Logo Polskiego Radia
Dwójka
Ula Czerny 10.10.2011

Różewicz i przyjaciele

Oni uczyli go malować i gotować jajka na miękko, on pisał do nich setki zabawnych listów. Posłuchaj o przyjaźni Tadeusza Różewicza, Jerzego Nowosielskiego i prof. Mieczysława Porębskiego.
Tadeusz Różewicz, 2010.Tadeusz Różewicz, 2010.źr.PAP/Grzegorz Michałowski

Jedna z opowieści o tym, jak Jerzy Nowosielski i Tadeusz Różewicz się zaprzyjaźnili mówi, że znali się tylko z widzenia, gdy spotkali się pewnego dnia na krakowskim rynku. Malarz otrzymał właśnie nagrodę i tego samego wieczoru wydał ją z poetą w knajpie.

- Nigdy mi się nie udało namówić Różewicza na odpowiedź: czy to prawdziwa historia, czy tylko legenda - opowiada Krystyna Czerni, autorka biografii malarza.

Poeta skończył w niedzielę 90 lat. Z Nowosielskim połączyła go trwająca kilkadziesiąt lat przyjaźń, której trzecim ogniwem był historyk sztuki, profesor Mieczysław Porębski. Traktowali się jak braci, wymienili setki listów. W jednym Różewicz pisze "Jestem dziś smutny jak szatan, albo pensjonarka, która nie wie jeszcze czego pragnie. Co robię? Nic nie robię, pisze do Ciebie". Listy mówią o sprawach prostych, codziennych, ale między wierszami znajdują się rozmyślania na temat swojej twórczości.

- Znajomości pisarskich było mniej, a przenosiłem to bardziej na malarzy - opowiada Tadeusz Różewicz w Dwójce - W pracowni uczyłem się tyle samo, co w kontaktach z tekstami literackimi. Pewne rzeczy kompozycji, dramatu przez obrazy, przez dyskusję z malarzami do mnie przenikały i to mi zostało.

Takie nauczanie działało w obie strony, profesor Porębski bardzo często na wykładach ze studentami do opisywania obrazów używał wierszy Różewicza. Poeta próbował malować, powstawały pejzażyki malowane farbkami wodnymi na hubach! - Chciał zbliżyć się do tajemnicy malarstwa. Był trochę bezradny, ale Nowosielski go uspokajał, że tak ma właśnie być, że nie da się do końca jej poznać - mówi Czerni.

usc