Logo Polskiego Radia
Jedynka
Agnieszka Szałowska 11.08.2014

Dzikie zwierzę na łańcuchu? Katarzyna Boni: coś jest nie tak

Móc ustrzelić lwa, zrobić zdjęcie z małpką, zjeść zupę z płetwy rekina - choć ich połowy są nielegalne lub zobaczyć jak tygrysy rozszarpują krowę. Między innymi takie "turystyczne atrakcje" znajdują tysiące chętnych, by z nich skorzystać i jeszcze za to zapłacić.
Turyści pozują do zdjęć w Świątyni Tygrysów w Kanchanaburi, TajlandiaTuryści pozują do zdjęć w Świątyni Tygrysów w Kanchanaburi, TajlandiaPAP/EPA/OLIVIER MATTHYS

Wiele z nich w czasie swoich podróży widziała reporterka i podróżniczka Katarzyna Boni. W radiowej Jedynce podkreśla, że zanim zapłacimy za jakąś usługę, musimy wiedzieć co za nią stoi.

-  Słoń w naturalnych warunkach nie staje na tylnych nogach, nie trąbi na zawołanie, nie skręca tam, gdzie ręką pokaże mu człowiek. Jeśli człowieka spotka może uciec lub zaatakować - wyjaśnia w audycji "Reszta świata".

Tymczasem przez ludzi słonie zostały wytresowane do tego, by nosiły turystów na grzbiecie. - Aby słoń zgodził się na włożenie metalowej bądź drewnianej ramy i wożenie na niej człowieka, musi zostać złamany - podkreśla gość Tomasza Michniewicza. Tresura rozpoczyna się, gdy zwierzę jest młode, a żeby złapać słoniątko zwykle trzeba zabić jego matkę, która go chroni. Łamanie woli słonia i późniejsze nim kierowanie podczas "przejażdżek" wymaga użycia przyrządów sprawiających ból.

Nie tylko te zwierzęta służą za turystyczną atrakcję. - W Tajlandii, w świątyni tygrysów w Kanchanaburi zwierzęta przywiązane do ziemi ciężkimi łańcuchami "pozują" do zdjęć. W szczycie sezonu w kolejce czekają setki ludzi, którzy płacą za taką możliwość olbrzymie pieniądze - opowiada prowadzący audycję. Są także miejsca - jak park rozmnażania tygrysów w chińskim Harbinie - w których "rozrywką" jest możliwość kupienia krowy i obserwowania jak rozszarpują ją tygrysy. - Oswoiliśmy się z drastycznym przekazem. W telewizji codziennie pokazywane są rzeczy, które dawniej były nie do pomyślenia. Myślę, że chcemy coraz drastyczniejszych przeżyć - uważa Katarzyna Boni.

Jej zdaniem, za przetrzymywaniem dzikich zwierząt i tresowaniem ich tak, by spełniały polecenia i zachcianki turystów, stoi wielkie oszustwo. - Nasza chęć podporządkowania sobie natury to pomyłka, chęć panowania nad wszystkim. Natura tak nie działa - zaznacza.

Aby wytresować jednego gibona lub delfina kilka innych musi zginąć, zdeptany koral umiera, a małpki pozujące do zdjęć trzymane są w małych klatkach. Czy okolicznością łagodząca lub wręcz uzasadniającą takie traktowanie dzikich zwierząt może być dochód, który właścicielom, treserom, łowcom pozwala utrzymać rodzinę? Czy są miejsca,  w których etycznie można poznać życie dzikich zwierząt?  Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

Audycja "Reszta świata" na antenie Jedynki w każdą sobotę o godz. 15.15.

(asz/tj)