Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Juliusz Urbanowicz 24.03.2014

Rosja "zagospodarowuje" Krym. Kijów boi się dalszych ataków. Obama:Moskwa zapłaci za agresywną politykę

Ukraina wycofuje oddziały wojskowe z Krymu, a Moskwa zapowiada jego szybką integrację z Rosją. Ukraińcy obawiają się, że Kreml zechce sięgnąć po resztę ich terytorium. Tymczasem Zachód ostrzega, że Rosjanie drogo zapłacą za aneksję półwyspu i destabilizowanie sytuacji na Ukrainie.
Jesteśmy zjednoczeni, by obarczyć Rosję kosztami jej działań - Barack Obama w Hadze na szczycie bezpieczeństwa atomowego oraz G7"Jesteśmy zjednoczeni, by obarczyć Rosję kosztami jej działań" - Barack Obama w Hadze na szczycie bezpieczeństwa atomowego oraz G7PAP/EPA/SEAN GALLUP

 

Kijów zarządza ewakuację wojska z Krymu

Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował w poniedziałek, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy poleciła ukraińskiemu resortowi obrony wycofanie wojsk z okupowanego przez Rosjan Krymu.
Wraz z wojskowymi z półwyspu mają być ewakuowane ich rodziny – wszyscy ci, "którzy zmuszeni są do porzucenia swych domów pod naciskiem i w związku z agresją okupacyjnych wojsk rosyjskiej armii" - oświadczył Turczynow.

 

Ołeksandr Turczynow o wycofaniu wojsk ukraińskich. 5 kalnal/x-news.

W ten sposób Kijów faktycznie uznał swoją porażkę w konfrontacji z Moskwą, której przewaga militarna zadecydowała o przejęciu kontroli nad ukraińskim półwyspem.

Ukraińscy żołnierze na Krymie byli otoczeni w odizolowanych przez siły rosyjskie bazach. Zgodnie z rozkazami władz w Kijowie, nie stawiali oporu zbrojnego, ich taktyka polegała na odmowie poddania się Rosjanom.

W poniedziałek nad ranem wojska rosyjskie zajęły szturmem bazę ukraińskiej piechoty morskiej w Teodozji na zachodzie półwyspu. Żołnierze ukraińscy zostali zatrzymani i wywiezieni z jednostki ze skrępowanymi rękoma i nogami. Także w poniedziałek Rosjanie zajęli okręt desantowy  "Kostiantyn Olszański", rzucając w jego stronę granatami i strzelając z broni palnej. Na "Olszańskim" było około 20 marynarzy, którzy schronili się we wnętrzu jednostki. Atakujących Rosjan było 10 razy więcej.

W sobotę Ukraińcy stracili kontrolę nad swoją bazą wojsk lotniczych w Belbeku koło Sewastopola oraz w Nowofedoriwce w zachodniej części półwyspu. W sobotę wieczorem Rosjanie przejęli także ukraiński okręt "Sławutycz", który znajduje się na odciętym od morza przez zatopione rosyjskie jednostki jeziorem Donuzław.

Rosjanie „zagospodarowują” półwysep

- Ukraińskie wojska albo przeszły na stronę Rosji, albo opuszczają półwysep - oznajmił w poniedziałek wicepremier prorosyjskiego rządu Krymu Rustam Temirgalijew.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu przeprowadził inspekcję wojsk rosyjskich na Krymie i mianował dezertera z ukraińskich sił zbrojnych kontradmirała Denisa Berezowskiego zastępcą dowódcy Floty Czarnomorskiej, której główna baza znajduje się w Sewastopolu. 2 marca, po przejściu na stronę Rosjan, oficer, który był dowódcą ukraińskiej floty wojennej, został zdymisjonowany przez p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandra Turczynowa. Prokuratura Generalna Ukrainy wszczęła przeciwko byłemu szefowi marynarki wojennej śledztwo z artykułu o zdradę stanu.

Tymczasem  premier Rosji  Dmitrij Miedwiediew polecił opracowanie do końca pierwszego półrocza 2014 roku federalnego programu rozwoju społeczno-gospodarczego dla Półwyspu Krymskiego. Zapowiedział także utworzenie specjalnej komisji państwowej, która będzie nadzorowała realizację tego programu. Celem ma być szybkie włączenie odebranego Ukrainie Krymu do państwowego, gospodarczego, finansowego i prawnego systemu Federacji Rosyjskiej.
Premier poinformował, że pracę organów rządowych na Krymie koordynować będzie jego zastępca Dmitrij Kozak, zarazem  jeden z najbardziej zaufanych współpracowników prezydenta Rosji Władimira Putina. Wicepremier Kozak odpowiadał za przygotowanie Soczi do zimowych igrzysk olimpijskich, uznanych za sukces organizacyjny.
Według rosyjskiego dziennika "Wiedomosti"  na Krymie powstanie specjalna strefa ekonomiczna podobna do tej, jaka funkcjonuje w obwodzie kaliningradzkim. Podmioty tamtej strefy przez pierwszych sześć lat są zwolnione z obowiązku płacenia podatku dochodowego i podatku od majątku, a także sprzedaży części zarobionych walut na wewnętrznym rynku walutowym Rosji.
Minister rozwoju gospodarczego Federacji Rosyjskiej Aleksiej Uljukajew oświadczył, że rosyjscy biznesmeni  już dziś są gotowi zainwestować w projekty na Krymie 5 mld dolarów.

Od poniedziałku do oficjalnego obiegu na Krymie wprowadzony został rosyjski rubel. Równolegle do końca 2015 roku pozostanie w nim ukraińska hrywna. Wszystkie ceny zostały przeliczone według kursu 3,8 RUB za 1 UAH. Nałożono obowiązek nominowania cen w obu walutach.

Rubel ma stopniowo wypierać hrywnę z oficjalnego obiegu. Pensje, emerytury, renty i stypendia mają być już wypłacane w rublach.

Ukraina boi się dalszej agresji
Podczas, gdy Moskwa snuje wizje rozwoju gospodarczego zaanektowanego Krymu, w Kijowie obawiają się dalszej agresji ze strony Rosji.

P.o. prezydent Ukrainy Turczynow ocenił, że żołnierze jego kraju wypełnili swoje zadania na półwyspie, co pozwoliło jednostkom w pozostałych częściach kraju przygotować się do lepszej obrony przed ewentualną agresją ze strony Rosji,  postawić  armię w stan pełnej gotowości bojowej i rozpocząć częściową mobilizację rezerwistów . - Dziś ukraińska armia gotowa jest do obrony ukraińskiej ziemi – podkreślił Turczynow.

Ukraińskie władze uważają, że plany Władimira Putina nie ograniczają się wyłącznie do aneksji Krymu i obawiają się, że może on zaatakować kolejne części ich kraju. Kijów alarmuje, że Rosja skoncentrowała na granicy pokaźne siły militarne.

 

Ukraińskie czołgi przy drodze do granicy z Rosją. TVN24/x-news.

Według ukraińskich ekspertów, Kreml dąży do destabilizacji sytuacji na wschodzie Ukrainy i chce wykorzystać panujące tam prorosyjskie nastroje. Dziennikarze tygodnika "KyivPost" publikują dokument, który -jak twierdzą - opracowała Rada Bezpieczeństwa Narodowego Rosji. Plan ten miał powstać już w czasie masowych antyprezydenckich protestów na Ukrainie, na przełomie stycznia i lutego. Przewidywał, że Moskwa może je wykorzystać do przejęcia całego wschodu, południa, a nawet centrum dawnej republiki ZSRR. Miałyby tam interweniować rosyjskie siły zbrojne.

Ukraiński ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk podkreśla, że Moskwa nadal jest gotowa do wprowadzenia armii. Warunkiem jest jednak wcześniejsza destabilizacja sytuacji i oficjalna "prośba" rad miejskich i obwodowych - czyli niby mieszkańców regionu, którzy proszą Moskwę o obronę przed kijowskimi - dodaje ekspert.

Ukraińska Służba Bezpieczeństwa zatrzymała już dziewięciu organizatorów prorosyjskich akcji na wschodzie i południu kraju. W niedzielę odbyły się tam tradycyjne manifestacje zwolenników separatyzmu, ale nie były one tak agresywne, jak tydzień wcześniej.

Mołdawia też na celowniku?

Nie tylko Ukraina wysuwa obawy przed agresywnymi krokami ze strony Rosji.

Rumunia obawia się, że sąsiadująca z nią Mołdawia, a szczególnie separatystyczne rosyjskojęzyczne Naddniestrze może stać się kolejnym celem rosyjskiej agresji. Z tego powodu Bukareszt jest jednym z największych zwolenników nasilenia zachodnich sankcji przeciwko Moskwie po aneksji ukraińskiego Krymu.
Prezydent Rumunii Trajan Basescu zarzucił przed tygodniem kremlowskiej ekipie tworzenie "łańcucha konfliktów" wzdłuż Morza Czarnego  - w ramach forsowanych przez prezydenta Władimira Putina planów odtworzenia dawnego ZSRR. Rumuński prezydent wyraził obawę, że sąsiednia Mołdawia znajduje się "w poważnym niebezpieczeństwie".
W separatystycznej Republice Naddniestrzańskiej, która w 1990 roku oddzieliła się od Mołdawii w reakcji na jej dążenia do połączenia się z Rumunią, stacjonuje 1500 żołnierzy rosyjskich.

Obawy Kijowa i Bukaresztu brane są na serio w głównych stolicach europejskich. Kanclerz Angela Merkel w rozmowie telefonicznej z prezydentem Władimirem Putinem w niedzielę wyraziła zaniepokojenie koncentracją rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą i ostrzegła przed próbą destabilizacji Mołdawii – o czym poinformował  w poniedziałek rzecznik rządu Niemiec. Jego szefowa po raz kolejny podkreślała, że Niemcy nie uznają aneksji Krymu, która odbyła się z pogwałceniem prawa międzynarodowego.

Obama: obarczymy Rosję kosztami jej działań

Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zapewnia, że USA i Europa wspólnie wspierają Ukrainę. Amerykański prezydent na konferencji prasowej z premierem Holandii Markiem Rutte mówił przed szczytem potęg gospodarczych świata (G7), że Rosja poniesie konsekwencje swego działania wobec Ukrainy.

"Jesteśmy zjednoczeni, by obarczyć Rosję kosztami jej działań; premier Rutte dobrze wskazał, że kolejne sankcje będą miały znaczący wpływ na rosyjską gospodarkę. Dziś spotkam się z innymi liderami grupy G7 i będziemy kontynuować bliską współpracę z Holandią i pozostałymi europejskimi partnerami, w sprawie kolejnych kroków" - mówił Obama w Hadze.

Niemcy zamrażają inwestycje w Rosji

Gospodarka rosyjska już ponosi koszty awanturniczej polityki Kremla. Z powodu konfliktu krymskiego niemieckie przedsiębiorstwa w Rosji wstrzymują inwestycje lub całkowicie z nich rezygnują; daje się też zaobserwować odpływ gotówki z tego kraju - poinformowali w poniedziałek przedstawiciele niemieckich organizacji handlowych.

"Słyszymy od Izby Handlu Zagranicznego w Moskwie, że inwestycje co najmniej odsuwa się w czasie, a z niektórych wręcz się rezygnuje. Kapitał odpływa (z Rosji)" - ocenił wicedyrektor Niemieckiego Związku Izb Przemysłowych i Handlowych (DIHK) Volker Treier w wywiadzie dla telewizji ARD.Jak powiedział, niemieckie banki obecnie postrzegają Rosję jako niestabilnego partnera biznesowego i udzielają mniej kredytów.
Także Christoph Schenk z firmy konsultingowej i monitorującej gospodarkę KPMG obserwuje odpływ kapitału z Rosji. "Wiele firm obecnie ściąga nagromadzone przez lata zyski ze swoich rosyjskich spółek córek" - powiedział dziennikowi "Die Welt".
Schenk podkreślił, że odpływ kapitału z Rosji w ostatnich dniach silnie odbił się na rosyjskiej giełdzie.

Ławrow nie spotkał się z Sikorskim

Szczyt państw G7 zorganizowano przy okazji międzynarodowego spotkania ws. bezpieczeństwa nuklearnego, poświęconego zagrożeniom związanym z bronią atomową. Uczestniczą w nim przedstawiciele 53 państw. Polskę reprezentuje minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Jednym z krajów, który zrezygnował ze swojego arsenału jądrowego 20 lat temu, była Ukraina. W zamian otrzymała wówczas gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA, Rosji i Wielkiej Brytanii. Również dlatego podczas szczytu nuklearnego wydarzenia na Krymie są kluczowym tematem wielu kuluarowych spotkań. Wśród nich miała być rozmowa Radosława Sikorskiego z rosyjskim szefem dyplomacji Siergiejem Ławrowem, ale do niej nie doszło.

Polski minister spraw zagranicznych oświadczył, że Ukraina zrobiła w 1994 roku to, co chcielibyśmy, aby Korea Północna zrobiła dzisiaj. - Dlatego bardzo ważne jest przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy. Chodzi o to, by przyszłe tego typu gwarancje były wiarygodne i interesujące dla krajów o ambicjach nuklearnych  - powiedział Sikorski.

 

Radosław Sikorski w Hadze. TVN24/x-news.

Moskwa żąda, by Ukraina stała się federacją

Miało natomiast miejsce spotkanie w cztery oczy Ławrowa z szefem ukraińskiej dyplomacji Andrijem Deszczycą. Podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozmowy Ławrow poinformował, że wezwał nowe władze Ukrainy do uwzględnienia praw mniejszości narodowych, w szczególności Rosjan.Najważniejsze żądanie Kremla, to zmiana konstytucji, która wprowadzi na Ukrainie ustrój federacyjny. Według Ławrowa, strona ukraińska odniosła się do tych postulatów ze zrozumieniem. Dodał, że w Kijowie powstała grupa robocza, która ma przygotować projekt zmian w ustawie zasadniczej. Szef rosyjskiego MSZ podkreślił, że bez zmian w konstytucji nie będzie możliwe przezwyciężenie podziałów społecznych na Ukrainie.

Deszczyca powiedział z kolei w Hadze, że widzi postęp w reakcji świata zachodniego na ukraińsko-rosyjski konflikt. - Unia Europejska, USA oraz inni zachodni partnerzy zaczęli nie tylko przedstawiać oświadczenia na temat wydarzeń na Ukrainie czy aneksji Krymu, ale podjęli także konkretne działania - mówił. Jak stwierdził, wierzy, że intensywność działań Zachodu będzie wzrastać, jeśli Rosja podejmie kolejne kroki przeciwko Ukrainie.

Bruksela zamiast Soczi

Na razie zachodnie potęgi zdecydowały, że - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - nie chcą widzieć Rosjan przy swoim stole. W efekcie, zamiast spotkania G8 w Soczi, w czerwcu odbędzie się szczyt G7 w Brukseli.

Przywódcy G7 we wspólnym oświadczeniu ponownie potępili referendum na Krymie oraz sprzeczne z prawem międzynarodowym "próby aneksji" półwyspu przez Rosję. Podkreślili, że jej nie uznają

Ostrzegli też: jeśli Moskwa nie zaprzestanie agresywnych działań, nałożą surowsze sankcje, które będą miały „znaczący wpływ na rosyjską gospodarkę” .

Czołówka najbardziej rozwiniętych państw świata zapowiada rozmowy szefów resortów energii na temat "poprawy wspólnego bezpieczeństwa energetycznego". Wcześniej, rewizję swojej poliyki w tej dziedzinie - w celu uniezależnienia się od dostaw rosyjskiego gazu i ropy naftowej - zapowiedziała Unia Europejska.

O sytuacji na Ukrainie - tu czytaj więcej>>>

Juliusz Urbanowicz