Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 24.01.2012

Radwańska po prostu nie dała rady

Trener Agnieszki Radwańskiej, Tomasz Wiktorowski wyjaśnia dlaczego tenisistce nie udało się powstrzymać agresywnie grającej Wiktorii Azarenki. - Wystarczy spojrzeć na różnicę warunków fizycznych między nimi - stwierdził.
Agnieszka Radwańska (z lewej)  i Wiktoria AzarenkaAgnieszka Radwańska (z lewej) i Wiktoria AzarenkaPAP/EPA/HOW HWEE YOUNG

Agnieszka Radwańska przegrała z Białorusinką Wiktorią Azarenką 7:6 (7-0), 0:6, 2:6 walkę o półfinał wielkoszlemowego Australian Open (pula nagród 26 mln dol. austral.).

- Nie ma dwóch zdań, że tegoroczne starty w Australii należy uznać za bardzo udane, w końcu był półfinał w Sydney i ćwierćfinał w Melbourne. Dwa dobre wyniki, choć na pewno pozostaje mały niedosyt, że nie udało się Agnieszce zrobić jednego kroku więcej, szczególnie w Wielkim Szlemie. Jednak w obydwu przypadkach trafiła na świetnie dysponowaną Azarenkę - powiedział PAP Tomasz Wiktorowski, który jako trener towarzyszy Polce podczas turniejów od lipca.

- W pierwszym secie Agnieszce udawało się odgrywać piłki na linię końcową, które skutecznie uniemożliwiały Azarence wchodzenie w kort i atakowanie. Jednak w dwóch następnych już nie udało się jej powstrzymać coraz agresywniej grającej Białorusinki. Zresztą wystarczy spojrzeć na różnicę warunków fizycznych między nimi - dodał.

Przed dwoma tygodniami krakowianka zdobyła pierwszego seta 6:1, ale przegrała dwa kolejne 3:6, 2:6 z Azarenką w półfinale turnieju WTA Tour w Sydney.

- Właściwie zamiast komentować dzisiejszy mecz, mógłbym odesłać do tego, co mówiłem po porażce w Sydney. To była prawie taka sama historia. W drugim i trzecim secie Agnieszka był wolniejsza, jakby coś się zablokowało, chociaż nie można jej odmówić ambicji i chęci, bo bardzo chciała i się starała. W pewnym momencie jednak chyba po prostu trochę zabrakło jej mocy, jakby ktoś nagle odciął paliwo. Myślę, że zapłaciła dużą cenę za pierwszego seta i w dwóch kolejnych po prostu nie dała rady - uważa Wiktorowski, pełniący funkcję kapitana drużyny narodowej startującej w rozgrywkach o Fed Cup.

- Na pewno musimy na spokojnie usiąść, przeanalizować wszystko i wyciągnąć wnioski z tych dwóch meczów, a przede wszystkim znaleźć przyczyny tego stanu rzeczy i popracować nad tym. To tym bardziej ważne, że nie będzie zbyt wiele czasu na odpoczynek. Wracając z Melbourne, zahaczymy o Polskę, ale już w niedzielę lecimy do Izraela. Potem będzie praktycznie tylko kilka dni i wylot na obowiązkowe turnieje do Dauhy i Dubaju - dodał.

W dniach 1-4 lutego Polki będą rywalizować w Grupie II Strefy Euroafrykańskiej Fed Cup w izraelskiej miejscowości Eilat. Oprócz krakowianki w reprezentacji znalazły się: jej młodsza siostra Urszula, Magda Linette i deblistka Alicja Rosolska, która w Melbourne dotarła do 1/8 finału ze Słowenką Andreją Klepac.

ah