienników w tym kraju, "Business Standard", napisał ostatnio, że w stanie Maharashtra jeszcze przed końcem roku może ruszyć budowa kolejnego toru wyścigowego.

dp