Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 20.12.2013

"Der Spiegel": Angela Merkel chciałaby, by Donald Tusk został szefem KE?

Według informacji niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", kanclerz Niemiec Angela Merkel porozmawiała z premierem Donaldem Tuskiem na marginesie unijnego szczytu w Brukseli.
Kanclerz Niemiec Angela MerkelKanclerz Niemiec Angela MerkelPAP/EPA/JULIEN WARNAND
Posłuchaj
  • Merkel sonduje, czy Tusk chciałby kandydować na szefa KE? Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
Czytaj także

Jak podał "Der Spiegel", kanclerz Niemiec poprosiła polskiego premiera, aby przemyślał sprawę swojej ewentualnej kandydatury na przewodniczącego Komisji Europejskiej z ramienia chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) przed eurowyborami w 2014 roku.
Donald Tusk w czerwcu tego roku uciął spekulacje o tym, że może być czołowym kandydatem EPL w eurowyborach i jednocześnie kandydować na szefa KE. Oświadczył, że do 2015 roku będzie angażował się wyłącznie w sprawy krajowe.
"Z nikim nie rozmawiałam"
- Dzisiaj w zasadzie z nikim nie rozmawiałam o tym, czy będzie kandydatem EPL, czy też nie. Przewodniczący EPL przyjmie zgłoszenia kandydatur i na początku marca im się przyjrzymy - powiedziała Merkel w czwartek komentując doniesienia tygodnika. - Dziś nie mam jeszcze wyrobionego zdania w tej sprawie. Na pewno będziemy mieli wielu kandydatów i to cieszy - dodała.
Zaznaczyła, że ci potencjalni pretendenci do funkcji szefa KE, "którzy obecnie na przykład pełnią funkcję premierów", będą mieli czas do marca, by "dokładnie sobie to przemyśleć", czy chcieliby wystartować w eurowyborach w charakterze czołowego kandydata EPL.
"Tusk byłby łatwiejszy we współżyciu"
W czwartek na spotkaniu w Meise pod Brukselą liderzy Europejskiej Partii Ludowej (zrzeszającej centrowo-konserwatywne ugrupowania w Europie, w tym PO) postanowili, że w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawią jednego czołowego kandydata, który będzie twarzą kampanii wyborczej europejskich chadeków i jednocześnie ma kandydować na następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Pretendenci do tej roli mogą zgłaszać się do 5 marca przyszłego roku. Powinni mieć poparcie partii w swoim kraju, jak również co najmniej dwóch ugrupowań należących do Europejskiej Partii Ludowej z innych krajów UE, niż kraj jego pochodzenia.
Mówi się, że faworytem jest były premier Luksemburga i były szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, który sam zresztą jest zainteresowany kandydowaniem. Przeszkodą mogą być jego pewność siebie i niezależność. "Jednak Juncker niekoniecznie może liczyć na poparcie kanclerz Merkel" - donosi "Spiegel". "Tusk byłby - zdaniem wielu obserwatorów - łatwiejszy we współżyciu niż nadzwyczaj pewny siebie Juncker" - dodaje.
Zgodnie z traktatem lizbońskim wyniki wyborów do europarlamentu będą musiały być brane pod uwagę przez szefów rządów, którzy zaproponują PE nominację na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ta nowa procedura miałaby być lekarstwem na krytykowany deficyt demokracji w UE oraz pomóc zwiększyć frekwencję wyborczą. Stąd też propozycja, by europejskie rodziny polityczne wystawiały czołowych kandydatów w wyborach do PE, którzy mieliby jednocześnie ubiegać się o funkcję szefa KE.
Dotąd Merkel ostrożnie podchodzi do takiej interpretacji traktatu lizbońskiego. Kilka miesięcy temu w Brukseli oświadczyła, że jej zdaniem "nie ma żadnego automatyzmu", zgodnie z którym czołowy kandydat zwycięskiego ugrupowania miałby zostać szefem KE.
Kandydatem drugiej największej frakcji w PE, Socjalistów i Demokratów, jest obecny szef europarlamentu, Niemiec Martin Schulz.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk

''