Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Marcin Nowak 22.11.2010

Porażka Kubota na otwarcie rywalizacji

Łukasz Kubot i Oliver Marach przegrali z Maheshem Bhupathi z Indii i Białorusinem Maksem Mirnyjem 6:7 (2-7), 4:6 w turnieju ATP World Tour Finals w Londynie (z pulą nagród 5 mln funtów).
Łukasz Kubot (po prawej) i Oliver Marach (po lewej)Łukasz Kubot (po prawej) i Oliver Marach (po lewej)fot. PAP/EPA

Był to mecz otwarcia rywalizacji w grupie B deblistów w kończącym sezon tenisowy.

Kubot i Marach są klasyfikowani na piątej pozycji w rankingu ATP "Doubles Race", o dwie lokaty niżej od Bhupathiego i Mirnyja.

Po pierwszym secie Polak poprosił o pomoc medyczną i konieczny była interwencja fizjoterapeuty - kilkuminutowy masaż i ćwiczenia rozciągające.

- Przy jednym ze smeczy coś mi strzeliło w plecach i później przez chwilę bolało. Ale nie było to nic, co by uniemożliwiało mi grę czy ograniczało ruchy, dlatego po konsultacji z lekarzem wróciłem do gry. Teraz nic nie boli, jest ok, zobaczymy, jak się będę czuł jutro; na pewno nie wpłynęło to na naszą porażkę - powiedział Kubot.

Mecz trwał godzinę i 24 minut. Każdy gem był bardzo wyrównany i walka toczyła się o każdą piłkę. Pierwszy set rozpoczął się korzystnie dla polsko-austriackiej pary, bowiem zdołała przełamać serwis Bhupathiego w trzecim gemie. Dzięki temu prowadziła już 3:1 i 4:2.

- Trochę to było nieoczekiwane, bo nasze returny dzisiaj nie były najlepsze. Ale Bhupathi zaczął nerwowo od dwóch podwójnych błędów serwisowych, więc był pod presją. Wykorzystaliśmy jego słabszy moment. Później jednak ja miałem kłopoty, chyba nie trafiłem w swoim gemie żadnego pierwszego serwisu, no i udało im się wrócić. Później tie-breaka rozpoczęli lepiej od nas i od razu nam uciekli, szczególnie Bhupathi zaczął grać lepiej - powiedział Marach, który przy stanie 4:3 przegrał nieoczekiwanie swoje podanie.

Kubot dodał, że w meczu na tym poziomie ma się tylko jedną, czasem dwie szanse maksymalnie. - Wykorzystaliśmy pierwszą, drugą mieliśmy. Nie wykorzystaliśmy jej i mecz się odwrócił. Szkoda, że nie potwierdziliśmy przewagi w pierwszym secie. Gdybyśmy go wygrali, no właśnie słowo "gdybyśmy", ale tak naprawdę mogliśmy go wygrać nawet 6:2, ale się nie udało - dodał.

Polsko-austriacki debel w pierwszym secie wykorzystał jeden z dwóch "break pointów", a szczególnie ważna była decydująca piłka przy równowadze, przy stanie 3:1 i serwisie Mirnyja. Natomiast w drugiej partii swoje podanie stracił Kubot już w trzecim gemie, a przeciwnicy utrzymali do końca tę przewagę.

- Wiedzieliśmy, że musimy dobrze rozpocząć seta, bo oni grali bardzo nierówno, ale okazało się, że po wygranym tie-breaku prawie dominowali na korcie. Właściwie to oni kontrolowali cały czas grę, a my byliśmy blisko. Najbardziej szkoda pierwszego seta, bo nawet w razie porażki, mógłby nam się przydać później. W systemie grupowym może się okazać, że będzie nam go brakować w końcowym rozrachunku - zaznaczył Kubot.

- Nie ma dla nas znaczenia, z kim zagramy drugi mecz. Wszystkie pary w naszej grupie mają mocne serwisy, więc wiele będzie zależało od dyspozycji dnia i skuteczności returnu. Przegraliśmy pierwszy mecz więc teraz, żeby myśleć o półfinale, musimy wygrać dwa następne, niezależnie od kolejności - powiedział Kubot.

Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic pokonali Wesleya Moodiego z RPA i Belga Dicka Normana 6:1, 6:2 w drugim meczu w grupie B.

Wynik poniedziałkowego spotkania grupy B deblistów:

Mahesh Bhupathi, Maks Mirnyj (Indie, Białoruś, 3) - Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 5) 7:6 (7-2), 6:4.

Daniel Nestor, Nenad Zimonjic (Kanada, Serbia, 2) - Wesley Moodie, Dick Norman (RPA, Belgia, 7) 6:1, 6:2

man