Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 12.12.2013

Parlament Europejski ostro o naciskach Rosji na Ukrainę

Państwa Unii Europejskiej powinny mówić jednym głosem w relacjach z Moskwą i odpowiednio reagować na rosyjskie naciski wobec krajów Partnerstwa Wschodniego - uznali europejscy deputowani.

W przyjętej niemal jednogłośnie rezolucji eurodeputowani potępiają "niedopuszczalne naciski polityczne i gospodarcze ze strony Rosji wobec Ukrainy, w tym groźby sankcji handlowych".

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

- Polityczna wiarygodność i legitymacja Unii wymaga zdolności do reagowania i działań odwetowych w przypadku wywierania presji politycznej i gospodarczej na samą Unię lub jej kraje partnerskie - podkreślają członkowie Parlamentu Europejskiego.

Jak mówił tuż po głosowaniu Jacek Saryusz-Wolski (PO) Unia nie może bezczynnie patrzeć na działania Moskwy wobec Kijowa . - Mamy obowiązek bronić Ukrainy przed rosyjską presją i sankcjami, i też stosować presje i adekwatne sankcje wobec Rosji, która gwałci normy międzynarodowe - oświadczył inicjator rezolucji. Jego zdaniem, sankcje są realnym narzędziem. - Pokazuje to strach oligarchów, którzy w obawie przed amerykańskimi sankcjami i utratą majątków zaczęli odwracać się od Janukowycza - dodał.

W środę Departament Stanu USA nie wykluczył wprowadzenia sankcji.

Parlament Europejski jednoznacznie opowiedział się po stronie protestujących na Ukrainie. Przestrzegł władze przed próbą siłowego rozwiązania konfliktu. Najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji byłoby doprowadzenie do rozmów dwóch stron konfliktu.

Tak
Tak w czwartek wyglądał Parlament Europejski

Unijni politycy deklarują, że aktualna jest oferta podpisania umowy stowarzyszeniowej z Kijowem . - Zacieśnienie stosunków między Unią a Ukrainą oraz zaoferowanie jej europejskiej perspektywy mają ogromne znaczenie i leżą w interesie obu stron - czytamy w rezolucji. Według deputowanych, Unia powinna wspierać Ukrainę w relacjach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju.

Saryusz-Wolski podkreślił, że nie ma mowy o negocjowaniu umowy stowarzyszeniowej. - Negocjacje zostały zamknięte. Nie wchodzą w grę trójstronne rozmowy pomiędzy Unią Europejską, Ukrainą i Rosją i nie będziemy brać udziału w licytacjach - podkreślił Saryusz-Wolski. Podobne stanowisko zajął w środę rzecznik KE .

Według eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej, Komisja Europejska i państwa Unii powinny pilnie porozumieć się w sprawie ruchu bezwizowego, co będzie korzystne dla społeczeństwa ukraińskiego, "któremu Janukowycz brutalnie zatrzaskuje europejskie drzwi".
W ostatnich dniach w Kijowie przebywała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Jak mówiła dziennikarzom prezydent Wiktor Janukowycz chce podpisać umowę stowarzyszeniową. - Mówił jednak o gospodarczych problemach, którym jego kraj musi sprostać na krótką metę. Moim zdaniem, te wyzwania, które są rzeczywiste, można odpowiedzieć nie tylko uzyskując wsparcie ze strony instytucji UE, ale też udowadniając, że ma się poważny plan ekonomiczny - dodała Ashton.
Przypomniała, że w czwartek po południu wicepremier Ukrainy Serhij Arbuzow spotka się w Brukseli z komisarzem UE ds. rozszerzenia Sztefanem Fuele, aby omówić sprawy związane z podpisaniem i wdrażaniem umowy stowarzyszeniowej.
(źródło: STORYFUL/x-news)

Rząd Ukrainy wstrzymał przygotowania do podpisania tego porozumienia z UE 21 listopada, na kilka dni przed szczytem Partnerstwa wschodniego w Kijowie.  Rząd Ukrainy twierdzi, że umowa z Unią pogorszyłaby relacje handlowe z Rosją. Premier Mykoła Azarow wyliczył, że Kijów będzie potrzebować 20 mld euro pomocy od Unii na wdrażanie umowy stowarzyszeniowej. Komisja Europejska oświadczyła jednak, że nie chce targować się z Kijowem, bo najlepsze wsparcie zapewni Ukrainie właśnie realizacja umowy stowarzyszeniowej.

IAR/PAP/asop