Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 20.07.2013

Ekstraklasa: Legia Warszawa - Widzew Łódź. Legia gromi jak na mistrza przystało

W drugim sobotnim spotkaniu 1. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy Legia Warszawa wygrała na własnym stadionie z Widzewem Łódź 5:1 (2:0).
Legia Warszawa - Widzew ŁódźLegia Warszawa - Widzew ŁódźPAP/Bartłomiej Zborowski
Posłuchaj
  • Trener Legii Jan Urban po meczu z Widzewem Łódź (Naczelna Redakcja Sportowa PR/IAR)
  • Trener Widzewa Radosław Mroczkowski po meczu z Legią Warszawa (Naczelna Redakcja Sportowa/IAR)
Czytaj także

Już w pierwszej kolejce ekstraklasy doszło do meczu nazywanego ligowym klasykiem. Kiedyś rywalizacja Legii i Widzewa decydowała o losach tytułu, teraz jednak zdecydowanym faworytem był broniący mistrzostwa stołeczny zespół. Po drugiej stronie stanęła drużyna złożona w większości z młodych, niedoświadczonych piłkarzy.

Dla widzewiaków trudny mecz na inaugurację to nic nowego - po raz czwarty z rzędu spotkali się z aktualnym mistrzem kraju. W poprzednich latach nie dali się pokonać kolejno Lechowi Poznań (1:1), Wiśle Kraków (1:1) i Śląskowi Wrocław (2:1), ale za każdym razem grali u siebie. W sobotę - dopingowani przed prawie dwa tysiące swoich kibiców - musieli zmierzyć się z Legią na jej stadionie.

Trener gospodarzy Jan Urban - mając w perspektywie walkę o Ligę Mistrzów - rotuje składem. W sobotę na ławce rezerwowych usiedli m.in. Marek Saganowski, Władimir Dwaliszwili, Ivica Vrdoljak, Jakub Kosecki i sprowadzony latem z... Widzewa Łukasz Broź, najskuteczniejszy gracz łodzian w poprzednim sezonie (osiem bramek). Szansę dostali m.in. debiutujący w ekstraklasie obrońca Mateusz Cichocki i napastnik Patryk Mikita.

Szybki gol ustawił mecz

Legia już na początku spotkania udowodniła, że nieprzypadkowo była uznawana za faworyta. W trzeciej minucie po błędzie defensywy Widzewa w dogodnej sytuacji znalazł się Serb Miroslav Radović i płaskim strzałem pokonał Macieja Mielcarza. Szybko zdobyty gol uspokoił legionistów, którzy od tej pory bez pośpiechu konstruowali swoje akcje.

Goście nie ograniczali się jednak do przeszkadzania. Szukali swoich szans w kontratakach - po jednym z nich w 33. minucie efektownym strzałem z powietrza popisał się Bartłomiej Pawłowski, ale Dusan Kuciak odbił piłkę. W odpowiedzi dogodnej sytuacji nie wykorzystał Mikita.

W 40. minucie gospodarze prowadzili już 2:0. Obrońcy Widzewa nie byli w stanie wybić piłki sprzed własnej bramki, co wykorzystał były piłkarz łódzkiej drużyny Jakub Rzeźniczak. Dwie minuty później ten sam zawodnik strzelił bardzo mocno z ok. 30 metrów, ale piłka trafiła w poprzeczkę.

Pogrom po przerwie

Druga połowa rozpoczęła się od ataku Widzewa. W 49. minucie Pawłowski dzięki sprytnemu technicznemu zagraniu minął dwóch rywali, jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam ze słowackim bramkarzem gospodarzy. Legia nie miała takich problemów ze skutecznością. Wkrótce potem Michał Kucharczyk wykorzystał płaskie dośrodkowanie z lewej strony i z bliska nie dał szans Mielcarzowi.

W 56. minucie znów okazję miał Widzew i ponownie nic z tego nie wyszło. Princewill Okachi dwukrotnie próbował pokonać z bliska Kuciaka, ale górą był legionista.

Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Po kilkudziesięciu sekundach było już 4:0 dla Legii po kolejnym trafieniu Kucharczyka, a w 60. minucie debiutujący w Widzewie rezerwowy Łukasz Staroń strzałem z dystansu zdobył honorowego gola.

Ostatni kwadrans łodzianie musieli grać w dziesiątkę, po tym jak kontuzji doznał Hachem Abbes, a limit zmian w ekipie gości został już wcześniej wykorzystany. W 88. minucie osłabioną drużynę z Łodzi pogrążył Mikita, strzelając gola w swoim ekstraklasowym debiucie.

Powiedzieli po meczu:

Jan Urban (trener Legii): "Mecz dobrze się dla nas rozpoczął, umieliśmy to wykorzystać. Później Pawłowski mógł zdobyć bramkę dla Widzewa, ale mu się nie udało. W drugiej połowie sytuacja się nie zmieniła. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mogliśmy strzelić kolejne gole. W ostatnim kwadransie, gdy Widzew grał w osłabieniu, nie mieliśmy już żadnych problemów. Jeśli chodzi o wystawianie ostatnio prawie dwóch różnych jedenastek, to w krótkim okresie przygotowawczym było niewiele czasu na sprawdzanie piłkarzy, więc trzeba to robić teraz, w meczach oficjalnych. Jeszcze przez jakiś czas mogą być rotacje w składzie. Od zawodników zależy, którzy będą grać częściej. Jak oceniam Patryka Mikitę? Jeszcze dużo pracy przed nim, ale widać, że ma smykałkę do gry. Chciałem zobaczyć, jak wytrzyma presję, przy tylu kibicach. Dał sobie radę, to był udany debiut. Uważam zresztą, że dobre spotkanie zagrał także inny debiutant Mateusz Cichocki".

Radosław Mroczkowski (trener Widzewa): "Dostaliśmy dzisiaj surową lekcję. Nie myślałem, że na inaugurację tak to będzie wyglądać. W pierwszej połowie straciliśmy gola na początku i tuż przed przerwą, to były ciężkie ciosy dla drużyny. Popełniliśmy wiele błędów, które miały wpływ na taki obraz meczu. Nie funkcjonowaliśmy również dobrze jako całość, nie tworzyliśmy zespołu, który się dobrze rozumie. Mimo bardzo niekorzystnego wyniku, byli zawodnicy w naszym zespole, którzy zrobili dobre wrażenie. Potrafiliśmy stworzyć sytuacje, to dla nas taki mały plusik".

Legia Warszawa - Widzew Łódź 5:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Miroslav Radović (3), 2:0 Jakub Rzeźniczak (40), 3:0 Michał Kucharczyk (52), 4:0 Michał Kucharczyk (57), 4:1 Łukasz Staroń (60), 5:1 Patryk Mikita (88).

Żółte kartki - Legia Warszawa: Mateusz Cichocki. Widzew Łódź: Dawid Kwiek, Mariusz Rybicki, Bartłomiej Pawłowski.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: ok. 20 000.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Jakub Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec, Mateusz Cichocki, Tomasz Brzyski - Michał Kucharczyk, Dominik Furman (62. Dossa Junior), Helio Pinto (70. Ivica Vrdoljak), Michał Żyro (78. Jakub Kosecki), Miroslav Radović - Patryk Mikita.

Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Jakub Bartkowski, Thomas Phibel, Hachem Abbes, Karol Tomczyk (63. Marcin Kaczmarek) - Alex Bruno (46. Lewon Hajrapetjan), Princewill Okachi, Dawid Kwiek (46. Łukasz Staroń), Bartłomiej Kasprzak, Bartłomiej Pawłowski - Mariusz Rybicki.

mr