Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 27.02.2014

Protasiewicz odpiera zarzuty. Ma nagranie z niemieckiego lotniska

Jacek Protasiewicz zaprzecza, że awanturował się we Frankfurcie. Dziennik "Bild" napisał, że we wtorek był on pijany i zwyzywał obsługę lotniska.
Bild krytykuje polityka Platformy Obywatelskiej"Bild" krytykuje polityka Platformy Obywatelskiejbild.de
Posłuchaj
  • Jacek Protasiewicz o incydencie na lotnisku we Frankfurcie (IAR)
  • Małgorzata Kidawa-Błońska o doniesieniach "Bilda" (IAR)
Czytaj także

Europoseł Platformy Obywatelskiej uważa, że funkcjonariusze celni z Frankfurtu powinni być odsunięci od służby. Jak mówi, ma nagranie z zatrzymania na lotnisku i ma ono dowodzić, że doszło do nieprawidłowości. Protasiewicz zamierza je upublicznić w Parlamencie Europejskim. Polityk podkreśla, że niezależnie od konsekwencji politycznych, nie odpuści sprawy i nie pozwoli, by mundurowi posuwali się do takich praktyk wobec obcokrajowców. Tym bardziej, że jeden z nich miał się chwalić, że podobnie traktował Jurija Łucenkę.

Protasiewicz zatrzymany w Niemczech. "Bild": nazi-skandal >>>

Jak relacjonuje eurodeputowany w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, na lotnisku poszło o paszport dyplomatyczny. Protasiewicz twierdzi, że nie był pijany - jak sugerują media. Wypił jedynie "dwie porcje wina" na pokładzie samolotu, jednak nie zataczał się, ani nie "bełkotał". Przyznaje natomiast, że mógł być "rozemocjonowany".

Według relacji europosła, podczas przejścia przez kontrolę został zatrzymany z niewielkim bagażem. Po prośbie o pokazanie dokumentów pokazał paszport dyplomatyczny. To - jak podkreśla - rozzłościło celnika, który był - zdaniem polityka - "ewidentnie źle nastawiony". Oddając mu paszport powiedział "raus". To z kolei zdenerwowało wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, który zapytał czy zdaje sobie sprawę, że to słowo kojarzy się z określeniem "Heil Hitler!".

Źródło: TVN24/x-news

Protasiewicz zaznacza, że w dalszej kolejności celnik zaprowadził go w miejsce, gdzie nie było monitoringu i przekazał funkcjonariuszowi policji. Europoseł znów pokazał paszport dyplomatyczny i zapowiedział, że będzie filmował interwencję. W odpowiedzi został skuty w kajdanki i poprowadzony do radiowozu. Wszystko nagrywał drugim telefonem, który miał w kieszeni. Polityk mówi, że policjanci zachowywali się wobec niego "mało elegancko", szturchali go i popychali. Na pytanie czy mają zamiar go pobić, odpowiedzieli - według relacji europosła - "wystarczy, że pobiliśmy Łucenkę, ciebie nie będziemy". Chodzi o ukraińskiego opozycjonistę.

W dalszej kolejności europoseł trafił na komisariat gdzie poprosił telefonicznie o pomoc konsula. Następnie wyszedł na wolność i - jak mówi - był przepraszany przez policję.

"Bild" kontra Protasiewicz. Jest reakcja Platformy Obywatelskiej >>>

Jacek Protasiewicz powiadomił o tej sprawie sekretarza generalnego PO Pawła Grasia. Tymczasem rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła IAR, że eurodeputowany będzie musiał wytłumaczyć się ze swojego zachowania.

IAR/aj