Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Beata Krowicka 06.02.2014

Ukraiński parlament znów o zmianach w konstytucji. UE zagrozi sankcjami?

Ukraińscy politycy będą w czwartek próbowali znaleźć wyjście z kryzysu politycznego. Trzeci raz w tym tygodniu deputowani zbiorą się na posiedzeniu Rady Najwyższej. Z kolei w Europarlamencie przyjęta zostanie rezolucja ws. Ukrainy.
Posłuchaj
  • Lider UDAR-u Witalij Kliczko: Wszystko tak naprawdę zależy od jednego człowieka - prezydenta Wiktora Janukowycza. My proponujemy albo ogłosić przedterminowe wybory szefa państwa albo wrócić do konstytucji z 2004 roku.
  • Rezolucja Parlamentu Europejskiego ws. Ukrainy - relacja Andrzeja Gebera ze Strasburga (IAR)
Czytaj także

Parlamentarzyści liczą na to, że uda im się porozumieć co do zmian w konstytucji. Opozycja chciałaby natychmiastowego powrotu do wersji z 2004 roku, gdzie prezydent miał mniejsze uprawnienia. Rządząca Partia Regionów proponuje, aby powołać specjalną komisję, która opracuje odpowiednie zmiany.
Lider opozycyjnego UDAR-u Witalij Kliczko podkreśla, że są dwa wyjścia z sytuacji. Decyzję co do tego, które wybrać, należy podjąć jak najszybciej. - Wszystko tak naprawdę zależy od jednego człowieka - prezydenta Wiktora Janukowycza. My proponujemy albo ogłosić przedterminowe wybory szefa państwa albo wrócić do konstytucji z 2004 roku - wyjaśnił.

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

Jednocześnie trwają rozmowy na temat powołania nowego rządu - po tym, jak w zeszłym tygodniu do dymisji podał się premier Mykoła Azarow, a wraz z nim cała Rada Ministrów.
Lider opozycyjnej Ojczyzny Arsenij Jeceniuk, któremu prezydent proponował stanowisko premiera, powiedział, że zgodziłby się na to, jeżeli rząd będzie składał się z przedstawicieli obecnej opozycji. Warunkiem wstępnym jest też powrót do konstytucji z 2004 roku.

Unijna rezolucja

Także w czwartek europosłowie przyjmą ostrą rezolucję o pogrążonej w kryzysie politycznym Ukrainie, wzywając UE do zaangażowania, ale i grożąc władzom w Kijowie sankcjami. Na razie w odpowiedzi na sytuację na Ukrainie Unia stawia tylko na dyplomację i apele.

Czwartkowa rezolucja będzie trzecim dokumentem, poświęconym Ukrainie i innym wschodnim sąsiadom UE, przyjętym przez PE w ciągu pół roku. W tym czasie kraj, który był na progu stowarzyszenia z UE, stał się - jak oceniła Amanda Paul z think tanku European Policy Centre (EPC) "tykającą bombą zegarową", która może wybuchnąć w najbliższym sąsiedztwie Unii.
Antyrządowe protesty, wywołane decyzją rządu w Kijowie o niepodpisywaniu umowy z Unią, przerodziły się na początku roku w zamieszki między milicją a demonstrantami. Zginęło sześć osób, a w Brukseli i niektórych innych stolicach UE słychać pierwsze ostrzeżenia, że na Ukrainie może dojść do rozwiązania siłowego i Unia powinna się przygotować na przyjęcie uchodźców. - UE musi zrobić wszystko, aby nie dopuścić do eksplozji - powiedziała Paul.
Jak na razie UE stawia na dyplomację i wspieranie pokojowych protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości i innych miejscach Ukrainy. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton stara się doprowadzić do dialogu i porozumienia między prezydentem Wiktorem Janukowyczem a liderami opozycji. Częścią rozwiązania powinna być zmiana konstytucji oraz przygotowanie uczciwych wyborów.
W ocenie Sophii Pugsley z Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR) zabiegi dyplomatyczne i presja UE mogą być skuteczne, czego dowodem jest odwołanie przez ukraiński parlament i prezydenta Janukowycza ustaw, ograniczających swobody obywatelskie. - Nie można nie doceniać wpływu Catherine Ashton, która podejmuje wiele zakulisowych działań - wskazała ekspertka ECFR. Jak przypomniała, Ashton okazała się już skuteczna w mediacjach między Serbią a Kosowem, doprowadzając wiosną zeszłego roku do normalizacji stosunków obu państw. W dużej mierze jej zasługą jest również porozumienie o ograniczeniu irańskiego programu nuklearnego.
Nie bez znaczenia jest też to, że zachodnie media i opinia publiczna nadal są zainteresowane tym, co dzieje się na Ukrainie. - Protestujący na Majdanie mają ogromne oczekiwania wobec UE - oceniła Pugsley.

Słowa nie wystarczą
Zdaniem wielu europosłów i ekspertów dyplomacja to jednak za mało, a UE powinna zagrozić członkom ukraińskich władz i powiązanym z reżimem oligarchom sankcjami wizowymi oraz zamrożeniem aktywów. - UE nie ma wiarygodnej strategii, która mogłaby faktycznie coś zmienić na Ukrainie. Musimy naładować broń i przygotować sankcje przeciwko członkom reżimu, obejmujące zakaz podróżowania do UE, restrykcje wizowe oraz - co najważniejsze - zamrożenie ich aktywów - powiedział w środę w europarlamencie szef frakcji liberałów w PE, Belg Guy Verhofstadt.

Relacja na żywo z Kijowa


Tego żądają też liderzy ukraińskiej opozycji. Spośród krajów Unii jedynie Litwa opowiadała się dotąd zdecydowanie za takim rozwiązaniem, jednak według źródeł dyplomatycznych w tym tygodniu litewskiego ambasadora przy Unii poparło w tej sprawie kilka innych krajów, w tym Wielka Brytania i Szwecja. Pozostali obawiają się, że groźba sankcji przerwie nić dialogu z Janukowyczem i przybliży groźbę rozwiązania siłowego.
Nie brakuje też opinii, że Zachód powinien zaoferować Ukrainie pomoc gospodarczą, aby zneutralizować rosyjskie możliwości presji na Kijów. Amerykański dziennik "New York Times" napisał w środę, że bez oferty pomocy finansowej ze strony USA i Unii Rosja nadal będzie zastraszać Ukrainę i wciągać ją w swoją strefę wpływów. W grudniu Moskwa udzieliła Ukrainie pożyczki na 15 mld dolarów i zaoferowała obniżkę cen gazu. Gdy zaś w styczniu Janukowycz ogłosił pewne ustępstwa na rzecz protestujących, Rosja wstrzymała wypłatę tej pomocy.
Z propozycją Planu Marshalla dla wschodniego sąsiada Unii wystąpił niedawno Polski eurodeputowany Paweł Kowal z partii Polska Razem. Z kolei Ashton ujawniła, że Unia i USA prowadzą rozmowy na temat planu wsparcia dla Ukrainy, by zaspokoić najpilniejsze potrzeby gospodarcze tego kraju. Warunkiem byłoby jednak rozwiązanie kryzysu politycznego, powołanie rządu technokratów oraz rozpoczęcie reform. Według Ashton na pomoc dla Ukrainy mogłyby się złożyć nie tylko pieniądze, ale także gwarancje kredytowe, inwestycje oraz działania na rzecz stabilizacji hrywny.
Żadne sumy ewentualnego wsparcia na razie jednak nie padły i zdaniem ekspertów jest mało prawdopodobne, by UE była gotowa udzielić Ukrainie pomocy tak dużej, jak życzyłby sobie Janukowycz. Dla niego pomoc z Zachodu, obwarowana surowymi warunkami, z której trzeba się rozliczyć, byłaby pewnie mniej atrakcyjna niż propozycje z Moskwy.
- Nie wydaje się, by UE z dnia na dzień była gotowa wyłożyć miliony euro dla Ukrainy, dlatego musi dalej koncentrować się na zakulisowych rozmowach i kontaktach ze społeczeństwem obywatelskim - oceniła Pugsley. - Połowa Ukraińców, zwłaszcza na zachodzie kraju, opowiada się za zbliżeniem z UE, ale ci na wschodzie już nie. UE ma zatem ograniczone możliwości wpływu na sytuację. Rozwiązanie leży przede wszystkim w rękach samych Ukraińców. Będzie to jednak długa gra i nie spodziewam się szybkiego rozstrzygnięcia - dodała ekspertka.

Spokojnie w Kijowie

W stolicy Ukrainy noc ze środy na czwartek minęła spokojnie. Na barykadach zagradzających prowadzącą od placu Europejskiego do dzielnicy rządowej ulicę Hruszewskiego czuwało w nocy kilkudziesięciu demonstrantów.
Na zamontowanym na ostatniej barykadzie ekranie - podobnie jak w ciągu kilku wcześniejszych nocy - wyświetlano materiały sympatyzujących z ukraińską opozycją telewizji. Ponad trzydziestu milicjantów, stojących w szeregu po drugiej stronie barykady, chcąc nie chcąc musiało je oglądać.
Z drugiej strony ulicy Hruszewskiego, w bocznej części wyłożonego kostką brukową placu Europejskiego, postawiono dwie zbite z desek bramki. Demonstranci na prowizorycznym boisku grali w piłkę do późnych godzin nocnych. W znajdującym się przy tym placu Domu Ukraińskim na dużym ekranie demonstranci oglądali filmy.
Spokojnie było w nocy również na Majdanie Niepodległości, na którym znajdowało się kilka tysięcy ludzi. Większość z nich spała w namiotach, zajętym budynku związków zawodowych lub grzała się przy ogniu rozpalonym w beczkach.

''

IAR, PAP, bk