Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 18.11.2012

Legia lepsza od Lecha w hicie kolejki

Lech Poznań przegrał 1:3 na własnym boisku z Legią Warszawa w 12. kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Gole dla Legii zdobyli Kosecki, Wawrzyniak i Radovic, a dla Lecha Ślusarski.
Zawodnik Lecha Poznań Łukasz Trałka (z lewej) w pojedynku o piłkę z Arturem Jędrzejczykiem z Legii Warszawa.Zawodnik Lecha Poznań Łukasz Trałka (z lewej) w pojedynku o piłkę z Arturem Jędrzejczykiem z Legii Warszawa.PAP/Jakub Kaczmarczyk
Posłuchaj
  • Autor pierwszego gola dla Legii - Jakub Kosecki podkreśla, że jest - tak jak cały zespół - zadowolony ze spotkania (IAR)
  • Obrońca Lecha Hubert Wołąkiewicz mówi, że "Kolejorz" zrobił w spotkaniu zdecydowanie za dużo "szkolnych" błędów (IAR)
Czytaj także

W Poznaniu od kilku dni o niczym innym się nie mówiło, jak o zbliżającym się szlagierze 12. kolejki ekstraklasy. Kibiców nie odstraszyły wysokie ceny wejściówek (od 50 do 80 złotych), wszystkie sprzedano na długo przed meczem. Spotkanie Lecha z Legią obejrzało 40 632 widzów, co jest rekordem frekwencji w obecnym sezonie.

Ponad 40-tysięczna publiczność przeżyła jednak spore rozczarowanie. Legioniści w ciągu pół godziny zaaplikowali poznaniakom trzy bramki i emocje praktycznie się skończyły. Trafienie Bartosza Ślusarskiego w końcówce spotkania był tylko "golem na otarcie łez".

Mimo przekonywującego zwycięstwa Legii, trudno jednak mówić o jednostronnym pojedynku. Goście po prostu niczym rasowy bokser wypunktowali przeciwników. Każdy błąd defensywy, a tych gospodarze popełniali sporo, był bezwzględnie wykorzystywany przez podopiecznych Jana Urbana. Być może jedną z przyczyn takiej postawy był brak kontuzjowanego Manuela Arboledy, którego zastąpił Marcin Kamiński. Uczestnik Euro 2012 grał bardzo niepewnie.

Już w 10 min. Jakub Kosecki w sytuacji sam na sam idealnie przerzucił piłkę na Jasminem Buriciem. Lechici nie zdążyli się otrząsnąć, a indywidualną akcję lewą stroną boiska przeprowadził Jakub Wawrzyniak. Rafał Murawski biernie się przyglądał jak obrońca reprezentacji Polski uderzył precyzyjnie w tzw. długi róg.

Lechici "doszli do siebie" wrócili do gry po 20 minutach i mieli szansę zdobyć kontaktowego gola. Ślusarski w przeciwieństwie do rywali, nie imponował skutecznością. Wręcz przeciwnie - pudłował na potęgę, choć podania od partnerów miał znakomite.

Bramka padła za to dla Legii - Miroslav Radovic podobnie jak wcześniej Wawrzyniak, miał bardzo dużo swobody na lewej stronie, nieatakowany przez nikogo wbiegł w pole karne i praktycznie postawił kropkę nad "i".

Po zmianie stron goście usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem oddali pole rywalom, ale Lech miał tylko przewagę w posiadaniu piłki.

Nadzieje gospodarzy odżyły w 74. min - po ładnej akcji Karola Linetty i Huberta Wołąkiewicza, w końcu przełamał się Ślusarski. Lech podkręcił tempo, momentami zamykał przeciwnika na jego połowie, ale wynik nie uległ zmianie.

Powiedzieli po meczu:
Mariusz Rumak (trener Lecha):
"Dzisiaj u moich zawodników emocje wzięły górę nad głową. Cały czas mówiliśmy o równowadze w naszej grze, tymczasem w pierwszej połowie zagraliśmy zupełnie inaczej, niż trenowaliśmy przez cały tydzień. To był najsłabszy mecz pod kątem taktycznym od czasu jak prowadzę Lecha. Nie można odmówić zaangażowania i walki, stworzyliśmy sytuacje i trzeba je wykorzystywać, tak jak to uczyniła Legia. Takie porażki bolą, ale trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej.
- Nie jestem smutny, ale zirytowany tym, jak zagraliśmy. Przeżywaliśmy już różne trudne chwile w tym sezonie, i potrafiliśmy wyciągać wnioski. Pokazaliśmy już, że zespół jest monolitem i potrafi się podnosić w trudnych momentach. Nie wszystkie zmiany podyktowane były sytuacją na boisku. Lovrencscis grał dobrze, ale potrzebowałem większej szybkości na skrzydłach, dlatego wszedł Tonew. Z kolei Kamiński i Trałka doznali kontuzji, prawdopodobnie stawu skokowego, ale mam nadzieję, że nie są to groźne urazy".
Jan Urban (trener Legii): "Ułożyliśmy sobie mecz w pierwszej połowie i nie wyobrażałem sobie, że możemy to zaprzepaścić. Wydaje mi się, że pierwsza połowa była perfekcyjna w naszym wykonaniu. Nie sądziliśmy, że w pół godziny możemy prowadzić 3:0. Zagraliśmy wysokim pressingiem, prowokując Lecha do strat na ich własnej połowie i potrafiliśmy to wykorzystać. Lech też miał swoje szanse. Mieliśmy trochę szczęścia bo Bartosz Ślusarski mógł odmienić losy meczu. W drugiej połowie zagraliśmy inaczej. Wiedzieliśmy, że Lech będzie atakował, próbował strzelić choćby honorową bramkę. My z kolei kontratakowaliśmy, ale brakowało dokładności. Zdobyliśmy trzy punkty na trudnym terenie, na którym zawsze trudno nam się grało. Można śmiało powiedzieć, że był to prawdziwy szlagier, pełne trybuny, bramki, akcje. Nie zawiedliśmy kibiców.

Bramki: 0:1 Jakub Kosecki (9), 0:2 Jakub Wawrzyniak (14), 0:3 Miroslav Radovic (32), 1:3 Bartosz Ślusarski (74).

Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Trałka, Hubert Wołąkiewicz, Karol Linetty. Legia Warszawa: Jakub Rzeźniczak, Daniel Łukasik.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 40 632.
Lech Poznań: Jasmin Buric - Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński (74. Mateusz Możdżeń), Luis Henriquez - Gergo Lovrencsics (46. Aleksander Tonew), Rafał Murawski, Karol Linetty, Łukasz Trałka (62. Ivan Djurdjevic), Vojo Ubiparip - Bartosz Ślusarski.
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Jakub Rzeźniczak, Michał Żewłakow, Artur Jędrzejczyk, Jakub Wawrzyniak - Jakub Kosecki (65. Michał Kucharczyk), Janusz Gol (90. Daniel Łukasik), Dominik Furman, Michał Żyro (79. Jorge Salinas) - Miroslav Radovic, Danijel Ljuboja.

to