Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 06.05.2013

Barcelona znów na zwycięskiej ścieżce. Na ratunek Messi

Barcelona pokonała przed własną publicznością Betis Sewilla 4:2 w meczu 34. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Hiszpanii, odnosząc pierwsze zwycięstwo od czterech spotkań.
Radość piłkarzy FC BarcelonyRadość piłkarzy FC BarcelonyPAP/EPA/ALBERT OLIVE

Wydaje się, że wicemistrz Hiszpanii zdołał otrząsnąć się po niespodziewanie wysokiej porażce w dwumeczu z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów. W Niemczech "Blaugrana" została rozgromiona 0:4, a w rewanżu było 0:3. Pomiędzy tymi spotkaniami tylko zremisowała ze słabo spisującymi się w tym sezonie Baskami z Bilbao 2:2.

Początek spotkania nie zapowiadał jednak szczęśliwego zakończenia na Camp Nou. Zespół z Sewilli, w którego kadrze nie znalazł się kontuzjowany Damien Perquis, objął prowadzenie już w drugiej minucie po błędzie formacji defensywnej Barcelony. Sytuację sam na sam z Jose Pinto wykorzystał Kolumbijczyk Dorlan Pabon. Siedem minut później wyrównał uderzeniem głową Chilijczyk Alexis Sanchez.

Później gospodarze zaczęli przeważać. Dwie stuprocentowe okazje zmarnował David Villa, który mając przed sobą tylko bramkarza rywali najpierw nie trafił w bramkę, a niedługo później uderzył prosto w golkipera. Szczęścia zabrakło też Cristianowi Tello, którego strzał z linii pola karnego wylądował na poprzeczce.

Krótko przed przerwą kibice na Camp Nou zobaczyli efektownego gola, ale jego autorem był zawodnik gości Ruben Perez. Popisał się strzałem z ok. 25 metrów, trafiając w "okienko" bramki Barcelony. Pinto nie miał szans dosięgnąć szybko lecącej piłki.

10 minut po zmianie stron złe wrażenie z pierwszej połowy częściowo zatarł Villa. Hiszpan wykorzystał dośrodkowanie Brazylijczyka Daniego Alvesa i głową pokonał bramkarza Betisu. Tuż po tej akcji zszedł z boiska, a zastąpił go Argentyńczyk Lionel Messi.

W 60. minucie najlepszy piłkarz świata celnie uderzył z rzutu wolnego i strzelił swojego 45 gola w sezonie. Bramkę numer 46 uzyskał 11 minut później, dostawiając tylko nogę i kierując piłkę do pustej bramki.

Mourinho wygwizdany

Barcelona w dalszym ciągu jest liderem i ma 11 punktów przewagi nad Realem Madryt. W sobotę "Królewscy" pokonali Real Valladolid 4:3 na Santiago Bernabeu. Dwie bramki zdobył Cristiano Ronaldo, który w lidze na listę strzelców wpisał się już 33 razy.

Trenera Realu Portugalczyka Jose Mourinho powitały gwizdy części publiczności. Kibice zareagowali za to entuzjazmem, gdy spiker wyczytywał nazwisko Ikera Casillasa - bramkarza-ikony stołecznej ekipy, którego od pierwszego składu odsunął właśnie znany z kontrowersyjnych decyzji i wypowiedzi Mourinho.

Po spotkaniu przeciwko swojemu szkoleniowcowi wypowiedział się jego rodak Pepe. 30-letni obrońca przyznał m.in., że jego zdaniem trener źle traktuje Casillasa. - Powinien mieć trochę więcej szacunku. Iker jest częścią Madrytu, jest "instytucją" zarówno w Madrycie, jak i w całym kraju. Nie jest odpowiedzialny za wszystko co złe - podkreślił Pepe.

Skrytykował także wypowiedź Mourinho z jednej z wcześniejszych konferencji prasowych. Wówczas Portugalczyk powiedział, w kontekście Casillasa, że "problemy pojawiają się, gdy jakiś piłkarz zaczyna uważać, że jest ważniejszy od reszty". Pepe skwitował: "To, co powiedział trener, nie było odpowiednie".

mr