Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Beata Krowicka 21.04.2014

Wiceprezydent USA z wizytą w Kijowie. Rozmowy o wsparciu gospodarki

W poniedziałek Joe Biden przyleci do Kijowa, gdzie z władzami Ukrainy będzie rozmawiał o wsparciu tamtejszej gospodarki.

Wiceprezydent USA Joe Biden leci w poniedziałek do Kijowa, gdzie spotka się z p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandrem Turczynowem i szefem ukraińskiego rządu Arsenijem Jaceniukiem - poinformował w niedzielę Biały Dom.

Do ukraińskiej stolicy Biden przybędzie po południu czasu miejscowego. W programie wizyty oprócz rozmów z szefem państwa i premierem przewidziano spotkania z deputowanymi Rady Najwyższej i przedstawicielami różnych partii, regionów oraz organizacji pozarządowych.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Jak poinformował Biały Dom, amerykański wiceprezydent ma omówić starania społeczności międzynarodowej dla stabilizacji i wzmocnienia ukraińskiej gospodarki. Ma też wesprzeć zapowiadane reformy ukraińskiego rządu, dotyczące między innymi zmian w konstytucji, działań antykorupcyjnych i decentralizacji.
"Wiceprezydent odbędzie również konsultacje na temat ostatnich wydarzeń na Ukrainie i kroków na rzecz poprawy krótko- i długoterminowego ukraińskiego bezpieczeństwa energetycznego" - dodały służby prasowe Białego Domu.

Zawieszenie broni

Akcja antyterrorystyczna wymierzona w separatystów ze wschodu Ukrainy została zawieszona na czas Wielkanocy. Poinformował o tym w sobotę minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Deszczyca.
Jak powiedział BBC szef ukraińskiej dyplomacji, jeśli separatyści dobrowolnie nie złożą broni i nie opuszczą zajmowanych przez siebie budynków, operacja będzie kontynuowana po świętach.

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>
Akcja antyterrorystyczna została ogłoszona na początku tygodnia w odpowiedzi na działania prorosyjskich separatystów, który zajęli szereg budynków administracji publicznej, między innymi siedzibę Służby Bezpieczeństwa w Doniecku.

Niespokojnie w Słowiańsku

Mimo zawieszenia broni, coraz bardziej napięta jest sytuacja w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy. Prorosyjscy separatyści ogłosili wprowadzenie godziny policyjnej, po tym jak w nocy z soboty na niedzielę ich posterunek zaatakowali domniemani proukraińscy napastnicy. Godzina policyjna, podczas, której obywatele miasta nie będą mogli wychodzić na ulicę, ma obowiązywać od północy do szóstej rano. Wcześniej samozwańczy mer Słowiańska Wiaczesław Ponomariow wezwał Moskwę do wprowadzenia wojsk do obwodów donieckiego, charkowskiego i ługańskiego

STORYFUL/x-news

Do ataku na posterunek doszło w nocy. Zwolennicy Prawego Sektora mieli zaatakować nieuzbrojonych mężczyzn kontrolujących samochody wjeżdżające do miasta.
O przebiegu wydarzeń odpowiedział dziennikarzom ich świadek, który sam nosi przy sobie karabin maszynowy i jest ubrany w kominiarkę. Według niego, na posterunek podjechały cztery jeepy. Dowódca poprosił kierowcę o dokumenty i o to, żeby wyłączył długie światła. Wtedy z okna ktoś wysunął automat i zastrzelił go. Później inni wyszli z samochodów i zaczęli strzelać, rzucać granaty hukowe. Padł rozkaz "Padnij!", potem wszyscy zaczęli uciekać - opowiadał świadek.
Separatyści twierdzą, że zginęło 8 osób - jeden członek ich samoobrony i siedmiu domniemanych zwolenników Prawego Sektora. Wcześniej podawano znacznie niższą liczbę ofiar. Sama prawicowa organizacja twierdzi, że nie ma nic wspólnego z nocnymi wydarzeniami. Ukraińskie MSW przekonuje, że były trzy ofiary śmiertelne, a trzy osoby zostały ranne. Z kolei wiceprzewodnicząca Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Wiktoria Sumar oświadczyła, że nocne wydarzenia to prowokacja mająca na celu uzasadnienie rosyjskiej interwencji zbrojnej we wschodniej części Ukrainy, gdzie jakoby ma miejsce wojna domowa.

Rosja oburzona

Rosyjskie MSZ zdążyło już wyrazić oburzenie incydentem w Słowiańsku. Rosyjscy dyplomaci twierdzą że sprowokowały go nacjonalistyczne bojówki. W ich opinii, wydarzenia minionej nocy świadczą o tym, że władze w Kijowie nie chcą "okiełznać i rozbroić ekstremistów".
Rosyjskie MSZ wyraża zdziwienie, że do takiej tragedii doszło po tym, jak Ukraina, Rosja, Unia Europejska i USA podpisały porozumienie o deeskalacji napięcia. Moskwa przypomina, że w genewskich porozumieniach strony zobowiązały się do: rozbrojenia, powstrzymania się od przemocy i zastraszania cywilnej ludności.
"Strona rosyjska wzywa władze Ukrainy do bezwzględnego wypełnienia przyjętych zobowiązań, mających na celu deeskalację napięcia we wschodnich i południowych regionach kraju" - można przeczytać w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.

IAR, PAP, bk