Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 15.01.2014

Karkonosze: Niemcy zaatakowali Polaków? "To była pijacka awantura"

Do zdarzenia doszło w schronisku Strzecha Akademicka w Karpaczu. Informacje na temat tego, co się stało w ośrodku są sprzeczne.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnesxc.hu

Jak informuje "Gazeta Wrocławska", grupa neonazistów z Niemiec miała sterroryzować góralskie schronisko. Dobrze zbudowani niemieccy turyści mieli zachowywać się prowokacyjnie wobec polskich gości. - Ewidentnie szukali guza. To była pierwsza tak agresywna grupa, odkąd tu pracuję - mówi w rozmowie z gazetą Ireneusz Paradowski, barman ze Strzechy Akademickiej.

Pijani mężczyźni mieli pobić pracownika Strzechy i jednego z turystów, który w popłochu, bez butów, nocą uciekł do Karpacza. "Gospodarz ośrodka nie wzywał policji, choć bał się, że rozochoceni alkoholem goście zdemolują jego obiekt" - czytamy w "Gazecie Wrocławskiej". Nad ranem grupa z Niemiec miała niepostrzeżenie zniknąć z zajmowanych w schronisku pokoi.
"Do bójki doprowadził pijany Polak"

Inną wersję wydarzeń przedstawia "Gazecie Wyborczej" dzierżawca schroniska, który przekonuje, że żadnych neonazistów nie było, a do kłótni doprowadził pijany polski turysta. Jak wyjaśnia, w sobotę do schroniska przyjechała 18-osobowa grupa turystów z Drezna, żeby świętować tam urodziny jednego ze swoich kolegów.
- Niemcy zachowywali się głośno, ale bawili się dobrze. Przygotowaliśmy dla nich osobną dużą salę, żeby nie przeszkadzali pozostałym gościom, ale wieczorem towarzystwo zaczęło się mieszać - opisuje Mirosław Godyń. Według niego w pewnym momencie jeden z gości z Polski stracił ogładę. Miał zacząć podkradać niemieckim turystom piwo i prowokować do kłótni. - W końcu doszło do bójki między nim a mężczyznami z Niemiec - opowiada Godyń.
Choć dzierżawca Strzechy Akademickiej zapewnia, że afera jest wynikiem zwykłej pijackiej awantury, sprawie postanowiła się przyjrzeć jeleniogórska policja. - Nie dostaliśmy zgłoszenia o pobiciu i nie wszczęliśmy w tej sprawie żadnego postępowania. Postanowiliśmy wyjaśnić jednak, co wydarzyło się w schronisku, bo informacje, które do nas docierają, są ze sobą sprzeczne - zapowiedziała Edyta Bagrowska, oficer prasowy jeleniogórskiej policji.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

"Gazeta Wrocławska", "Gazeta Wyborcza", aj, kk