Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 10.08.2013

Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków. Lechia przełamała klątwę

W drugim sobotnim meczu 4. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy Lechia Gdańsk pewnie wygrała na własnym boisku z Cracovią Kraków. - Udało nam się przełamać klątwę, bo do tej pory na PGE Arenie Lechia nie potrafiła odnieść dwóch zwycięstw z rzędu - powiedział po meczy trener Michał Probierz.
Adam Marciniak (L) z Cracovii i Marcin Pietrowski z Lechii w akcji podczas meczu 4. kolejki T-mobile Ekstraklasy Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków, na stadionie PGE Arena w GdańskuAdam Marciniak (L) z Cracovii i Marcin Pietrowski z Lechii w akcji podczas meczu 4. kolejki T-mobile Ekstraklasy Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków, na stadionie PGE Arena w GdańskuPAP/Piotr Wittman
Posłuchaj
  • Trener Lechii Michał probierz był zadowolony ze zwycięstwa, ale ocenił, że jego zespół może grać lepiej (IAR)
  • Szkoleniowiec Cracovii przyznał, że wynik jest sprawiedliwy, bo wygrał lepszy zespół (IAR)
Czytaj także

Mecz Lechii z Cracovią sędziował w Gdańsku Japończyk Yudai Yamamoto, który w środę na tym samym stadionie poprowadzi towarzyskie spotkanie Polski z Danią. Arbiter z Kraju Kwitnącej Wiśni znakomicie wywiązał się ze swojej roli, a do jego poziomu starali się również dostosować piłkarze. Zawodnicy obu drużyn stworzyli na PGE Arenie emocjonujące i stojące na niezłym poziomie widowisko.
Ta konfrontacja zakończyła się zasłużoną wygraną 3:1 gdańskiego zespołu, który tym samym odniósł drugie zwycięstwo z rzędu.
Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 48. sekundzie, kiedy Paweł Buzała ograł środkowych obrońców rywali, ale w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Pilarzem nieczysto uderzył piłkę, która przeszła obok słupka. W ósmej minucie było jednak 1:0 dla Lechii.
Wszystko zaczęło się od tego, że w niegroźnej sytuacji Sławomir Szeliga niepotrzebnie sfaulował przy linii bocznej Przemysława Frankowskiego. Po rzucie wolnym egzekwowanym przez Piotra Wiśniewskiego i biernej postawie lewego obrońcy gości Adama Marciniaka, Marcin Pietrowski strzałem z ostrego kąta pokonał golkipera Cracovii.
Biało-zieloni długi nie cieszyli się jednak z prowadzenia. Pierwsze ostrzeżenie defensywa Lechii otrzymała w 23. minucie, kiedy po centrze Edgara Bernhardta bliski szczęścia był Dawid Nowak, którego nie upilnował Jarosław Bieniuk. Tym razem piłka po główce napastnika gości minimalnie minęła bramkę gospodarzy.
Kolejny atak Cracovii zakończył się powodzeniem. W 25. minucie składną akcję rozpoczął oraz zakończył efektownym strzałem w długi róg Bernhardt.
Początek drugiej połowy ponownie należał do gdańszczan. Drużyna z Krakowa konsekwentnie starała się rozgrywać akcje już spod własnej bramki za pomocą krótkich podań i ta taktyka obróciła się przeciwko nim. Podanie Sławomira Szeligi przejął na 30. metrze Pietrowski, zagrał do Piotra Grzelczaka, który obsłużył dokładnym podaniem Wiśniewskiego, a ten po raz drugi umieścił piłkę w siatce.
Lechiści poszli za ciosem i w 50. oraz 52. minucie mogli podwyższyć rezultat, ale gości od straty kolejnych bramek uratował Pilarz. Najpierw bramkarz Cracovii wygrał pojedynek z Buzałą, a następnie obronił główkę z trzech metrów Bieniuka. W tych sytuacjach dokładnym podaniem ponownie popisał się Grzelczak.
W 69. minucie goście mieli jedyną w drugiej połowie okazję, aby doprowadzić do remisu. Po centrze Nowaka i strzale Krzysztofa Danielewicza, rezerwowego golkipera gospodarzy Sebastiana Małkowskiego (Mateusz Bąk nabawił się w pierwszej połowie kontuzji) wyręczył Adam Pazio, który zablokował piłkę.
W 74. min na boisku pojawił się rodak arbitra Daisuke Matsui, który niebawem był współautorem najefektowniejszej i zakończonej bramką akcji spotkania. W 84. min najpierw Buzała podał piętą do Japończyka w polu karnym rywali, a ten w ten sam sposób odegrał mu piłkę, dzięki czemu napastnik Lechii znalazł się sam przed Pilarzem i potężnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik tego bardzo dobrego spotkania.

Po meczu powiedzieli:
Wojciech Stawowy (trener Cracovii): "Lechia odniosła zasłużone zwycięstwo. To spotkanie rozpoczęło się dla nas niefortunnie. Na początku udało nam się co prawda uniknąć straty gola, ale za chwilę i tak gospodarze objęli prowadzenie. Źle weszliśmy w ten mecz i chwała chłopakom, że zdołali się podnieść i doprowadzić do remisu.
- Pierwsza połowa nie zapowiadała jednak tego, co wydarzyło się po przerwie. Tuż po wznowieniu gry po naszym prostym błędzie Lechia zdobyła drugą bramkę. Staraliśmy się odrobić straty i gonić wynik, a zostaliśmy ponownie skarceni. Po pięknej kombinacyjnej akcji gdańszczanie strzelili trzeciego gola. Ten mecz pokazał, że mamy nad czym pracować, bo popełniliśmy za dużo szkolnych błędów. Generalnie to spotkanie stało na dobrym poziomie. Utrzymane było w niezłym tempie, nie brakowało w nim także sytuacji bramkowych. Kibice w Gdańsku na pewno nie mogli się nudzić."

Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): "Udało nam się przełamać klątwę, bo do tej pory na PGE Arenie Lechia nie potrafiła odnieść dwóch zwycięstw z rzędu. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie. I Cracovia potwierdziła w Gdańsku, że stanowi zgrany kolektyw.
- Mogliśmy lepiej otworzyć to spotkanie, jednak po objęciu prowadzenia nie potrafiliśmy zrealizować na boisku tego, co sobie zakładaliśmy. Widocznie dzwon w postaci straconego gola był nam potrzebny, bo po nim nasza drużyna zaprezentowała zupełnie inne oblicze. Po przerwie zdobyliśmy dwie bramki, jednak nasze zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, bo w kilku sytuacjach zabrakło nam skuteczności.
- Warto podkreślić dobre zmiany, chociaż jedna z nich była wymuszona kontuzją bramkarza Mateusza Bąka. Matsui, który narzekał na drobny uraz, zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy, a jego akcja z Buzałą była fantastyczna. Cieszy mnie także trafienie Pawła, który nie załamał się zmarnowanymi wcześniej okazjami. Chciałbym też pochwalić Grzelczaka, który brał udział w większości akcji. Piotrek notuje czasami spektakularne straty, niemniej zaangażowania nie można mu odmówić."

Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków 3:1 (1:1).
Bramki: 1:0 Marcin Pietrowski (8), 1:1 Edgar Bernhardt (25), 2:1 Piotr Wiśniewski (47), 3:1 Paweł Buzała (84).
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Paweł Dawidowicz. Cracovia Kraków: Milos Kosanovic.
Sędzia: Yudai Yamamoto (Japonia). Widzów 14 735.
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk (46. Sebastian Małkowski) - Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Adam Pazio - Piotr Wiśniewski (74. Daisuke Matsui), Paweł Dawidowicz, Marcin Pietrowski, Przemysław Frankowski, Piotr Grzelczak - Paweł Buzała (85. Patryk Tuszyński).
Cracovia Kraków: Krzysztof Pilarz - Marcin Kuś, Mateusz Żytko, Milos Kosanovic, Adam Marciniak - Edgar Bernhardt, Sławomir Szeliga (70. Marcin Budziński), Krzysztof Danielewicz, Rok Straus (81. Vladimir Boljevic), Sebastian Steblecki (55. Saidi Ntibazonkiza) - Dawid Nowak.

W pierwszym sobotnim meczu Widzew Łódź przegrał z Górnikiem Zabrze. >>> Widzew Łódź - Górnik Zabrze

ah, mr