W meczu zawodnicy walczyli o każdy centymetr parkietu i każdą piłkę. Lepszy okazał się broniący tytułu zespół z Gdyni. Koszykarze Asseco mieli minimalną przewagę przez całe spotkanie, a w końcówce zachowali więcej zimnej krwi i sił.
Mecz rozpoczął się nerwowo. Gospodarze mieli kłopoty ze sforsowaniem obrony rywali. Ich rozgrywający, Torey Thomas, zdobył pierwsze punkty dopiero w 15. minucie. W Asseco w ataku widoczni byli Piotr Szczotka i Amerykanin Qyntel Woods. Po 10 minutach był remis 15:15.
Zawodnicy obu drużyn mieli fatalną skuteczność rzutów z dystansu . Do przerwy koszykarze Turowa nie trafili ani razu na dziewięć prób, a gdynianie wykorzystali dwie z jedenastu prób.
Pod koszami trwała walka przypominająca bardziej zapasy niż koszykówkę. Dwa razy leżał na parkiecie Adam Hrycaniuk, raz Ratko Varda (obaj Asseco), dwukrotnie też Robert Tomaszek z PGE, który nie potrafił momentami opanować emocji, a jego trener Jacek Winnicki widząc, co się święci posadził go momentalnie na ławce.
Ostatnia kwarta to walka "kosz za kosz" Raz prowadził zespół PGE różnicą punktu, raz Asseco. Decydujący atak gości przeprowadzili aktywny pod koszem Ronnie Burrell i Bułgar Filip Widenow, który trafił "za trzy".
W historii ekstraklasy będzie to szósta rywalizacja w play off, w której rozstrzygnięcie zapadnie w siódmym spotkaniu. Wcześniej trzykrotnie wynik 4-3 decydował o złotym medalu MP (1998, 1999 i 2008), a dwa razy o losach półfinału (2007 i 2011).
Siódmy mecz w poniedziałek w Gdyni.
PGE Turów Zgorzelec: Daniel Kickert 16, Torey Thomas 10, Konrad Wysocki 10, David Jackson 9, Robert Tomaszek 9, Marko Brkic 5, Michał Gabiński 2, Bartosz Bochno 2, Michael Kuebler 1.
Asseco Prokom Gdynia: Filip Widenow 14, Daniel Ewing 12, Krzysztof Szubarga 10, Piotr Szczotka 9, Qyntel Woods 8, Ronnie Burrell 8, Adam Hrycaniuk 6, Przemysław Frasunkiewicz 3, Ratko Varda 2, Courtney Eldridge 0, Przemysław Łapeta 0, Adam Łapeta 0.
Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 64:72 (15:15, 16:22, 17:13, 16:22).
ah