Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Marcin Nowak 04.05.2011

Kolejny skandal w LM: Gol, którego nie uznano

FC Barcelona zagra 28 maja w finale Ligi Mistrzów na londyńskim Wembley. Jednak sposób w jaki "Blaugrana" pokonała w półfinale tych rozgrywek Real Madryt wzbudza wiele kontrowersji.
FC Barcelona - Real Madryt. Sędzia Frank De Bleeckere (po prawej)FC Barcelona - Real Madryt. Sędzia Frank De Bleeckere (po prawej)fot. PAP/EPA
Posłuchaj
  • Po 19 latach FC Barcelona rozegra na Wembley finałowy mecz Ligi Mistrzów - relacja z Hiszpanii
  • Po remisie na Camp Nou FC Barcelony z Realem Madryt i przejściu do finału Ligi Mistrzów "Blaugrany" hiszpańska prasa podzieliła się na dwa obozy - relacja
Czytaj także

Wczoraj FC Barcelona zremisowała u siebie 1:1 z Realem Madryt i dzięki wcześniejszemu zwycięstwu 2:0 na wyjeździe, to klub z Katalonii ma szansę wygrać Ligę Mistrzów. Jej przeciwnikiem będzie Schalke Gelsenkirchen lub Manchester United.

Skandal w meczu o finał Ligi Mistrzów

Podobnie jak po pierwszym meczu - pojawiły się jednak głosy, że "Barcy" pomógł sędzia. Prowadzący ten mecz arbiter z Belgii nie uznał bowiem prawidłowej bramki dla Realu Madryt.

Pierwsza połowa była wyrównana i oba kluby grały jak równy z równym. Na początku drugiej części gry - w 47. minucie spotkania sędzia Frank De Bleeckere nie uznał gola Gonzalo Higuaina. Arbiter zasygnalizował bowiem faul Cristiano Ronaldo z Realu na obrońcy "Barcy" - Javierze Mascherano.

Problem polegał na tym, że nawet jeśli Portugalczyk sfaulował Argentyńczyka w tej akcji, to tylko dlatego, że sam wcześniej został podcięty przez innego piłkarza z Katalonii - Gerarda Pique. Ronaldo stracił równowagę po wejściu Hiszpana, ale zanim upadł zdołał jeszcze przedłużyć piłkę do Higuaina. Upadając lekko zahaczył Mascherano, który zamiast walczyć o piłkę z Higuainem teatralnie padł na boisko. W tym czasie napastnik Realu Madryt zdołał już pokonać Victora Valdesa, ale Frank De Bleeckere postanowił tego gola nie uznać. I zamiast wrócić chociaż do faulu Pique, podyktował rzut wolny dla Barcelony.

Arbiter faworyzuje FC Barcelonę?

Już przed spotkaniem wiele kontrowersji wzbudziło wybranie wspomnianego Belga na głównego arbitra tego spotkania. Frank De Bleeckere to bowiem jeden z "ulubieńców" trenera Realu Madryt - Jose Mourinho. Portugalski szkoleniowiec uważa, że sprzyja on piłkarzom Barcelony, co pokazał w zeszłym sezonie podczas półfinałowego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy FC Barceloną a Interem Mediolan (prowadzonym wówczas przez Mourinho).

De Bleeckere już w pierwszej połowie pokazał kontrowersyjną czerwoną kartkę piłkarzowi Interu - Thiago Mottcie. Brazylijczyk odpychał Sergio Busqetsa przy linii bocznej, a Hiszpan padł jak rażony piorunem, sugerując uderzenie w twarz. Arbiter natychmiast wykluczył z gry piłkarza włoskiej drużyny, choć powtórki pokazały, że pomocnik "Blaugrany" został jedynie odepchnięty w szyję.

Mimo osłabienia podopieczni Jose Mourinho przeszli dalej. "Barca" wygrała co prawda to spotkanie 1:0 po golu w końcówce meczu Gerarda Pique, ale nie odrobiła strat z Mediolanu, gdzie przegrała 1:3. Inter w późniejszym finale pokonał Bayern Monachium 2:0 i zgarnął potrójną koronę (triumf w Lidze Mistrzów, Serie A i Pucharze Włoch).

Miliony ludzi widziało gola dla Realu

Piłkarze i sztab szkoleniowy Realu Madryt ze smutkiem przyznali, że ten mecz nie był do wygrania jeszcze zanim się na dobre rozpoczął. - Po raz kolejny Mourinho miał rację, twierdząc, że nie mamy szans na pokonanie Barcelony i sami widzicie, nie mieliśmy. Wszyscy to widzieli - skarżył się drugi trener "Królewskich", Aitor Karanka.

- Miliony ludzi widziały tę bramkę. Tylko nie arbiter. Na ten temat nie trzeba już nic więcej mówić - dodał Karanka.

- Po bramce Higuaina mogliśmy wrócić do rywalizacji, ale niestety nie została uznana. To mogło zmienić wszystko. Nie widziałem jeszcze powtórki tej sytuacji, ale wszyscy wokoło mówią, że bramka była prawidłowa - zakończył.

Tym razem Jose Mourinho, który oglądał mecz w hotelu opodal Camp Nou nie wziął udziału w konferencji prasowej.

Pierwszy mecz też kontrowersyjny

W pierwszym meczu półfinałowym Pepe z Realu Madryt został ukarany czerwoną kartką w 61. minucie spotkania po tym, jak wszedł nakładką w obrońcę gości - Brazylijczyka Daniego Alvesa. Jednak hiszpańska telewizja Intereconomia opublikowała film, na którym widać wyraźnie, że piłkarz Realu Madryt nawet nie dotknął nogi defensora FC Barcelony. Arbiter Wolfgang Stark popełnił więc błąd wykluczając piłkarza "Królewskich". Dopiero od tego momentu FC Barcelona zdobyła przewagę na boisku i wygrała na Santiago Bernabeu z osłabionym Realem Madryt 2:0.

Marcin Nowak, IAR, polskieradio.pl