Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 08.09.2012

Mierzejewski: "Ludo" wrzucał, ale... nie do mnie

- Tak jak na treningach "Ludo" miał wrzucać z wolnego, ale... nie do mnie - przyznał Adrian Mierzejewski, który zdobył bramkę na wagę remisu z Czarnogórą.
Galeria Posłuchaj
  • Gol Adriana Mierzejewskiego - komentuje Tomasz Zimoch
  • Mecz Czarnogóra - Polska (pierwsza połowa) - komentuje Tomasz Zimoch (PR1)
  • Mecz Czarnogóra - Polska (druga połowa) - komentuje Tomasz Zimoch (PR1) oraz Andrzej Janisz ze studia radiowej Jedynki
  • Adrian Mierzejewski mówi, że jest zadowolony z meczu (IAR)
Czytaj także

Relacja z meczu Czarnogóra - Polska>>>

Mierzejewski w przerwie zmienił Kamila Grosickiego, a po zaledwie dziesięciu minutach wpisał się na listę strzelców.

- Tak jak na treningach "Ludo" Obraniak miał wrzucać z wolnego, ale... nie do mnie. Ja miałem pilnować, aby Czarnogórcy nas nie skontrowali. Był jednak wynik 1:2, stałem przy Mirko Vuciniciu i tak sobie pomyślałem, że takiemu zawodnikowi ofensywnemu, jak on nie będzie się chciało bronić. Dlatego zaryzykowałem, otrzymałem super wrzutkę i zdobyłem bramkę - opowiadał uradowany Mierzejewski.

Podczas kilkudniowego zgrupowania w Gdańsku podopieczni trenera Waldemara Fornalika pilnie pracowali nad doskonaleniem stałych fragmentów gry. - Cieszy to, że od razu w pierwszym meczu uzyskaliśmy bramkę po wyćwiczonej akcji - ocenił były gracz m.in. Polonii Warszawa.

Rezerwowi wnoszą jakość

Mierzejewski obecnie występuje w Trabzonsporze, ale nie ma miejsca w składzie. Ostatnio nie było go nawet w kadrze meczowej.

- W Podgoricy pokazałem, że zawodnicy, którzy nie grają w swoich klubach, też mogą wnieść jakość do reprezentacji. Mój gol to takie słowa dziękuję do selekcjonera Fornalika za to, że mnie powołał, mimo że nie pojawiam się na boisku w barwach Trabzonsporu - wspomniał.
Inauguracja biało-czerwonych w eliminacjach MŚ miała burzliwy przebieg, spotkanie było dwa razy przerywane, bowiem w okolicach bramki Przemysława Tytonia spadały petardy, kawałki krzesełek i zapalniczki.

- Jestem przyzwyczajony do takich zachowań kibiców na trybunach, w Turcji mają one miejsce co tydzień. Bardzo zaskoczony reakcją publiczności wydawał się być arbiter, który reagował troszkę za późno. My, piłkarze, jednak się nie przestraszyliśmy i przy takim dopingu miejscowych fanów i przy wyniku 1:2 potrafiliśmy się podnieść - przyznał Mierzejewski.

PAP, mr