Logo Polskiego Radia
Trójka
migrator migrator 08.04.2008

Elżbieta Jakubiak

Zakaz wyjazdu czy próba wywarcia nacisku na sportowców, żeby nie wzięli udziału w Igrzyskach w Pekinie, byłaby przerzuceniem odpowiedzialności. Sportowcy mają robić swoje, a politycy – swoje.

Dzisiaj naszym gościem telefonicznym jest była minister sportu pani Elżbieta Jakubiak, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

Dzień dobry. Witam i bardzo przepraszam, że tylko telefonicznym.

Też żałujemy, ale – do przodu!

Wjazd na Most Grota-Roweckiego jest niemożliwy.

Dzisiaj Szczecin cierpi jeszcze bardziej, więc warszawiakom nikt nie współczuje. Pani minister, zgasł Olimpijski Ogień. Paryż gasi Znicz. Czy to coś dla nas Polaków znaczy?

Sprawa Ognia Olimpijskiego jest ważna. To zawsze był moment, kiedy ludzie wierzyli w to, że na chwilę ustaną wojny, wszystko stanie się lepsze. Ale dzisiaj widać, że decyzja o organizacji Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i w Chinach nie była najtrafniejsza. To, co się dzieje w Tybecie poruszyło opinię publiczną. Każdy uważa, że dziś jest ten moment, kiedy można spróbować wywrzeć nacisk na Chińską Republikę, aby odstąpiła od swojej polityki wobec Tybetu.

Czy tylko nacisk? Gdzieś w tle jest pytanie, czy w ogóle brać udział w tej imprezie?

Jest w tle to pytanie. Ale moim zdaniem zakaz wyjazdu czy próba wywarcia nacisku na sportowców, żeby nie wzięli udziału w Igrzyskach w Pekinie, byłaby przerzuceniem odpowiedzialności. Sportowcy mają robić swoje, a politycy – swoje.

A politycy powinni pojechać do Pekinu?

Politycy powinni podejmować decyzje słuszne dla swoich państw i Tybetu. To nie jest tak, że zawsze pojechanie jest słuszne, a niepojechanie jest niesłuszne. Można pojechać i zrobić coś, żeby świat zwrócił uwagę i można nie pojechać i to też ma swój symboliczny wymiar.

W Polsce już wiemy, ze premier Donald Tusk nie pojedzie. A co powinien zrobić, co zrobi prezydent? Pani pracowała w Kancelarii Prezydenta, i to dość długo. Może ma Pani jakieś informacje, co Lech Kaczyński zdecydował?

To jest decyzja prezydenta. Ja nie pracuję w Kancelarii Prezydenta, więc trudno mi powiedzieć, co prezydent zrobi. Natomiast moim zdaniem, dzisiaj w rękach polityków jest podjęcie decyzji, która będzie słuszna i dobra dla Tybetańczyków.

Ale Pani poseł, co to znaczy? Powinniśmy pojechać czy nie?

Ja już powiedziałam. Czasem nieobecność jest mniej skuteczna niż obecność i pewne gesty, które się wydarzą. Jeśli przyjazd polityków, ułatwił by wjazd kamer do Tybetu; jeśli od przyjazdu polityków zależałaby decyzja na przykład w sprawie negocjacji z Dalajlamą czy z Tybetańczykami, to oczywiście politycy muszą robić swoje. Nigdy nie ma pewności, że polityka zaniechania będzie skuteczna. Uważam, że dyplomacja powinna, najskuteczniej jak się da, działać. Oczywiście Polacy powinni bronić Tybetańczyków.

A jak powinien się zachować Lech Kaczyński, profesor prawa pracy, człowiek, który w czasach komunizmu angażował się w obronę praw człowieka?

Prezydent dobrze wie, co w tej sytuacji zrobić i zaręczam Państwu, że prezydent zrobi to, co będzie dobre dla Tybetu, dla narodu, który cierpi i co będzie również dobre dla Polski.

Są nieoficjalne informacje, że już właściwie zdecydował – że też nie pojedzie.

Ale ja nie jestem od tego, by ogłaszać decyzje prezydenta. Myślę, że prezydent w sprawie obrony praw człowieka wykazał już na arenie międzynarodowej tak dużo, że nie musi teraz mówić. Powinien zrobić taki gest, który zaznaczy stanowisko Polski w tej sprawie i powinien to być gest, który przyczyni się do poprawienia sytuacji Tybetańczyków. Nie przeceniając oczywiście roli i miejsca prezydenta w światowej dyplomacji.

Ale w sytuacji, gdy prezydent Sarkozy zapowiedział, że nie będzie go na uroczystości otwarcia, warto się tam pokazywać?

Ja też mam swoje decyzje do podjęcia jako szef Komisji Sportu i powiem tak: myśmy najpierw zrobili posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych, która przygotowała swoją opinię w sprawie Tybetu, broniąc i wskazując, że Chiny powinny podjąć rozmowy pokojowe. Ale my jesteśmy w przededniu spotkania komisji wspólnych i będziemy próbować takimi gestami wpłynąć na opinię polityków chińskich. Ambasada opisy takich sytuacji przekazuje, więc jeśli cały świat będzie próbował coś w tej sprawie zrobić, to mam nadzieję, że to przynajmniej pokaże, że istnieje zainteresowanie sprawą autonomii Tybetu czy sprawą wolności więźniów politycznych w Chinach.

Sport jest obecny bardzo mocno w naszym życiu. Także w polityce. Dziś „Rzeczpospolita” podaje, w związku z Euro 2012, że jak kibic zje na dworcu PKP, to meczu nie zobaczy dlatego, że może zejść śmiertelnie, bo bardzo tam brudno. Pytanie jest o przygotowania. Mam wrażenie, że nie widać specjalnie w Polsce modernizacyjnego ruchu w związku z Euro 2012.

Nie widać i bardzo jest mi przykro. Przede wszystkim nie widać polityki informacyjnej.

Nie, nie. Właśnie polityka informacyjna jest. Nie ma budowy.

Jako szef Komisji Sportu mogę Panu powiedzieć, że od miesiąca nie mogę się doczekać informacji na temat decyzji ministra w sprawie centr pobytowych. To jest bardzo ważne i powinno być gotowe na 2010 rok. Do ministra napisało sto samorządów, które chcą wiedzieć, czy zostaną zakwalifikowane czy nie. A ja, szef Komisji, od miesiąca nie otrzymuję dokumentów w tej sprawie. Ministerstwo salwuje się ucieczką, nieobecnością i wszystkimi możliwymi sposobami, aby uniknąć podania Komisji Sportu na temat decyzji ministra w sprawie centr pobytowych.

A co to są te centra pobytowe?

To są miejsca, gdzie będą mieszkać sportowcy, którzy przyjadą na Euro 2012. i to musi być gotowe na 2010 rok. Zostało już niewiele czasu do realizacji, więc powinniśmy to wiedzieć, choćby znać plany rządu w tym w tym względzie. Tutaj nic się nie dzieje. Ja zawsze zadaję dziennikarzom pytanie: proszę mi powiedzieć, co się dzieje w ramach Euro 2012? Bo nikt w Polsce tego nie wie. Zakładam, że w sprawie stadionów toczą się pewne działania. Sama tego pilnuję w Gdańsku, we Wrocławiu i w Warszawie, więc wiem, że rysują się pewne projekty. Ale nie chodziło tylko o projekty stadionów, chodziło również o wszystkie inne działania.

Smutna wizja. Stadiony będą, ale nie dojedziemy na nie, a jeśli nawet dojedziemy, to po drodze zjemy coś na dworcu…

A dworce… trzeba podjąć decyzję. Rząd, który jest właścicielem PKP, spółki państwowej powinien podjąć decyzję, co robić? Czy je komunalizuje? Czy sam remontuje? Czy je sprzedaje? Odchodząc z ministerstwa mówiłam: trzeba podjąć rozmowy i zdecydować, co robimy.

Zobaczymy. Zaprosimy na pewno ministra sportu i spróbujemy to wyjaśnić. Dziękuję bardzo. Elżbieta Jakubiak była gościem Salonu.

Jeszcze raz przepraszam za nieobecność. Pozdrawiam wszystkich.

Dziękuję bardzo. Do widzenia.