Logo Polskiego Radia
PAP
Aneta Hołówek 03.10.2012

Przekrętu nie było? "Przecież nie ja zawierałem zakład"

Nikola Karabatic, zamieszany w aferę korupcyjną najlepszy francuski piłkarz ręczny, nie przyznaje się do winy, a oskarżenia, jakie padają pod jego adresem w mediach, uznaje za nie do zaakceptowania.
Luka KarabatićLuka KarabatićPAP/EPA/STEPHANE REIX

28-letni Karabatic, dwukrotny mistrz olimpijski i gwiazda światowego formatu, przerwał milczenie w sprawie swojego udziału w skandalu korupcyjnym, który wybuchł we Francji. Kilkanaście osób, w tym sześciu obecnych lub byłych zawodników klubu Montpellier AHB, usłyszało we wtorek zarzuty, a prokuratura wszczęła wobec nich postępowanie karne.
"Fakt, że media uznały mnie winnym w związku z zakładami bukmacherskimi i ustawieniem wyniku meczu jest dla mnie nie do zaakceptowania. Nie czuję się winny" - napisał Karabatic, który całą sytuację określił mianem koszmaru.
"Czy ja zawarłem zakład? Nie. Czy moja przyjaciółka postawiła pieniądze? Tak. Czy poinformowała mnie o tym? Tak. Ale ona od lat śledzi poczynania drużyny i świetnie zna francuską ligę" - zaznaczył szczypiornista.
W aferę zamieszani są także m.in. brat Karabatica - Luka, który wciąż jest zawodnikiem Montpellier, ich przyjaciółki oraz mistrz olimpijski z Londynu Samuel Honrubia, który latem zmienił klub i obecnie reprezentuje barwy Paris St. Germain.
Po niedzielnym meczu tych drużyn w stolicy Francji zatrzymano 15 osób w sprawie, która dotyczy pojedynku z drużyną Cesson-Sevigne z 12 maja. Montpellier AHB, które miało już zapewniony tytuł mistrza kraju, przegrało wówczas 28:31. Według nieoficjalnych informacji osoby, które obstawiły w zakładach bukmacherskich porażkę faworyta, mogły zarobić nawet 300 tysięcy euro.
Podejrzenie instytucji nadzorującej funkcjonowanie loterii i zakładów Francaise des Jeux wzbudził nadzwyczajny wzrost liczby osób typujących wynik w dniu rozgrywania spotkania.
Zawodnicy zeznali, że obstawili zakłady na mecz z drużyną Cesson-Sevigne bądź wiedzieli o takim działaniu bliskich osób czy znajomych, co jest złamaniem etyki sportowej, ale nie przyznali się do ustawienia końcowego wyniku. Ci, którym prokuratura przedstawiła zarzuty korupcji w sporcie, staną przed sądem. Grozi im do pięciu lat więzienia i grzywna do 75 tys. euro.

ah, PAP