Logo Polskiego Radia
IAR
Izabela Zabłocka 02.01.2014

Wlk.Brytania: bała się zalania przez imigrantów, a tu...

Od środy miała ruszyć na Wielką Brytanię wielka fala imigrantów z Bułgarii i Rumunii. Niektórzy brytyjscy politycy pojechali nawet szukać jej na jednym z lotnisk. Okazało się, że pierwszym samolotem z Bukaresztu przyleciało... dwóch, nowych imigrantów.
Londyński Big BenLondyński Big BenSXC

Od 1 stycznia Unia Europejska otworzyła rynek pracy dla Bułgarii i Rumunii. Ich obywatele mogą tak jak Polacy pracować bez żadnych ograniczeń we wszystkich krajach UE.

Przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Izby Gmin, labourzysta Keith Vaz wybrał się na lotniko Luton, żeby sprawdzić ile nowych osób przyleci do jego kraju w poszukiwaniu pracy. Zrobił to, ponieważ brytyjski rząd odmówił jakichkolwiek przewidywań ilu bułgarskich i rumuńskich obywateli przyjedzie do Wielkiej Brytanii. Ośrodek Migration Watch oceniał, że przez pięć lat po zniesieniu ograniczeń może ich być 250 tysięcy. Keith Vaz zapowiedział jeszcze przed świętami, że policzy ich osobiście.

I istotnie, powitał pierwszy samolot tanich linii Wizzair z Bukaresztu. Jak donosił "The Daily Telegraph", samolot był tylko w połowie wypełniony. Większość pasażerów wracała do pracy lub na studia w Anglii po świątecznej przerwie. Nowych imigrantów było tylko dwóch i tylko jeden z nich, niejaki Victor Spirescu mówił trochę po angielsku - na tyle, żeby powiedzieć, że wraz z kolegą dostali posady w myjni samochodów w Londynie, gdzie zarobią w godzinę tyle, co przez cały dzień w kraju.

Spirescu wyjaśnił, że kiedy uzbiera dość, wróci do Rumunii zrobić remont domu i już tam zostanie, bo życie w kraju jest o wiele tańsze niż w Wielkiej Brytanii. Podobnie było z pierwszym samolotem z Sofii. Przyleciał wypełniony tylko w jednej trzeciej i przywiózł tylko dwie szukające pracy 19-latki.

Poseł Keith Vaz uznał, że może to z powodu dnia świątecznego i zakończył na tym liczenie imigrantów.

Europa w strachu

W kilku krajach Europy Zachodniej otwarcie unijnego rynku pracy wywołało obawy, że staną się celem masowej imigracji z Bułgarii i Rumunii, zwłaszcza Romów. Najostrzej w tej sprawie wypowiadał się premier Wielkiej Brytanii, który zagroził nawet, że jeśli UE nie wprowadzi przepisów ograniczających imigrację, to Wielka Brytania zablokuje rozszerzenie Unii.

Pod koniec listopada David Cameron "karygodnym niedopełnieniem obowiązków" nazwał decyzję z 2004 roku, kiedy to rząd Partii Pracy otworzył bez ograniczeń rynek pracy dla przybyszów z nowych państw Unii Europejskiej.

- Swobodny przepływ siły roboczej w ramach UE niewątpliwie ma pewne zalety, ale kontrola powinna być utrzymana w okresie przejściowym. Nasz rząd wydłużył ją wobec Bułgarów i Rumunów do siedmiu lat z pięciu, ale nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego w 2004 roku rząd Partii Pracy zdecydował o jej zupełnym zniesieniu - powiedział Cameron.

- Laburzyści przewidywali, że do pracy w Wielkiej Brytanii przyjedzie 14 tys. Polaków, a przyjechało ponad 700 tys. To karygodne niedopełnienie obowiązków przez rząd Partii Pracy - dodał.

Kontrowersyjne pomysły Camerona

Premier Wielkiej Brytanii napisał w dzienniku "Financial Times", że swobodny dostęp do brytyjskiego rynku pracy nie może być nieograniczony i w ramach planowanych rozmów z Brukselą na temat nowego statusu członkowskiego Wielkiej Brytanii Londyn będzie dążył do większej kontroli w tym zakresie.

David Cameron chce, między innymi, by nowo przybyli imigranci z UE musieli odczekać trzy miesiące zanim będzie im wolno ubiegać się o świadczenia socjalne. Zapomogę dla bezrobotnych otrzymają na sześć miesięcy, a po upływie tego okresu, jeśli chcą ją nadal otrzymywać, będą musieli udowodnić, że mają realistyczną perspektywę zatrudnienia.

Ubiegając się o niektóre świadczenia (np. income suport - zapomoga przysługująca nisko opłacanym pracownikom), imigranci będą musieli spełnić wymogi specjalnego testu, oceniającego ich zarobkowy potencjał (ang. minimum earnings threshold). Bezdomni i żebracy będą deportowani z kraju i objęci rocznym zakazem wjazdu.

Lech Wałęsa: zachowujecie się nierozsądnie i krótkowzrocznie

Stanowisko Wielkiej Brytanii ostro skrytykował były prezydent Lech Wałęsa. Z aproponował żeby Cameron sobie policzył co jego krajowi bardziej się opłaca - Ja bym mógł powiedzieć premierowi, że wielkim błędem było, że skończyliśmy komunizm. Bo Wielka Brytania musiałby się zbroić, wydawać dużo więcej niż teraz dokłada do Europy, która została w 39 roku zdradzona m.in. przez Wielką Brytanię - mówił Wałęsa. List w obronie polskich imigrantów napisał też do premiera Wielkiej Brytanii lider PiS Jarosław Kaczyński.

źródło TVN24/x-news

Oświadczenie Grupy Wyszehradzkiej

1 grudnia wspólne oświadczenie w sprawie swobodnego przepływu osób wydali ministrowie spraw zagranicznych państw Grupy Wyszehradzkiej - Czech, Polski, Słowacji i Węgier. Zwrócili w nim uwagę, że "migranci z Europy Środkowej i Wschodniej przynieśli wiele korzyści brytyjskiej gospodarce". "Są oni młodsi i aktywniejsi zawodowo niż statystyczni Brytyjczycy, a ich udział w tworzeniu dochodu krajowego Wielkiej Brytanii znacznie przewyższa wartość pobieranych przez nich świadczeń społecznych. Ponadto są oni bardziej skłonni wracać do swoich krajów niż migranci z krajów rozwijających się lub dotkniętych konfliktami, nienależących do UE" - podkreślili ministrowie.

Niedawno w wywiadzie dla tygodnika "Observer" prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew skrytykował Camerona, uznając, że w polityce imigracyjnej idzie on na ustępstwa wobec nacjonalistów i ryzykuje tym samym międzynarodową izolacją własnego kraju. Zaapelował do Wielkiej Brytanii, by "pozostała wierna swemu historycznemu dziedzictwu globalnego mocarstwa o pionierskich zasługach na polu integracji".

IAR/polskieradio.pl/iz

''