Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 23.08.2008

„W tworzeniu plakatu najważniejsza jest intuicja”

Polski plakat stał się dla mnie bardzo ciekawym, odważnym przekazem artystycznym, który odzwierciedlał w jakiś sposób charakter artysty.

W galerii Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego oglądać można wystawę „Polski plakat teatralny. Przegląd subiektywny”.

Na wystawie prezentowanych jest blisko 300 plakatów teatralnych, które wydane zostały po wojnie. Prace pogrupowano w 12 działów tematycznych, po to by łatwiej zilustrować dokonania „polskiej szkoły plakatu”.

Polska szkoła plakatu charakteryzowała się tym, że tworzyła plakat do wydarzeń kulturalnych, skierowany do elitarnego odbiorcy. Mimo tych założeń prace te pojawiały się na ulicach. Myślę, ze wszyscy twórcy, którzy dziś tworzą plakaty odnoszą się dziś do tej szkoły i nadal wszyscy z tego źródła czerpią. Trudno jest mówić o jakiś wyznacznikach tej szkoły gdyż skupiała niezmierne indywidualności - wyjaśnia Anna Mieczyńska, kurator wystawy.
(2,51 MB)

''Stasys Eidrigevicius

Z Stasysem Eidrigevičiusem, którego prace prezentowane są na wystawie, rozmawiała Magdalena Zaliwska.


Pan zaczął swoją działalność artystyczną od małych form graficznych i malarskich, potem doszły ilustracje książkowe, warto dodać, zauważane na całym świecie. W pewnym momencie zainteresował się pan plakatem. Dlaczego?

Plakatem zainteresowałem się, gdy przyjechałem do Polski w 1980 roku. Zauważyłem, że na ulicach jest obecny polski plakat, który stał się dla mnie bardzo ciekawym, odważnym przekazem artystycznym, w który odzwierciedlał w jakiś sposób charakter artysty. Wtedy pomyślałem, że moje ilustracje mają wiele wspólnego z plakatem. Postanowiłem, że wykonam tego typu pracę, na którą uwagę zwróciło wielu odbiorców. Potem wykonałem jeszcze kilka innych plakatów, które zostały wydrukowane. Nagroda na Biennale Plakatu w Warszawie dodała mi skrzydeł i wiedziałem już, że moja dusza w taki sposób będzie chciała wyrazić siebie.

A na Litwie plakat nie rozwijał się z taką intensywnością jak w Polsce?

Plakat był tam popularny, rozwijał się, ale myślę, że w Polsce było to trochę na szerszą skalę. Tu przecież rozwijała się „polska szkoła plakatu”. Uważam także, że duży wkład w rozwój plakatu w Polsce przypada Henrykowi Tomaszewskiemu. Gdy przyjechałem tutaj, plakat rzeczywiście żył wtedy na ulicy. Było wiele premier teatralnych, było też wiele miejsc w których ten plakat mógł się pojawiać.

Jak wygląda współpraca między reżyserem teatralnym a plakacistą?

Jeśli chodzi o mnie, to bardzo często reżyserzy przychodzą do mnie. Ja prezentuję mu swoje prace. Zdarza się wtedy, że jakaś praca od razu pasuje do jego przedstawienia. Dla mnie to jest najlepsza sytuacja, bo wiem, że ta praca powstała naturalnie, bez żadnej ingerencji. Właśnie takie plakaty, którym nie jest nic narzucone, najczęściej zostają także nagradzane na różnych konkursach. W ogóle ja bardzo wierzę w coś takiego jak intuicja, bo ona rzadko mnie zawodzi gdy tworzę swoje prace. Gdy tworzy się plakat trzeba mieć bardzo dużo takich wrażliwych zmysłów. Oczywiście czasem jest tak, że długo coś rysuję, czuję, że jest to dobra praca a np. reżyser mówi, że o coś innego mu chodziło.

I wtedy rezygnuje pan z wspomnianej, niezawodnej intuicji?

Nie. Po prostu wykonuję inną prace. Rozumiem, że czasem plakat nie musi być zgodny z wizją artysty. Dla mnie to, że plakat jest dalej tej wizji nie oznacza, że jest gorszy.

Więc jaki plakat uznaje pan za dobry?

Oryginalny plakat jest wtedy, gdy przedstawia jakiś zaskakujący motyw, który daje rozwiązanie tematu w niespodziewany sposób. Wywołuje wiele skojarzeń. Japończycy mają swoją doskonałość przez znakomity druk, znakomite wyczucie plamy, litery. Jak wielokrotnie byłem w Japonii i rozmawiałem na temat polskiego plakatu, to oni mówili, że Polacy w plakacie posługują się czarnym humorem. Nigdy bym tak tego nie nazwał, ale myślę, że jest to trafne określenie. Ja bardzo często litery piszę ręką i ktoś kiedyś trafnie nazwał, że są to plakaty „własnej roboty". Ten plakat jest taki, że prawie od a do z wszystko jest namalowane i to jest taki autentyzm totalny. Teraz coraz więcej artystów tworzy przy pomocy komputerów. W tak wykonanej pracy można wszystko zmieniać, przekształcać. Tyko ten plakat ma już inny wydźwięk.

Ważne jest też wyczucie artysty. Czasami plakat wymaga jednej kropki, jednej kreski, ale to musi być niezmiernie trafne. Właśnie dobrym przykładem są tu prace Henryka Tomaszewskiego w których wszystko było niezmiernie trafne, celne.

Ale dziś takich plakatów, które dorównywałyby pracom Henryka Tomaszewskiego jest ciągle zbyt mało.

Rzeczywiście, plakatu na wysokim poziomie ciągle jest za mało, nawet jest go coraz mniej. Jakiś czas temu byłem w jury na Konkursie Plakatu Teatralnego w Rzeszowie i zobaczyłem tam, że niektórzy twórcy przesyłają tych plakatów bardzo dużo. Wtedy zrozumiałem, że teatry zwracają się czasem do artystów o nie najwyższej klasie. Ja byłem zaskoczony tą sytuacją myślałem wcześniej, że wiele teatrów nie stać na zakup dobrych plakatów czy na rozwieszanie ich na mieście. Chodzi o coś zupełnie innego. Oczywiście są też bardzo dobre plakaty. Mi np. podobają się plakaty Teatru Rozmaitości. Są bardzo dobrze wykonane a przede wszystkim maja bardzo duży format, przez co przyciągają uwagę. Oceniając więc kondycję współczesnego plakatu nie powiedział bym, że dotknęło go jakieś schorzenie.

Wspomniał pan o ingerencji technik komputerowych w plakat. Czy pana zdaniem nowe sposoby tworzenia plakatu stanowią wzbogacenie czy wręcz przeciwnie, zagrożenie dl plakatów „własnej roboty”?

Komputer to tylko narzędzie. Wszystko zależy od mistrza, który przed nim zasiada. Za pomocą tego medium można zrobić cuda i niektóre techniki komputerowe rzeczywiście cuda czynią. Myślę, że jest to narzędzie bardzo dobre i trafne. To jak komputer jest wykorzystywany zależy od wrażliwości mistrza. Są różne sposoby jego wykorzystania. Gdy byłem na jednym z festiwali we Francji młoda grupa zaprezentowała w taki sposób swoje prace, że wprowadziła do płaszczyzny plakatu bardzo dużo elementów. Momentami miałem wrażenie, że jest aż przesyt tych elementów, ale właśnie te prace zdobyły ogromne uznanie. Ja też rysowałem trochę rysunków przy pomocy komputera i towarzyszyła temu ogromna radość tworzenia. Myślę, że ważne jest wyczucie momentu, kiedy należy powiedzieć stop. Niezawodna jest tu wrażliwość mistrza.

Na wystawę zaprasza Anna Mieczyńska. (1,37 MB)

Wystawę „Polski plakat teatralny. Przegląd subiektywny” oglądać można do 30 września w Galerii Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego.