Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 05.05.2013

Ekstraklasa: Legia Warszawa - Lechia Gdańsk. Kosecki dał wygraną

Legia Warszawa wygrała 1:0 (0:0) na własnym stadionie z Lechią Gdańsk w 25. kolejce Ekstraklasy. Gola na wagę trzech punktów strzelił Jakub Kosecki.
Jakub Kosecki cieszy się ze strzelonego gola w meczu Legia Warszawa - Lechia GdańskJakub Kosecki cieszy się ze strzelonego gola w meczu Legia Warszawa - Lechia GdańskPAP/Bartłomiej Zborowski
Posłuchaj
  • Jakub Kosecki o meczu Legia Warszawa - Lechia Gdańsk (Naczelna Redakcja Sportowa PR/IAR)
  • Łukasz Surma, pomocnik Lechii Gdańsk, o meczu z Legią Warszawa (Naczelna Redakcja Sportowa PR/IAR)
Czytaj także

Legia Warszawa, by odzyskać pozycję lidera piłkarskiej ekstraklasy, musiała spotkanie z Lechią Gdańsk wygrać. Bramka Jakuba Koseckiego w drugiej połowie sprawiła, że trzy punkty pozostały na Łazienkowskiej, a stołeczna ekipa o dwa punkty wyprzedziła w tabeli Lecha Poznań.

Trener warszawian Jan Urban po bardzo dobrym występie w pierwszym meczu finałowym o Puchar Polski także w niedzielę postawił na Marko Sulera. Słoweniec zagrał na nietypowej dla siebie lewej obronie. Nie popełniał błędów i był pewnym punktem defensywy.

Pierwsze 45. minut zdecydowanie należały do gospodarzy. Stwarzali groźniejsze sytuacje, a Lechia tylko raz zagroziła bramce pilnowanej przez Dusana Kuciaka - już w doliczonym czasie gry.

Gole mogły paść jednak znacznie wcześniej. Legia już w piątej minucie mogła wyjść na prowadzenie. Piłkę strzeloną przez Danijela Ljuboję kibice i inni piłkarze warszawskiej ekipy widzieli już w siatce, ale sędzia uznał, że nie przekroczyła ona całym obwodem linii bramkowej.

Znaną już sztuczką popisał się znów Ljuboja. Serb otoczony obrońcami Lechii w 19. minucie piętą zagrał do Miroslava Radovica, ale jego strzał został zablokowany przez defensywę gości.

Legia próbowała atakować każdą stroną i nawet środkiem, ale nie przynosiło to żadnych skutków. Lechia nastawiła się z kolei na kontrataki, były one jednak bardzo szybko przerywane. Bliska była za to strzelenia bramki... samobójczej. Na minutę przed końcem pierwszej połowy Krzysztof Bąk tak niefortunnie uderzył piłkę, że wpadła prawie do siatki za plecami Michała Buchalika.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Legia atakowała pozycyjnie, Lechia się broniła i liczyła, że uda jej się wyprowadzić kontratak. W końcu trener Urban zdecydował się na zmianę. W 61. minucie zdjął Dominika Furmana i wstawił Jakuba Koseckiego.

To był strzał w dziesiątkę. Chwilę później Michał Kucharczyk zagrał do Marka Saganowskiego, a ten wypatrzył Koseckiego, biegnącego z lewej strony. "Kosa" silnym strzałem nie dał szans Buchalikowi.

Po stracie bramki Lechia trochę się ożywiła, a Legia nie grała już z taką determinacją. W 85. minucie świetną okazję do podwyższenia miał Kucharczyk. Buchalik piłkę piąstkował, trafiła prosto pod nogi Koseckiego, ale tym razem jego strzał był niecelny.

W doliczonym czasie gry świetne okazje miał Kucharczyk. W sytuacji sam na sam strzelił wysoko nad poprzeczką, a chwilę później trafił z trzech metrów prosto w nogi bramkarza Buchalika.

Powiedzieli po meczu:

Bogusław Kaczmarek (trener Lechii Gdańsk): "Gratulacje dla Legii, bo to jeden z kolejnych etapów do zdobycia mistrzostwa Polski. By zrobić remis na Łazienkowskiej, trzeba strzelić bramkę. Mieliśmy taką sytuację, że gdyby Mateuz Machaj podjął decyzję o przelobowaniu bramkarza gospodarzy, może byśmy strzelili gola. Ale tak się nie stało. Legia to klasowy zespół, strzeliła bramkę po naszym błędzie, a nie była to trudna sytuacja, można było ją obronić. Może zagraliśmy zbyt defensywnie, ale często gubiliśmy piłkę w bardzo prosty sposób.

Porażka z Legią nie przynosi ujmy. Trzeba walczyć dalej i wygrywać kolejne mecze, by zająć odpowiednie miejsce w tabeli. Gdy przyszedłem do Gdańska, celem było zakończenie sezonu w granicach ósmego miejsca, ale wielu piłkarzy straciliśmy, jesteśmy w trudnym położeniu. Brakuje nam jakości z przodu i w defensywie. Największy plus tego meczu to Michał Buchalik w bramce, który odbudował się psychicznie po paru nieudanych spotkaniach."

Jan Urban (trener Legii Warszawa): "Ja się chyba wykończę na tej ławce trenerskiej, a chciałbym dożyć wnuków. Zagraliśmy dobrze. Nie pozwoliliśmy Lechii stworzyć zagrożenia, a nam brakowało drugiej bramki. Ku temu były okazje. Na pewno całkiem inaczej by się wszystko ułożyło, gdyby Danijel Ljuboja w piątej minucie zdobył gola.
Wydaje mi się, że Michał Kucharczyk zagrał dobre spotkanie. Ostatnio zaczął wchodzić, a gdyby dzisiaj strzelił bramkę, to byśmy inaczej na jego występ patrzyli. Nie możemy jednak oceniać zawodnika jedynie przez ten pryzmat. Michał chciał za bardzo zdobyć tego gola i pokazać, że też potrafi, a do tego trzeba mieć trochę chłodniejszą głowę.
Mogło to wyglądać tak, jakby nam nie zależało na strzeleniu drugiej bramki, ale piłkarze widzieli, że Lechia nie ma siły rażenia z przodu. Wiedzieliśmy poza tym, że przeciwnik będzie chciał trochę zaryzykować i nasze kontry były groźne, ale zabrakło wykończenia.
Ljuboja to zawodnik, który powinien strzelać bramki, a on za bardzo cofa się lub schodzi do boku. Jego zadaniem jest bycie na 16. metrze, a zbyt często z niego ucieka. Na znacznie więcej stać także Miroslava Radovica, staramy się go obudzić, bo bardzo by nam się przydał w formie w końcówce sezonu.

Emocje stworzyliśmy sobie sami. Przy wyniku 1:0 różne rzeczy mogą się zdarzyć, stąd trochę nerwów w końcówce. Na szczęście graliśmy spokojnie i cierpliwie. Jedno spotkanie mniej, myślimy teraz o rewanżu w Pucharze Polski."

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: Jakub Kosecki (62).

Żółte kartki - Legia Warszawa: Ivica Vrdoljak, Inaki Astiz. Lechia Gdańsk: Marcin Pietrowski, Rafał Janicki, Deleu.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 15 735.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Tomasz Jodłowiec, Marko Suler - Michał Kucharczyk, Dominik Furman (61. Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic (90. Janusz Gol) - Marek Saganowski (77. Daniel Łukasik), Danijel Ljuboja.

Lechia Gdańsk: Michał Buchalik - Rafał Janicki, Krzysztof Bąk, Jarosław Bieniuk, Deleu - Marcin Pietrowski, Łukasz Surma, Ricardinho (72. Adam Duda), Mateusz Machaj (70. Piotr Brożek) - Piotr Wiśniewski, Paweł Buzała (75. Przemysław Frankowski).

mr