Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 06.08.2007

Podróż z Pigafettą

Niejasny status Pigafetty na pokładzie Trinidadu pozwala traktować go jako pierwszego turystę – osobę, która wyruszyła w podróż.

Pigafetta… już tytuł książki jest przedsmakiem przygody, podróży, zagadki. Intrygująco brzmiące imię, niczym słowo z wymarłego języka. Kim jest Pigafetta? W książce niemieckiej autorki Felicitas Hoppe Pigafetta ukrywa się w kajucie, prawie nic nie mówi, uśmiecha się tajemniczo. Co robi na tym okręcie wyruszającym w podróż dookoła świata? Czyżby pragnął ponownie przeżyć przygodę sprzed prawie 500 lat? A może jest komuś potrzebny?

Antonio Piagfetta, Włoch z pochodzenia, brał udział w pierwszej wyprawie morskiej dookoła świata. Z podróży nie zachowały się ani dzienniki Ferdynanda Magellana, ani jego następcy Juana Sebastiana de Elcano. Zapiski Pigafetty, czasami fantastycznie ubarwione, są jedynym pisanym źródłem wiedzy o tamtej przełomowej wyprawie. Po powrocie do Europy Pigafetta wydał je we Francji w roku 1523, dołączając do tekstu własnoręcznie wykonane rysunki przedstawiające wyspy, do których dotarła wyprawa. Funkcja jaką Pigafetta pełnił na statku nie była jasna. W spisach pokładowych raz występuje jako pomocnik Magellana, raz jako żołnierz, raz jako „nadprogramowy” pasażer. Niejasny status Pigafetty na pokładzie Trinidadu pozwala traktować go jako pierwszego turystę – osobę, która wyruszyła w podróż w celu innym niż handel czy obowiązki wynikające z uprawianego zawodu.

Jaką funkcję pełni Pigafetta na pokładzie statku pod banderą Felicitas Hoppe? Doświadczonego przewodnika? Kapitana? Złośliwego chochlika? Ironicznego obserwatora? Jest tym wszystkim po trochu, ale jego największą umiejętnością jest uczynienie tej podróży czymś więcej niż bezrefleksyjnym pokonywanie przestrzeni. Dzięki obecności Antonia morska wyprawa staje się nie tylko pretekstem do zebrania egzotycznych widoczków, ale jest podróżą w głąb historii podróżowania, w głąb czasu, który upłynął pomiędzy wyprawą Magellana, a dzisiejszym momentem opuszczenia przez statek portu w Hamburgu.

Ale czy naprawdę statek wyruszył na pełne morze? Autorka nie ułatwia nam odpowiedzi na to pytanie. Raz sugeruje, że podróż jest realna, innym razem wrzuca nas głębiny snów i majaków wypełnionych piratami, szczękami tuńczyków, morskimi burzami. Ponieważ, jak pisze, są dwa rodzaje choroby morskiej: ta w brzuchu i ta w głowie.

„Kochani, to tylko wycieczka, nic więcej. Za kilka dni wrócę, znów usiądę przy stole, drugi stołownik po prawej. Tymczasem będę miał oczy otwarte. Zaskoczę was obrazami, jakich się nie ogląda”. Czyż taka obietnica nie jest wystarczającą pokusą, by wyruszyć w tę podróż?

Ewa Ciszewska

Felicitas Hoppe, Pigafetta, przeł. Elżbieta Kalinowska, Wołowiec 2007.