Logo Polskiego Radia
Jedynka
Agnieszka Szałowska 21.07.2014

Małżeństwa międzykulturowe. "W Azji nigdy nic w pośpiechu"

- Żeniąc się w kraju odległym kulturowo trzeba mieć czas na obserwacje i poznanie. Nie wolno podejmować decyzji po trzech, czterech miesiącach, ale zostać w danym kraju rok czy więcej. Decyzje życiowe podejmuje się zdecydowanie powoli - opowiada w Jedynce mieszkający w Wietnamie Maciej Ryczko.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneEast News/Glow Images
Posłuchaj
  • Maciej Ryczko o międzykulturowych mariażach, o dylematach, których "zwykłe" małżeństwa nie mają, o nieporozumieniach i ryzyku oraz wychowaniu dzieci w takim związku (Reszta świata/Jedynka)
Czytaj także

Mąż Wietnamki i tata dwóch synów przyznaje, że odpowiedź na pytanie o małżeństwa ludzi pochodzących z różnych kultur nie jest łatwa. - Takie związki mają swoją łatwiejszą i trudniejszą stronę. Jesteśmy bowiem na siebie otwarci i zakładamy margines na trudności we wzajemnym rozumieniu swoich komunikatów. Jednocześnie małżeństwo jest weryfikacją naszych wyobrażeń o życiu obywateli danego kraju. Od kuchni to wygląda inaczej niż w turystycznych przewodnikach - mówi Maciej Ryczko.

W rozmowie z Tomaszem Michniewiczem dodaje, że decydując się na małżeństwo z osobą wychowaną w innej kulturze trzeba mieć świadomość jak w danym kraju życie małżeńskie wygląda. - Trzeba pamiętać, że w krajach Azji panował system wielożeński. W Wietnamie wciąż funkcjonuje określenie "druga żona", "trzecia żona", ale w praktyce te związki są rzadkością - wyjaśnił. Ryczko spotkał się jednak z sytuacjami, że wietnamski małżonek Europejczyka prowadził jednocześnie małżeństwo wietnamskie.

Kolejne dylematy pojawiają się w mieszanym związku wraz z pojewieniem się dzieci. - W małżeństwach monokulturowych ludzie zastanawiają się, jaki kupić wózek, kiedy zapisać do żłobka. Natomiast przed wielokulturowymi stoi cała gama pytań, których zwykle ludzie nie stawiają sobie na co dzień - przyznaje. W jakim języku uczyć dziecko, w jakiej kulturze je wychować, czy zabierać je do drugiego kraju i pokazywać życie tamtejszej rodziny - za każdym z tych dylematów stoją także, jak podkreśla Ryczko, czas i pieniądze. - Nasze dzieci urodziły się i na co dzień mieszkamy w Sajgonie. Staramy się przekazać im obie tożsamości, by kiedyś mogli samodzielnie dokonać wyboru. W domu porozumiewamy się w trzech językach: wietnamskim, angielskim i polskim, którego uczę ich sam - opowiada.

Pod jakim względem małżeństwo Ryczków złamało wietnamską tradycję? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Audycja "Reszta świata" w wakacyjne soboty na antenie Jedynki o godz. 15.10.

(asz/mc)