Logo Polskiego Radia
IAR
Petar Petrovic 13.03.2014

Ruszył proces zbiorowy powodzian z Sandomierza

27-em ofiar powodzi z 2010 roku z okolic Sandomierza domaga się odszkodowań od Skarbu Państwa. Przed sądem dowodzą, że to właśnie decyzje i opieszałość urzędników państwowych spowodowały rozmiar katastrofy.
Obrona huty szkła Pilkington w SandomierzuObrona huty szkła Pilkington w SandomierzuRoburek/Wikipedia

Na liście pozwanych znalazł się wojewoda świętokrzyski, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, władze powiatu oraz miasta Sandomierz.
Powodzianie skarzą się na zaniedbania przy budowie wałów przeciwpowodziowych, na zbyt późne ostrzeżenie ich przed powodzią i brak pomocy po zalaniu ich domów i przedsiębiorstw. Jako przykład zaniedbań podają przerwany wał Huta-Koćmierzów. Ich zdaniem nie znalazły się tam betonowe zbrojenia ani stalowe podpory. - Sam piasek z dna Wisły był w przerwanym wale  - wyjaśniał prowadzący firmę budowlaną Henryk Kaczor, który szacuje swoje straty na ponad 900 tysięcy złotych.
Przed sadem zeznawali między innymi przedstawiciele pozwanych instytucji. Tłumaczyli, że na konieczne prace przy konserwacji i przebudowie wałów nie mieli pieniędzy. - Dla nas nie jest to tłumaczenie! Płacimy wysokie podatki i nie ma dla nas takiej argumentacji, że brak środków powoduje, że nasz bezpieczeństwo jest zagrożone - mówi Zbigniew Rusak, reprezentant poszkodowanych.
Dwudziestu siedmiu powodzian żąda w sumie odszkodowań na ponad 17 milionów złotych. Jednak o zadośćuczynienie będą mogli walczyć w kolejnych indywidualnych procesach. Dopiero po tym jak sąd zdecyduje, czy urzędy państwowe i samorządowe są odpowiedzialne za ich straty. Poszkodowanych, którzy chcieli przyłączyć się do pozwu jest więcej, jednak pozwane instytucje składały apelacje i roszczenia uległy przedawnieniu.
W 2010 roku w regionie świętokrzyskim straty po powodzi oszacowano na prawie miliard złotych. Podtopionych i zalanych zostało 3,5 tysiąca domów.
pp/IAR