Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 01.08.2014

Rosja wciąż podsyca wojnę na Ukrainie. Putin krytykuje sankcje [podsumowanie]

Na Ukrainie trwają zacięte walki o wschód, Rosja ostrzeliwuje granice i wspiera wojskowo bojowników. Prezydent USA po raz pierwszy od czasu zestrzelenia boeinga rozmawiał z gospodarzem Kremla. Władimir Putin powiedział mu, że sankcje są kontrproduktywne.
Walki pod Pierwomajskiem w obwodzie ługańskimWalki pod Pierwomajskiem w obwodzie ługańskimPAP/EPA/IVAN BOBERSKYY
Galeria Posłuchaj
  • Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR): zapowiada się walka Polski z Włochami o stanowisko szefa polskiej dyplomacji
  • Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR): Obama rozmawiał z Putinem, Biden z Poroszenką
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR): na miejscu katastrofy trwają prace ekspertów
Czytaj także

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny  >>>

Rozmowa Obamy z Putinem

Sankcje nałożone przez USA na Rosję w związku z kryzysem na Ukrainie są daremne, a "obecna sytuacja" nie leży w interesie żadnego kraju - powiedział prezydent Rosji Władimir Putin w rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Barackiem Obamą.

Jak poinformowały służby prasowe Kremla, pomiędzy Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi istnieją "znaczące różnice" poglądów, ale obaj przywódcy podkreślili znaczenie wprowadzenia "natychmiastowego i trwałego rozejmu" na wschodzie Ukrainy.

Według Białego Domu prezydent Obama wyraził w rozmowie z Putinem głębokie zaniepokojenie coraz aktywniejszym wspieraniem przez Rosję separatystów na Ukrainie. Jak dodano w komunikacie, Obama podkreślił, że "wolałby, aby kryzys ukraiński został rozwiązany środkami dyplomatycznymi".

Pomoc USA dla Ukrainy

Stany Zjednoczone zadeklarowały Ukrainie pomoc w wysokości 8 mln dolarów na wsparcie działalności ukraińskich służb granicznych, które są zaangażowane w konflikt militarny z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy.

Wiceprezydent USA Joe Biden w rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką obiecał pomoc finansową dla służb granicznych - oświadczył Biały Dom. Obejmie ona m.in. sprzęt do nadzorowania granicy i środki transportu takie jak pojazdy patrolowe i małe łodzie.

Według niedzielnego "New York Timesa" USA dostarczają Ukrainie nieofensywne wyposażenie wojskowe warte około 33 mln dolarów. "Ale w Kongresie podnoszą się głosy przedstawicieli obu partii, wzywające do dostarczenia Ukrainie broni, amunicji, pojazdów wojskowych oraz zorganizowania szkoleń wojskowych" - podała nowojorska gazeta. Z kolei według "Financial Times'a" siły ukraińskie korzystają też z pomocy amerykańskiej m.in. w sprawach wywiadowczych.

Eksperci na miejscu zestrzelenia samolotu

Mimo napiętej sytuacji na Wschodzie Ukrainy międzynarodowym ekspertom udało się rozpocząć prace na miejscu katastrofy malezyjskiego samolotu. Są tam specjaliści z Holandii, Malezji, Australii oraz reprezentanci OBWE.

Wicepremier Wołodymyr Hrojsman poinformował, że na miejscu katastrofy pracuje 101 ekspertów. Specjaliści mają przeprowadzić się z Doniecka do miejscowości położonej bliżej, aby nie tracić czasu na dojazdy. Wołodymyr Hrojsman zaprzeczył także pojawiającym się informacjom, jakoby mieli tam pracować także eksperci z Rosji.

W ostatnich dniach z powodu walk zespół nie mógł w ogóle prowadzić prac na miejscu tragedii. Podczas spotkania grupy kontaktowej w Mińsku ustalono, że korytarz na miejsce zestrzelenia samolotu dla ekspertów międzynarodowych będzie zachowany.

W czwartek na miejsce katastrofy dotarła mniejsza grupa specjalistów medycyny sądowej oraz obserwatorzy. Według ukraińskich władz, ponad 2 tygodnie po tragedii, na miejscu nadal znajdują się około 80 ciał. Przez cały czas utrzymuje się tam temperatura ponad 30 stopni Celsjusza, dlatego ich stan jest zapewne bardzo zły. Na bocznicy w najbliższej do miejsca tragedii miejscowości Torez, stoi cały wagon z rzeczami ofiar. Bojówkarze od razu po katastrofie zajęli się okradaniem ofiar: zabierali pieniądze, karty kredytowe, biżuterię, a nawet kosmetyki. W Mińsku ustalono, że bojówkarze mają w ciągu dwóch dni zwrócić rzeczy osobiste ofiar.

Samolot malezyjskich linii lotniczych został zestrzelony przez terrorystów za pomocą rakiety wystrzelonej z dostarczonego przez Rosję systemu Buk. Zginęło 298 osób.

Krwawe walki na Ukrainie

Ukraiński oddział wpadł w zasadzkę separatystów w okolicach Szachtarska pod Donieckiem. Armia potwierdza, że co najmniej 10 żołnierzy zostało zabitych. Kilka innych ciał jest nierozpoznanych.

Kolumna wojska została ostrzelana w nocy z moździerzy i czołgów. Według rzecznika operacji antyterrorystycznej Władysława Selezniowa, atak udało się odbić, a oddział wykonał postawione przed nim zadanie.

(Espreso TV/x-news)

W samym Szachtarsku od kilku dni trwają walki. Separatyści ostrzeliwują z moździerzy dzielnice mieszkalne - w internecie umieścili film, na którym widać, jak robią to z terytorium miejscowego stadionu. Terroryści zniszczyli także transporter opancerzony ukraińskich sił. Jeden z rosyjskich komandosów, z Sankt Petersburga opublikował w internecie swoje zdjęcia na tle zakrwawionych ofiar ataku.  To wstrząsnęło ukraińską opinią publiczną.

Rosja ostrzeliwuje posterunki graniczne

Ukraińskie wojsko jest regularnie ostrzeliwane przez rosyjskie oddziały także w innej części Zagłębia Donieckiego, przy granicy z Rosją. Część ukraińskich batalionów zmuszonych było wycofać się z tego regionu. Rosjanie nagminnie naruszają także przestrzeń powietrzną Ukrainy. W ciągu doby było 7 takich przypadków: czterokrotnie helikopterem i trzykrotnie samolotami.

Na ukraińskiej granicy zatrzymano 150 bojowników z Rosji

Ukraińskie wojska odparły atak 150 bojowników z Rosji, którzy próbowali przekroczyć granicę między dwoma krajami przy wsparciu trzech czołgów - oświadczył w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko.
Poinformował, że Federacja Rosyjska nie odpowiada na noty dyplomatyczne z pytaniami, w jakim celu gromadzi swe oddziały wojskowe nad granicami Ukrainy oraz przekazał, że w ciągu ostatniej doby rosyjskie samoloty i helikoptery kilkukrotnie naruszały ukraińską przestrzeń powietrzną.

Grupa bojowników z Rosji zmierzała na Ukrainę, by wspomóc siły prorosyjskie, przeciwko którym władze w Kijowie prowadzą operację na wschodzie kraju. Rosjanie nadeszli ze strony obwodu rostowskiego, który graniczy z obwodami ługańskim i donieckim na Ukrainie.
- Nasi żołnierze odparli atak i terroryści musieli się wycofać - powiedział Łysenko. Dodał, że według źródeł wywiadowczych w stronę Ukrainy jedzie cały pociąg tzw. kadyrowców z Czeczenii. Są to bojownicy lojalni wobec przywódcy tej republiki Ramzana Kadyrowa.
Według relacji Łysenki w ciągu ostatniej doby siły ukraińskie znowu były ostrzeliwane z terytorium Federacji Rosyjskiej wyrzutniami rakietowymi Grad. W tej sytuacji część wojsk Ukrainy wycofano w głąb kraju.
- Oddziały, które rozlokowane były w okolicach przejść granicznych Dowżanski, Izwaryne i Czerwonopartyzansk, znajdowały się pod stałym ostrzałem systemów artyleryjskich Grad i zostały wycofane stamtąd na bezpieczną odległość - przekazał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Ukrainy i Bezpieczeństwa.

Rosja: w sierpniu ruszą ćwiczenia rezerwistów w całym kraju

Od sierpnia do października we wszystkich okręgach wojskowych zostaną przeprowadzone ćwiczenia i szkolenia z udziałem powołanych do czasowej służby rezerwistów – poinformował MON Rosji.
Jak zaznaczyło ministerstwo, ćwiczenia zaplanowano jeszcze w listopadzie. Uwaga ta ma zapewne zasugerować, że nie mają one związku z obecnym konfliktem na Ukrainie.

Według resortu w ćwiczeniach wezmą udział rezerwiści różnych specjalności - łącznościowcy, żołnierze wojsk rakietowych, artylerzyści, strzelcy zmotoryzowani, specjaliści formacji nadbrzeżnych marynarki wojennej, jednostek pontonowo-mostowych, kolejowych i saperskich oraz żołnierze pododdziałów zabezpieczenia materiałowo-technicznego.
W przeciwieństwie do wielu państw zachodnich Rosja zwiększa swe wydatki wojskowe i do końca obecnej dekady zamierza przeznaczyć 21 bilionów rubli (586 mld dolarów) ma nową broń i sprzęt dla armii.

Rosja na handlowej wojennej ścieżce

Polskie jabłka, ukraińskie soki, a w planach - gruzińska woda i mołdawskie warzywa. Rosja przywraca cła lub wprowadza inne obostrzenia na import z krajów, które chce ukarać. Uderzenie w polskie owoce i warzywa to odwet za sankcje nałożone przez całą Unię na Rosję. Z kolei Mołdawia i Gruzja płacą za podpisane z Unią Europejską układy stowarzyszeniowe.

Według agencji ITAR-TASS, Rosja zawiesi porozumienia o wolnym handlu z dawnymi republikami radzieckimi, które obrały prozachodni kurs. W ciągu 30 dni pojawią się wyższe cła w wymianie handlowej między Mołdawią i Rosją. Dotyczyć będą między innymi mięsa i warzyw. Już wcześniej Moskwa wprowadziła czasowy zakaz importu niektórych produktów z Kiszyniowa, między innymi wina, tłumacząc to kwestiami sanitarnymi. Podobnie sytuacja się ma z Gruzją, która dopiero niedawno zaczęła odbudowywać handel z Rosją po wojnie w 2008 roku. Rosja nie zamierza się ograniczyć do najbliższych jej sąsiedztwu krajów. Jak donosi RIA Novosti, w rosyjskim nadzorze weterynaryjnym trwają prace nad ograniczeniem importu owoców z Grecji - kraju, który dotychczas znany był ze swojego prorosyjskiego stanowiska. Grecy co roku wysyłają na wschód owoce za ponad 200 mln dolarów.

Poroszenko: Ukraińcy walczą z imperialnymi planami Rosji.

Prezydent Ukrainy wydał oświadczenie z okazji stulecia rozpoczęcia I wojny światowej. Petro Poroszenko podkreślił, że w czasie I wojny światowej Ukraińcy walczyli w składzie wojsk różnych państw, często po różnych stronach frontu. Według Petra Poroszenki, wniosek, który nasuwa się z tego okresu historii jest jeden: tylko niezależne, zjednoczone i silne państwo ukraińskie jest gwarancją tego, że Ukraińcy nie będą prowadzić bratobójczych walk w cudzych wojnach. Jak zaznaczył szef państwa, I wojna światowa, rewolucja październikowa, Wielki Głód, komunistyczne represje nie zniszczyły pragnienia wolności u Ukraińców. Petro Poroszenko mówił, że teraz znów muszą bronić swojej niezależności i ”niszczyć imperialistyczne plany innego państwa”.Prezydent jest pewien, że ta walka zakończy się zwycięstwem. - To nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń i tych, którzy zginęli - podkreślił szef państwa.

Poroszenko: walki nie mogą opóźnić reform

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że konflikt zbrojny z prorosyjskimi rebeliantami na wschodzie kraju nie może opóźnić przeprowadzenia koniecznych reform.

- Wojna nie jest powodem do opóźniania reform - oznajmił szef państwa w wywiadzie dla kilku ukraińskich stacji telewizyjnych. W czwartek parlament Ukrainy zaaprobował zmiany budżetowe i podatkowe, które pozwolą na znaczne zwiększenie wydatków na obronność i odbudowę terenów zniszczonych w wyniku konfliktu na wschodzie kraju.
Prezydent oświadczył, że na Ukrainie konieczna jest reforma systemu bezpieczeństwa wewnętrznego i przyjęcie nowej ustawy o policji, ponieważ "kosmetyczne zmiany nic nie pomogą". Obecna "milicja nie może sama siebie reformować; powinna być nowa ustawa o policji. Nowe funkcje, prawa i ludzie" - podkreślił.

Poroszenko obiecał przeprowadzenie na jesieni przedterminowych wyborów parlamentarnych, wyrażając nadzieję, że pozwolą one Ukrainie pozbyć się sił politycznych, które wspierają prorosyjskich separatystów. - Na jesieni Ukraina będzie miała nowy parlament. Nie można pracować z parlamentem, gdzie połowa deputowanych nie uważa separatystycznych republik - Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej - za organizacje terrorystyczne i gdzie całe frakcje są kierowane z zagranicy - podkreślił. Poroszenko wyraził też nadzieję, że po wyborach parlamentarnych frakcja Komunistycznej Partii Ukrainy zniknie w sposób demokratyczny z politycznej mapy kraju.

Prezydent zapowiedział, że w rozmowach z Rosją nie będzie kompromisów w sprawach terytorialnej integralności, a zwłaszcza w kwestii zaanektowanego w marcu przez Moskwę Krymu. Podkreślił, że dla obrony narodowych interesów Ukrainy władze będą wykorzystywać wszystkie dostępne mechanizmy prawne. Ukraina "nie wyrzeknie się Krymu. Krym nie jest na sprzedaż, a odpowiedzialności za niego nie można mierzyć pieniędzmi" - podkreślił Poroszenko.

Problemy kadrowe MSW na wschodzie

Tylko co piąty milicjant na wschodzie Ukrainy nadaje się do dalszej pracy w organach ścigania. Większość zachowywała się biernie bądź wspierała prorosyjskich separatystów.

Wiceminister spraw wewnętrznych Serhij Czebotar powiedział, że milicjanci kontrolowani są w miastach, które zostały odbite z rąk separatystów. Oprócz standardowych przesłuchań, niektórzy przechodzą także test na wykrywaczu kłamstw. Wszyscy, którzy współpracowali z terrorystami, są zatrzymywani. Pomaga też miejscowa ludność, która wskazuje kolaborantów.

W czasie prorosyjskich demonstracji, a także ataków separatystów, milicjanci często wpuszczali ich uczestników do budynków użyteczności publicznej, czy też na komisariaty. Niektórzy otwarcie przechodzili na stronę samozwańczych republik: donieckiej i ługańskiej. Według ekspertów, bali się oni o swoje życie bądź też pozostawali lojalni wobec poprzednich ukraińskich władz, które teraz wspierają finansowo terrorystów na Wschodzie.

Zatrzymany wiceprezes banku centralnego. Ukradł 170 mln dolarów?

Prokuratura Generalna Ukrainy zatrzymała byłego wiceprezesa Narodowego Banku Ukrainy Borysa Prychodkę pod zarzutem udziału w kradzieży ponad 170 mln dolarów z funduszy państwowych - poinformował zastępca prokuratora generalnego Mykoła Herasymiuk.

Prychodko został pierwszym wiceszefem NBU za prezydentury Wiktora Janukowycza, którego ekipę oskarżano o powszechną korupcję. Prychodko jest najwyższym rangą urzędnikiem państwowym zatrzymanym od czasu obalenia w lutym Janukowycza.
Narodowy Bank Ukrainy poinformował, że dotychczas nie otrzymał żadnych oficjalnych informacji od prokuratury w sprawie zatrzymania Prychodki.

Herasymiuk powiedział, że Prychodko jest podejrzany o to, że wraz z innymi osobami przywłaszczył około 2 mld hrywien (ok. 172 mln dolarów) z państwowego funduszu rolniczego, utworzonego w celu kontroli cen na rynku krajowym.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk informował w lutym, że w okresie rządów Janukowycza z państwowego skarbca znikły pożyczki w wysokości 37 mld dolarów, a 70 mld dolarów zostało wytransferowanych z kraju. Były prezydent odrzucił te oskarżenia.

Kluby z Krymu zagrają w nowym sezonie w lidze rosyjskiej

Piłkarskie kluby z Krymu: Tawrija Symferopol, SKChF Sewastopol i Żemczużyna Jałta po marcowej aneksji półwyspu przez Rosję zostały dopuszczone do ligowych rozgrywek w tym kraju. Wystąpią w grupie południowej 2. dywizji, czyli na trzecim poziomem.

O dopuszczeniu krymskich klubów do występów w nowym sezonie poinformowała Rosyjska Federacja Piłkarska (RFU), po obradach jej Komitetu Wykonawczego.
Tawrija Symferopol to pierwszy mistrz Ukrainy (1992) od czasu uzyskania przez ten kraj niepodległości w 1991 roku. Zespół, który wystąpi w rozgrywkach rosyjskich, dzieli nazwę z tym klubem, ale jest nowym podmiotem.

Drużyny w Symferopola i Sewastopola występowały w poprzednim sezonie w ukraińskiej ekstraklasie. Od kilku miesięcy starały się znaleźć rozwiązania prawne, dzięki którym będą mogły ominąć przepisy Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej, zabraniające startów w zawodach na terenie innego państwa bez zgody FIFA i UEFA.

Rzecznik prasowy Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej (FFU) Paweł Ternowoj powiedział agencji AP, że Rosja nie ma prawa zarządzać futbolem na terytorium, które Ukraina uważa za swoje. Jednocześnie wezwał FIFA i UEFA do reakcji.

Były prezes FFU i obecny wiceprezydent UEFA Hryhorij Surkis już kilka tygodni temu, gdy pojawił się temat włączenia klubów z Krymu do rozgrywek w Rosji, nie ukrywał krytyki. - Jestem oszołomiony, że władze rosyjskiej federacji rozważają głosowanie w tej kwestii bez oficjalnego stanowiska FIFA, UEFA i FFU- mówił Surkis na początku czerwca.

Cena sankcji

Rosja, która ma piąte co do wielkości rezerwy na świecie i 1,5 bln dolarów aktywów ogółem, w tym blisko 500 mld USD rezerw walutowych, jest w stanie wytrzymać skutki sankcji gospodarczych przez dwa lata - ocenili w piątek eksperci z Aberdeen Asset Management. - Mają rezerwy na prawie pół biliona dolarów. Biorąc pod uwagę, że na razie banki objęte zachodnimi sankcjami mają niewielkie potrzeby refinansowania, (Rosjanie) są w sumie w dość komfortowym położeniu - powiedział w rozmowie z agencją Reutera Brett Diment, szef działu rynków wschodzących w tej globalnej firmie zarządzającej aktywami.

Potrzeby refinansowania rosyjskich banków wynoszą 7-8 mld dolarów, a pożyczki te mają terminy zapadalności w przyszłym roku i Bank Centralny Rosji już zapowiedział, że jeśli jakikolwiek bank wpadnie z tego powodu w tarapaty to on przyjdzie mu z pomocą.

Według firmy Morgan Stanley rezerwy, jakimi dysponuje Rosja pozwoliłyby jej trzykrotnie spłacić koszty zewnętrznego długu oraz importu w ciągu 17 miesięcy. Ale wszystkie te obliczania są bardzo przybliżone i nie biorą pod uwagę, że np. około jednej trzeciej rosyjskich rezerw ulokowanych jest w funduszach naftowych, przeznaczonych na równoważenie spadków ceny ropy.
Około 40 mld dolarów rosyjskich rezerw trzymanych jest w złocie; 13 mld USD leży w skarbcu Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Jednak wielu ekspertów oczekuje, że zachodnie sankcje w ciągu kilku miesięcy staną się surowsze, jako że żadna ze stron konfliktu nie chce na razie ustąpić pola - pisze Reuters.
Wielką niewiadomą pozostaje jak wielu zagranicznych inwestorów wytransferuje pieniądze z Rosji.

Od początku roku z Rosji wycofano około 75 mld dolarów, a do końca roku z kraju ucieknie drugie tyle - szacuje Morgan Stanley. Cudzoziemcy ulokowali w rosyjskich aktywach prawie 200 mld USD.
Trudno też przewidzieć, w jakim tempie uciekać będzie z kraju rosyjski kapitał; jeśli sankcje odniosą skutek psychologiczny i na rynkach zacznie dominować niepokój, może to bardzo przyspieszyć ucieczkę kapitału - pisze Reuters.

Tymczasem Rosję może boleśnie dotknąć również to, że - jak podała w czwartek agencja Moody's - całe międzynarodowe zamieszanie wokół Ukrainy może doprowadzić do spadku ceny ropy.

- Sankcje mogą zmusić banki do zwrócenia się o finansowanie do rosyjskiego rządu lub banku centralnego - mówią ekonomiści. To może zaś zostawić Moskwie tylko dwie, nieatrakcyjne opcje: sięgnąć po rezerwy walutowe warte około 500 mld dolarów lub pozwolić, by gwałtownie spadł kurs rubla, co powiększy jeszcze inflację - wyjaśnia "Wall Street Journal".

W środę "WSJ" pisał, że na skutki sankcji trzeba będzie jeszcze poczekać. Rosyjski sektor finansowy nie odczuje przez jakiś czas następstw retorsji, ponieważ tamtejsze banki nie mają zagranicznych pożyczek, których terminy płatności zapadałyby w najbliższych miesiącach.

"Rosyjska gospodarka będzie chyliła się ku upadkowi, ale nie zostanie znokautowana (...) i można oczekiwać, że Rosjanie zewrą szeregi wobec trudności, za które odpowiadają zagraniczni wrogowie kraju" - skomentował nałożenie nowej rundy sankcji na Rosję "Financial Times".

W ubiegłym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował swoją prognozę dla rosyjskiej gospodarki na ten rok; wzrost ma wynieść 0,2 proc. zamiast przewidywanych wcześniej 3,8 proc. PKB.

PAP/IAR/agkm

''