Fani słynnej serii filmów grozy z lat 90. długo czekali na kontynuację kultowego cyklu. Stało się. Wes Craven, uważany za odnowiciela kina grozy, połączył swe siły ze scenarzystą Kevinem Williamsonem, aby po raz kolejny przyprawić widzów o wstrzymanie oddechu.
Craven, tworząc pierwszą część "Krzyku" wyraźnie wzorował się na kultowym "Halloween" Johna Carpentera z 1978 roku. "Krzyk 1" był najbardziej popularnym filmem na rynku amerykańskim w 1996 roku. Realizatorzy okazali się mistrzami w budowaniu napięcia. Pamiętamy np. słynne, złowrogie sceny z dzwoniącym telefonem.
W "Krzyku 4" po długich negocjacjach, zgodzili się zagrać aktorzy, którym poprzednie części filmu przyniosły wielką popularność. Neve Campbell powróciła w roli prześladowanej przez watahy psychopatów Sidney Prescott – teraz autorki poradnika dla osób, które miały podobne przeżycia. Miasteczko Woodsboro, gdzie poprzednie zabójstwa miały miejsce, jest ostatnim punktem na trasie promocyjnej jej książki. Pobyt w Woodsboro przypada akurat w rocznicę pierwszego zabójstwa. Sidney spotyka w mieście szeryfa Deweya Rileya oraz dziennikarkę, a dziś pisarkę Gale Weathers, którzy w poprzednich częściach również byli świadkami horroru. W ich rolach tradycyjnie występują David Arquette i Courtney Cox.
Niestety, pojawienie się Sidney sprowadza do miasteczka także mordercę. Nie tylko ona sama, ale jej przyjaciele oraz całe miasteczko znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, bo młode pokolenie na nowo odkrywa zasady zabijania.
Głosu Ghostface killerowi znowu użyczył Roger L. Jackson. Anna Paquin ("Fortepian", "Dzieci Ireny Sendlerowej") i Kristen Bell ("Raj dla par", "Burleska"), pojawiły się gościnnie w małych rólkach.
materiały prasowe/jt