Logo Polskiego Radia
IAR
Paweł Gawlik 31.08.2010

Fignon, mistrz Tour de France, nie żyje

Laurent Fignon, dwukrotny triumfator Tour de France, nie żyje. Wybitny kolarz zmarł w wieku 50 lat po długiej chorobie - informują francuskie media.
Laurent Fignon wymienia się koszulkami z Holendrem Teunem van Vlietem na trasie Tour de France, 1989 rokLaurent Fignon wymienia się koszulkami z Holendrem Teunem van Vlietem na trasie Tour de France, 1989 rokfot. Reuters

Fignon wygrał Tour de France, najbardziej prestiżowy wyścig kolarski, w 1983 i 1984 roku.

Trzeciego zwycięstwa pozbawił go w 1989 roku Amerykanin Greg LeMond. Był to jeden z najbardziej dramatycznych wyścigów w ponad stuletniej historii Tour de France . Na ostatnim etapie, w czasie jazdy indywidualnej na czas, na końcowych kilometrach Fignon całkowicie opadł z sił. Przegrał z Amerykaninem zaledwie o osiem sekund, co do dziś jest najmniejszą różnicą w historii Wielkiej Pętli.

W 1989 udało się jednak Fignonowi zwyciężyć inny wielki kolarski wyścig - Giro d'Italia. W peletonie wyróżniał się długą blond fryzurą, a przede wszystkim okularami korekcyjnymi. W ostatnich latach Laurent Fignon zmagał się z chorobą nowotworową. W 2009 roku opublikował książkę o swojej walce z chorobą i sportowej karierze.

Świat kolarstwa poruszony stratą

Śmierć Fignona poruszyła prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. "To był sportowiec, który na zawsze zapisał się w historii Tour de France i kolarstwa francuskiego" - podkreślił w oświadczeniu.

W opinii wielu zawodników, w tym Lance'a Armstronga, Fignon należał do najwybitniejszych kolarzy ostatnich dziesięcioleci. "To był legendarny kolarz. Laurent, będzie nam Ciebie brakować" - napisał Armstrong na twitterze.

Śmiercią Fignona był zaskoczony były kolarz belgijski Claude Criquielion. "Jako komentator telewizyjny Tour de France ukończył wyścig, jeśli tak można stwierdzić, w dobrej formie. Razem z Seanem Kellym mieliśmy zwyczaj jechać na pierwszych kilometrach z tyłu peletonu i we trzech gawędzić sobie. Bywało, że sporo to nas kosztowało. Fignon to był przede wszystkim dobry kumpel i ktoś bardzo przyzwoity" - powiedział Criquielion.

Smutku nie krył Greg LeMond. "Gdy w 1989 roku stałem na najwyższym stopniu podium, czułem prawdziwy ból z jego powodu" - skomentował Amerykanin, nawiązując do wygranej z Fignonem w Tour de France różnicą ośmiu sekund.

gaw