Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 27.05.2014

Po wyborach do PE. Tusk usatysfakcjonowany, PiS analizuje protokoły

PO i PSL są zadowolone z osiągniętego wyniku. PiS chce mieć pewność, że nie doszło do nieprawidłowości. SLD z kolei ma pomysł na zmianę kodeksu wyborczego.
Głosowanie w lokalu wyborczymGłosowanie w lokalu wyborczymPAP/Tomasz Gzell

W poniedziałek wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza podała ostateczne wyniki niedzielnych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wynika z nich, że PO uzyskała 32,13 proc. poparcia. Drugie miejsce zajęło PiS z 31,78 proc. głosów. Dalej uplasowały się: SLD-UP - 9,44 proc., Nowa Prawica - 7, 15 proc. i PSL - 6,8 proc.
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - serwis specjalny >>>
Tusk: zawsze jest satysfakcja z pierwszego miejsca
- Czuję się bardzo usatysfakcjonowany tymi wyborami. W ciągu doby dwa razy wygrać, to jest - tak sobie policzyłem - już dziewiąty raz - powiedział Donald Tusk.
Premier nawiązał w ten sposób do tego, że najpierw w powyborczym sondażu podano, że w wyborach do PE minimalną różnicą głosów wygrała PO, zaś rano Państwowa Komisja Wyborcza - po zliczeniu głosów z części komisji obwodowych - wskazała na PiS jako na zwycięzcę. Później, w poniedziałek wieczorem, PKW podała, że najwięcej głosów dostała jednak Platforma.
Według Tuska fakt, że PO i PiS "szły na remis", był już znany od jakiegoś czasu. - Ale zawsze jest satysfakcja z pierwszego miejsca - zaznaczył. Podkreślił jednak, że nie chodzi mu tylko o satysfakcję "czysto sportową".

- To ma też znaczenie w Brukseli, kiedy zaczynamy na serio rozmawiać o europejskich rozdaniach, kto będzie rządził instytucjami europejskimi i może minimalnie, ale jednak wyraźniej słychać głos tych, którzy wygrali u siebie wybory - wyjaśnił.

Zdaniem szefa rządu "także w tej brutalnej polityce niuanse odgrywają czasami swoją rolę". - Więc ja z tego powodu też się cieszę, że dzięki temu zwycięstwu będę skuteczniejszy w sprawach polskich w Brukseli - oświadczył Tusk.
W czwartek wieczorem zbierze się zarząd PO, który podsumuje kampanię do europarlamentu i omówi wynik partii. Jak ocenił wiceszef PO, wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk,  tegoroczna kampania była wyjątkowo trudna.
- Zaczynaliśmy z dużą stratą do PiS, który prowadził praktycznie we wszystkich badaniach sondażowych przez wiele tygodni. Dopiero w ostatnim miesiącu przed głosowaniem zaczęliśmy doganiać i odrabiać straty - zaznaczył.

Premier
Premier Donald Tusk. Fot. PAP/Radek Pietruszka

PiS weryfikuje wyniki wyborów do PE
Do środy wolontariusze będą zbierać dane z obwodowych komisji wyborczych. - Zwrócimy się do PKW o wyjaśnienia w przypadkach, w których będziemy mieli do czynienia z nieprawidłowościami - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

 

Jak poinformowała odpowiedzialna za kontrolę wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość, była posłanka Anna Sikora, PiS miało swoich przedstawicieli w 27 tys. komisji, do czego należy doliczyć mężów zaufania, co daje - jak zaznaczyła - prawie 40 tys. ludzi. Każdy miał za zadanie sfotografować kopię protokołu głosowania albo jego oryginał.
Według polityków Prawa i Sprawiedliwości, Państwowa Komisja Wyborcza utrudnia kontrolę. Sikora zwróciła uwagę , że w piśmie skierowanym do przewodniczących okręgowych, regionalnych i obwodowych komisji wyborczych z 22 maja "PKW wyjaśnia, że członkowie obwodowych komisji wyborczych i mężowie zaufania mogą fotografować oraz filmować protokół głosowania podany do wiadomości publicznej przez obwodową komisję wyborczą" .

Jak dodała, w piśmie znajduje się też stwierdzenie, że "komisja nie sporządza żadnych dodatkowych kopii protokołu, w szczególności przeznaczonych dla poszczególnych członków komisji lub mężów zaufania".

- To bardzo dziwne pismo. Wydaje się nam, że PKW wydało decyzję niezgodnie z prawem i swoimi wcześniejszymi uchwałami. Skutecznie przestraszyło przewodniczących komisji. Według pisma fotografowanie protokołów możliwe było dopiero po ich wywieszeniu. Mamy już informacje, że w poniedziałek przed podaniem oficjalnych wyników protokoły były już zdejmowane z drzwi lokali obwodowych komisji wyborczych - powiedziała Sikora.
Politycy PiS przytoczyli również uchwałę z 24 lutego 2014 roku w sprawie wytycznych dla obwodowych komisji wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w której - jak wskazali - nie ma niczego o zakazie sporządzenia kopii lub sfotografowania protokołu.
Joachim Brudziński z PiS:
x-news.pl, TVN24
- PKW z pełnym zrozumieniem podchodzi do tego typu inicjatywy - zapewnił sędzia Stanisław Zabłocki z Państwowej Komisji Wyborczej. Zaznaczył, że według PKW "nie ma żadnych przeszkód" dla działań podejmowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.

SLD chce zmian w kodeksie wyborczym
- W Polsce obowiązuje zasada rozdziału państwa i Kościoła, i w myśl tej zasady nie chcemy, żeby ambona traktowana była jak mównica sejmowa. To były kolejne wybory, gdzie kandydaci, przede wszystkim prawicowi, z Solidarnej Polski i z PiS byli promowani w kościołach, była prowadzona agitacja, rozdawane były ulotki reklamowe - powiedział rzecznik SLD Dariusz Joński.
Polityk podkreślił, że obecny kodeks wyborczy zawiera przepis, który zabrania prowadzenia kampanii na terenie instytucji rządowych, samorządowych, a także sądów, szkół, czy jednostek wojskowych. SLD chce, by zakaz dotyczył też kościołów i obiektów kultu innych związków wyznaniowych.
Taki projekt nowelizacji kodeksu wyborczego SLD złożyło we wrześniu 2013 roku. Po pierwszym czytaniu w listopadzie projekt został skierowany do prac w Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. W najbliższy czwartek ma się nim zająć podkomisja ds. nowelizacji kodeksu wyborczego.
To nie jedyny pomysł na zmiany dotyczące wyborów, których domaga się SLD. Partia zapowiedziała, że chce debaty dotyczącej publikowania sondaży przed wyborami. Sojusz ma przygotować też odpowiedni projekt, w którym zaproponuje wprowadzenia zakazu publikowania sondaży na tydzień lub dwa przed wyborami. Sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski zaznaczył, że tego typu rozwiązania są stosowane w innych krajach europejskich np. we Włoszech.
- W ostatnich wyborach, ale także we wcześniejszych mogliśmy odnieść wrażenie, że w Polsce zamiast procesu informacyjnego, który powinien być udziałem sondażowni, mieliśmy do czynienia z manipulowaniem opinią społeczną. Ten proces się nasila, tak naprawdę mamy do czynienia z sondażokracją. Sondażownie nie wskazują, jak rozkładają się głosy w gminach, powiatach i województwach, ale jak rozkładają się tendencje poparcia dla poszczególnych partii politycznych. Taka polityka wielu sondażowni ma za zadanie wzmacnianie duopolu pomiędzy PO i PiS i zaduszanie innych mniejszych formacji politycznych - stwierdził Gawkowski.
Jego zdaniem zakaz publikowania sondaży przed wyborami wzmocni frekwencję wyborczą, "bo nikt w ostatnich dniach nie będzie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie: jakie będą wyniki wyborów".

Będą kary dla Pawlaka i Burego?
Prezes PSL Janusz Piechociński przygotowuje podsumowanie dotyczące kampanii wyborczej partii, a także swojego półtorarocznego szefowania Stronnictwem. Jak zapowiedział, ocenie poddane zostaną władze PSL, działacze, którzy startowali do PE oraz ci, którzy się na to nie zdecydowali.
Zapytany, jakie konsekwencje mogą spotkać byłego prezesa PSL Waldemara Pawlaka i szefa klubu parlamentarnego ludowców Jana Burego, którzy nie chcieli startować w wyborach, Piechociński odparł, że Bury "był zaangażowany w kampanię wyborczą".
Dodał, że Pawlak "przechodził różne fazy". - Ostatnimi dwoma tygodniami jestem usatysfakcjonowany - zaznaczył lider Stronnictwa. Zauważył jednocześnie, że swoją nieobecnością na konwencji wyborczej PSL Pawlak "niepotrzebnie sprowokował dużą dyskusję o PSL-u, stawiając partię w niekorzystnym świetle".
Piechociński ocenił, że wynik osiągnięty przez ludowców w wyborach do PE jest sukcesem. Jak dodał, stało się tak mimo niskiej frekwencji wśród wyborców tradycyjnie wspierających PSL i niewielkim środkom wydanym na kampanię. - Pięć lat temu wydaliśmy na wybory 10 mln zł, a w tym - 3 mln - oznajmił.
- Po siedmiu latach sprawowania władzy wzmocniliśmy swój potencjał. Nasz koalicjant ma mniej europosłów, a my mamy tę samą liczbę - argumentował. PO wyniku niedzielnych wyborów zdobyła 19 mandatów, przed pięciu laty miała ich 25.
Posiedzenie Rady Naczelnej PSL, do której kompetencji należy zmiana na stanowisku prezesa partii, jest planowane na połowę czerwca.

Janusz
Janusz Piechociński. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Jest śledztwo za słowa Janusza Korwin-Mikkego
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła we wtorek śledztwo w sprawie domniemanego podżegania do gwałtu oraz pochwalania pedofilii przez prezesa Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Jak powiedział rzecznik prokuratury, prok. Przemysław Nowak, śledztwo wszczęto po zawiadomieniu członka zarządu Twojego Ruchu.
Zapytany o wybór Korwin-Mikkego do Parlamentu Europejskiego, który gwarantuje mu immunitet od chwili zaprzysiężenia, prok. Nowak odpowiedział, że immunitet jest przeszkodą prawną w postawieniu zarzutów, a nie we wszczęciu śledztwa.
W zawiadomieniu jest mowa o podejrzeniu popełnienia przez Korwin-Mikkego dwóch przestępstw. Pierwszym miałoby być podżeganie do popełnienia przestępstwa zgwałcenia oraz publicznego nawoływania do popełniania występku. Chodzi o wypowiedź Korwin-Mikkego w mediach: "Gdyby Pan się znał na kobietach, to by Pan wiedział, że zawsze się troszeczkę gwałci", "Kobiety zawsze udają, że pewien opór stawiają".
Drugim przestępstwem miałoby być podżegania do przestępstwa pedofilii oraz publicznego pochwalania tego. Chodziło o stwierdzenie w jednym z mediów, że "zachowanie o charakterze pedofilskim ma pozytywny wydźwięk i jest dużo bardziej zasadne niż edukacja seksualna młodzieży".

Janusz
Janusz Korwin-Mikke. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk