Logo Polskiego Radia
PAP
Beata Krowicka 04.03.2014

Saakaszwili: taktyka Rosji na Krymie podobna jak w Gruzji

Były prezydent Gruzji podkreślił w artykule dla "Financial Times'a", że także obserwując reakcję Zachodu można mieć wrażenie deja vu.
Micheil SaakaszwiliMicheil SaakaszwiliJfimley James Fimley/Wikimedia Commons/public domain

- W przypadku konfliktu na Ukrainie zarówno taktyka Rosji, jak i jej tłumaczenia są podobne jak w 2008 roku w Gruzji - ocenia były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili.
Odnotowuje, że Rosja od dawna była obecna w Gruzji, "uzbrajając i szkoląc lokalnych konspiratorów i kierując ich bezpośrednimi prowokacjami". Podobnie rosyjska akcja z ubiegłego weekendu w celu przejęcia Krymu była tylko kolejnym krokiem ofensywy od dawna nabierającej tempa - twierdzi.

Kryzys na Krymie. Upłynął termin rosyjskiego ultimatum [relacja]>>>
- Kiedy w 2008 roku ostrzegałem, że Ukraina może być kolejną ofiarą Rosji, nawet sprzyjający politycy w Ameryce i Europie podejrzewali u mnie pewne urojenia - pisze Saakaszwili w artykule.
Według byłego prezydenta w przypadku Ukrainy Moskwa zasłania się również tymi samymi tłumaczeniami. Władimir Putin "próbuje usprawiedliwić inwazję na Ukrainę jako niezbędną dla ochrony rosyjskich obywateli" - pisze, przypominając, że podobny scenariusz rozwinął się w 2008 roku, kiedy najpierw w Gruzji wydawano rosyjskie paszporty, co skończyło się wkroczeniem rosyjskich żołnierzy w celu "ochrony" nowych obywateli.

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Były gruziński prezydent wskazuje również na analogie w reakcji świata. Putin "nie ruszyłby na Gruzję, jeśli wcześniej nie udałoby mu się podzielić Europy i pokrzyżować planów Zachodu wobec krajów wewnątrz wyznaczonej przez niego samego strefy" interesów - pisze. Jak tłumaczy, w 2008 roku Putin przeszkodził przedstawieniu przez NATO planu członkostwa dla Gruzji i Ukrainy, a kilka miesięcy temu udało mu się uniemożliwić Ukrainie podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE.
Zauważa zarazem, że "trudno zarzucić Putinowi skromność we własnych planach". W 2008 roku "sygnalizował on swoje intencje, aby przetestować z wyprzedzeniem reakcje Zachodu. Jestem pewien, że do inwazji w Gruzji by nie doszło, gdyby nasi zachodni partnerzy zareagowali na nasze wezwania o pomoc" - pisze Saakaszwili, wyrażając przekonanie, że Putin nie wszedłby na terytorium Ukrainy, gdyby Zachód odpowiedział adekwatnie po wcześniejszej "rosyjskiej okupacji jednej piątej terytorium jego własnego kraju".
Micheil Saakaszwili podkreśla, że w obliczu nowego kryzysu Europa i USA muszą odpowiedzieć sobie na "dwa podstawowe pytania". - Czy w dalszym ciągu będą zachęcać kraje, by aspirowały do wolności i demokracji? A jeśli tak, to czy będą porzucać te kraje za każdym razem, gdy Putin zdecyduje się je za te aspiracje ukarać? - zastanawia się autor artykułu.

PAP, bk