Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Aneta Hołówek 06.02.2011

Polscy piłkarze pokonali Mołdawię

Polska wygrała z Mołdawią 1:0 w towarzyskim meczu piłkarskim, który odbył się w portugalskim Villa Real de Santo Antonio.
Polska piłka nożnaPolska piłka nożnafot. PAP/Adam Ciereszko

43 występy i zero strzelonych bramek - taki był dorobek w kadrze wyjściowej jedenastki biało-czerwonych przed pierwszym gwizdkiem sędziego Ivo Santosa. Mało doświadczeni na międzynarodowej arenie polscy piłkarze, grający w komplecie na co dzień w krajowych klubach, chcieli pokazać się nie tylko selekcjonerowi Franciszkowi Smudzie, ale i skautom m.in. Juventusu Turyn i Interu Mediolan.

Włosi co prawda nie przyjechali specjalnie do Vila Real oglądać biało-czerwonych, ale przy okazji pobytu na międzynarodowym turnieju U-16 z udziałem Italii, zawitali na niedzielne spotkanie. Wśród garstki widzów był również oglądający Mołdawian członek sztabu szwedzkiej kadry. Do ich potyczki w eliminacjach mistrzostw Europy dojdzie 29 marca.

W pierwszej połowie przewaga w posiadaniu piłki na korzyść rywali była podobna do tej, jaką zazwyczaj mają zawodnicy Barcelony w lidze hiszpańskiej. Polacy momentami mieli problemy z wyjściem z własnej połowy, długimi minutami ograniczali się tylko do przeszkadzania, lecz to właśnie oni objęli prowadzenie. W 15. minucie Dawid Plizga uderzył po ziemi z narożnika pola karnego, a fatalny błąd popełnił bramkarz Stanislava Namasco, który przepuścił piłkę między rękami.

Plizga miał siedzieć na ławce rezerwowych

Pierwotnie Plizga miał być tylko rezerwowym (ostatecznie na ławce usiadło tylko trzech piłkarzy), jednak na ostatnim treningu kontuzji doznał defensywny pomocnik Tomasz Bandrowski. Urazu lewej nogi nabawił się po przypadkowym zagraniu piłką przez... Plizgę.

Mołdawianie, a konkretnie Anatolie Doros, mieli kilka sytuacji na zdobycie gola. Napastnik, który parę lat temu nie poradził sobie w polskiej ekstraklasie (Legia i Polonia Warszawa, Korona Kielce), był bardzo aktywny, sporo biegał, kiwał, lecz grał nieskutecznie. Najlepszą okazję zmarnował w 18. minucie po podaniu gracza Cracovii Kraków Alexandru Suvorova.

Podopieczni Smudy nastawiali się na kontry i prostopadłe piłki zagrywane ze środka boiska. Dwukrotnie bliski powodzenia był Dawid Nowak, z którym bardzo dobrze współpracował Szymon Pawłowski. W 30. minucie atakującemu GKS Bełchatów zabrakło kilku centymetrów, aby trącić piłkę obok wybiegającego Namasco, zaś niecały kwadrans później na wślizgu Nowak minimalnie chybił.

Po przerwie obraz gry praktycznie się nie zmienił. Nadal inicjatywę mieli Mołdawianie (asystentem rumuńskiego szkoleniowca Gavrila Balinta jest Alexander Kurteyan, który w latach 90. grał w Widzewie Łódź, trenowanym przez... Smudę.), zaś Polacy czyhali na ich pomyłki. Okazja jednak się nie nadarzyła. Tymczasem błąd popełnił w 73. minucie nieźle spisujący się do tej pory Grzegorz Sandomierski. Na jego szczęście Doros z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.

W doliczonym czasie drugiego gola mógł zdobyć Plizga, lecz przegrał pojedynek z golkiperem przeciwników.

Kibice utrzcili pamięć Kamili Skolimowskiej

W Vila Real są dwa stadiony; niedzielny mecz odbył się na tym większym, tuż przy latarni morskiej, z jedną trybuną, ale i okazałym kompleksem (dwa pełnowymiarowe boiska, basen, korty). Arena meczu była w 2009 roku świadkiem wielkiej tragedii polskiego sportu. To właśnie na jej bieżni zasłabła, a następnie zmarła w pobliskim szpitalu mistrzyni olimpijska z Sydney w rzucie młotem Kamila Skolimowska. Miała 26 lat. Przyczyną śmierci był zator tętniczy. Futbolowi fani nie zapomnieli o lekkoatletce. "Kamila - pamiętamy" - napisali na jednym z transparentów.

ah