Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 21.08.2014

Mordercy amerykańskiego dziennikarza żądali za niego okupu

Zabójcy z organizacji Państwo Islamskie chcieli 100 mln euro za życie Amerykanina. Informację przekazał szef serwisu GlobalPost, dla którego pracował James Foley.
James Foley został zamordowany przez dżihadystów na północy IrakuJames Foley został zamordowany przez dżihadystów na północy Irakuscreen: CNN Newsource/x-news

Te żądania miały być przekazane rodzinie dziennikarza w New Hampshire za pomocą poczty elektronicznej.

Philip Balboni nie chciał mówić, jaka była odpowiedź na to żądanie. W środę Balboni ujawnił, że rodzina Foley'a miała kontakt z porywaczami, ale negocjacje nie posunęły się na przód. Rozmowy zostały przerwane.

Śmierć Jamesa Foleya. Tu czytaj więcej>>>

Dwóch pragnących zachować anonimowość przedstawicieli administracji powiedziało agencji Associated Press, że porywacze zażądali okupu po raz pierwszy pod koniec ubiegłego roku.

(źródło:CNN Newsource/x-news)

Foley został porwany dwa lata temu, w listopadzie 2012 roku w Syrii. Został zamordowany przez muzułmańskich terrorystów w północnym Iraku. Film z jego egzekucji zamieszczono w Internecie jako "przesłanie dla Amerykanów". Zabójstwo dziennikarza potępiły Stany Zjednoczone i Unia Europejska.

W czwartek amerykański Departament Sprawiedliwości poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie śmierci reportera.

Wcześniej władze USA ujawniły, że na początku roku podjęto próbę odbicia reportera. Akcję sił specjalnych zatwierdził osobiście prezydent Barack Obama.

Z ujawnionych informacji wynika, że ponad 20 komandosów z elitarnych jednostek Delta Force dotarło helikopterami na pólnoc Syrii. Stoczyli walkę z islamskimi bojownikami ale żadnych zakładników nie znaleźli. USA uważają, że obok Foleya wśród poszukiwanych było "przynajmniej czterech" obywateli USA. Nie ujawniono, gdzie i kiedy przeprowadzono operację. Podano natomiast, że było "sporo" ofiar, w tym po stronie USA. Jeden członek sił specjalnych został lekko ranny.

W sprawie śmierci amerykańskiego dziennikarza ściśle współpracują z CIA brytyjskie służby specjalne. Zbrodniarz, który dokonuje egzekucji wypowiada swoją przemowę w języku angielskim. Przypuszcza się zatem, ze mógł pochodzić z Wielkiej Brytanii.

Angielska prasa analizując wideoklip przedstawiający śmierć Foleya opisuje, że jakość nagrania jest tak dobra, że choć morderca jest w kominiarce, można będzie porównać jego oczy z fotografiami znanych brytyjskich dżihadystów. Do tej masy szczegółów dochodzą ubiór, uzbrojenie i sceneria, w której nakręcono wideoklip. Najważniejszy pozostaje jednak głos. Analiza akcentu wskazuje na pochodzenie z Londynu, ze środowiska imigrantów, być może z Afganistanu.

- Identyfikacja głosu nie może służyć jako bezsporny dowód tożsamości. To nie to samo, co odciski palców czy profil DNA - zastrzega w rozmowie z BBC ekspert sądowa Elizabeth McClelland. Eksperci zwracają też uwagę, że wideoklip z egzekucji był wyraźnie poddany obróbce i zmontowany z kilku sekwencji. Nie jest więc wykluczone, że zastąpiono głos zabójcy dubbingiem.

Foley był bardzo doświadczonym reporterem wojennym. W 2011 roku, gdy relacjonował wojnę cywilną w Libii, został porwany i był przetrzymywany przez kilka tygodni przez siły byłego libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. Po uwolnieniu szybko wrócił do pracy.
Przed uprowadzeniem w Syrii w listopadzie 2012 roku pracował jako niezależny dziennikarz, tzw. freelancer na Bliskim Wschodzie przez pięć lat. Relacjonował konflikty w Afganistanie, Libii i Syrii dla GlobalPost, francuskiej agencji Agence France-Presse i innych międzynarodowych agencji prasowych.
Początkowo rodzina i GlobalPost uważali, że Foley został porwany przez syryjski reżim Baszara al-Asada. Ale w komunikacie opublikowanym jesienią ubiegłego roku poinformowali, że zmienili zdanie.

IAR/PAP/asop

''