Ważą się losy minister sportu Joanny Muchy

Premier zapowiedział, że w środę, ok. godz. 14.30, przedstawi wnioski z raportu przygotowanego po kontroli w Ministerstwie Sportu i Turystyki oraz w Narodowym Centrum Sportu (NCS) w związku z odwołanym meczem Polska - Anglia. W poniedziałek Donald Tusk rozmawiał z minister sportu, która "oddała się do jego dyspozycji". Joanna Mucha przyznała, że czuje się politycznie odpowiedzialna za aferę wokół stadionu.
Rzecznik SLD Dariusz Joński uważa, że szef rządu powinien zdecydować się na jakieś personalne ruchy. - To jest dla nas oczywiste, że ktoś powinien ponieść za zaistniałą sytuację konsekwencje - podkreśla. Zdaniem SLD odpowiedzialni są zarówno prezes Narodowego Centrum Sportu (NCS) Robert Wojtaś, jak i minister sportu Joanna Mucha.
Poseł PiS Jacek Sasin uważa, że choć nikt nie oczekiwał od minister sportu, że pojedzie na stadion i zasunie dach, to jest coś takiego jak polityczna odpowiedzialność. W opinii polityka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Mucha może nie zostać zdymisjonowana, bo premier "różną miarą swoich ministrów traktuje".
Andrzej Biernat z PO uważa, że afera dachowa to nie powód do dymisji. W jego opinii, gdyby ministrowie tracili stanowiska z takich powodów, co kilka dni trzeba by było powoływać nowych. - Organizatorem meczu nie było Narodowe Centrum Sportu (NCS) ani Ministerstwo Sportu, a Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) i Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) - tam jest odpowiedzialność - podkreśla.
Rzecznik Solidarnej Polski Patryk Jaki mówi, że jego klub domaga się dymisji minister sportu za brak procedur i złe decyzje personalne oraz szefa NSC za " z nikim niekonsultowaną podmianę murawy na gorszą". Solidarna Polska postuluje też zmiany w PZPN oraz natychmiastowe wstrzymanie wypłat wynagrodzeń w Narodowym Centrum Sportu.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, kk