Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 24.12.2013

Wielka Brytania zamyka się na imigrantów. "Protest Kaczyńskiego nie wpłynie na zmianę polityki"

Protesty Jarosława Kaczyńskiego i innych polskich polityków w sprawie usztywnienia polityki imigracyjnej przez rząd Davida Camerona nie wpłyną na jej zmianę - poinformowało biuro brytyjskiego premiera.
David CameronDavid Cameronflickr.com/World Economic Forum

Jak powiedział przedstawiciel biura Davida Camerona, brytyjski premier "sądzi, że jego rząd powinien wyciągnąć wnioski z błędów poprzedniego rządu Partii Pracy w sprawie migracji i w przyszłości wprowadzić ściślejsze okresy przejściowe".
- W międzyczasie dopilnuje, by ludzie przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii do pracy, a nie tylko po to by występować o świadczenia - podkreślił. Dodał, że "imigracja przyniosła Wielkiej Brytanii korzyści, ale musi być właściwie kontrolowana, ponieważ w okresie rządów Partii Pracy nie była".
Kaczyński pisze do Camerona
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przesłał list do brytyjskiego premiera, w którym wyraża zdziwienie krytycznymi słowami Davida Camerona o otwarciu rynku pracy dla przybyszów z nowych państw UE, w tym z Polski.
Jak powiedział zastępca rzecznika PiS Marcin Mastalerek, wysłany w weekend list "to protest przeciwko niektórym wypowiedziom brytyjskiego premiera". - Dla nas są niedopuszczalne. Nie zgadzamy się z nimi - podkreślił rzecznik.
- Kaczyński w liście wyraża duże zdziwienie i zaskoczenie ostatnimi wypowiedziami Camerona, które atakują Polaków. Zwłaszcza wypowiedzią, że otwarcie rynku pracy dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej to był duży błąd - poinformował europoseł Tomasz Poręba.
- Prezes PiS pisze także, że dalsza tego typu retoryka na pewno utrudni pracę w ramach grupy w Parlamencie Europejskim [PiS razem z Partią Konserwatywną, z której wywodzi się Cameron, należą do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów] - dodał.
Zwracają na to uwagę również brytyjskie media. Zauważają, że list Kaczyńskiego stworzył kryzys w klubie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Podkreślają, że zaostrzenie antyimigracyjnej retoryki w brytyjskiej Partii Konserwatywnej utrudnia współpracę między posłami obu partii.

x-news.pl, TVN24

"Karygodne niedopełnienie obowiązków"
Pod koniec listopada David Cameron "karygodnym niedopełnieniem obowiązków" nazwał decyzję z 2004 roku, kiedy to rząd Partii Pracy otworzył bez ograniczeń rynek pracy dla przybyszów z nowych państw Unii Europejskiej.
- Swobodny przepływ siły roboczej w ramach UE niewątpliwie ma pewne zalety, ale kontrola powinna być utrzymana w okresie przejściowym. Nasz rząd wydłużył ją wobec Bułgarów i Rumunów do siedmiu lat z pięciu, ale nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego w 2004 roku rząd Partii Pracy zdecydował o jej zupełnym zniesieniu - powiedział Cameron.

- Laburzyści przewidywali, że do pracy w Wielkiej Brytanii przyjedzie 14 tys. Polaków, a przyjechało ponad 700 tys. To karygodne niedopełnienie obowiązków przez rząd Partii Pracy - dodał.
Kontrowersyjne pomysły Camerona
Premier Wielkiej Brytanii napisał w dzienniku "Financial Times", że swobodny dostęp do brytyjskiego rynku pracy nie może być nieograniczony i w ramach planowanych rozmów z Brukselą na temat nowego statusu członkowskiego Wielkiej Brytanii Londyn będzie dążył do większej kontroli w tym zakresie.
David Cameron chce, między innymi, by nowo przybyli imigranci z UE musieli odczekać trzy miesiące zanim będzie im wolno ubiegać się o świadczenia socjalne. Zapomogę dla bezrobotnych otrzymają na sześć miesięcy, a po upływie tego okresu, jeśli chcą ją nadal otrzymywać, będą musieli udowodnić, że mają realistyczną perspektywę zatrudnienia.
Ubiegając się o niektóre świadczenia (np. income suport - zapomoga przysługująca nisko opłacanym pracownikom), imigranci będą musieli spełnić wymogi specjalnego testu, oceniającego ich zarobkowy potencjał (ang. minimum earnings threshold). Bezdomni i żebracy będą deportowani z kraju i objęci rocznym zakazem wjazdu.
Brytyjscy politycy chcą zamknąć rynek dla Bułgarów i Rumunów
1 stycznia 2014 roku wygasa przejściowy okres wprowadzony wobec Bułgarów i Rumunów w dostępie do unijnego rynku pracy. Ośrodek Migration Watch ocenia, że przez pięć lat po zniesieniu ograniczeń do Wielkiej Brytanii przyjedzie 250 tys. obywateli tych państw.

70 posłów w partii konserwatywnej domaga się wydłużenia na dalsze pięć lat okresu zamknięcia brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów, nawet jeśli jest to niezgodne z unijnym prawem i skonfliktowałoby Londyn z Komisją Europejską.
Niedawno w wywiadzie dla tygodnika "Observer" prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew skrytykował Camerona, uznając, że w polityce imigracyjnej idzie on na ustępstwa wobec nacjonalistów i ryzykuje tym samym międzynarodową izolacją własnego kraju. Zaapelował do Wielkiej Brytanii, by "pozostała wierna swemu historycznemu dziedzictwu globalnego mocarstwa o pionierskich zasługach na polu integracji".
Protest Grupy Wyszehradzkiej
1 grudnia wspólne oświadczenie w sprawie swobodnego przepływu osób wydali ministrowie spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej - Czech, Polski, Słowacji i Węgier. Zwrócili w nim uwagę, że "migranci z Europy Środkowej i Wschodniej przynieśli wiele korzyści brytyjskiej gospodarce".
"Są oni młodsi i aktywniejsi zawodowo niż statystyczni Brytyjczycy, a ich udział w tworzeniu dochodu krajowego Wielkiej Brytanii znacznie przewyższa wartość pobieranych przez nich świadczeń społecznych. Ponadto są oni bardziej skłonni wracać do swoich krajów niż migranci z krajów rozwijających się lub dotkniętych konfliktami, nienależących do UE" - podkreślili ministrowie.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, PAP, kk

''