Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 19.09.2014

2400 Ukraińców w niewoli u separatystów. USA nie dostarczą Ukrainie broni [podsumowanie dnia]

Koce i noktowizory są ważne, ale kocami nie da się wygrać wojny – mówił Petro Poroszenko w Kongresie USA. Waszyngton obiecał wsparcie dla Ukrainy innymi sposobami niż dostarczanie broni.
Ćwiczenia z udziałem państw NATO pod LwowemĆwiczenia z udziałem państw NATO pod LwowemPAP/EPA/IVAN BOBERSKYY
Galeria Posłuchaj
  • Relacja Piotra Pogorzelskiego z Kijowa (IAR): w Donbasie wciąż giną ukraińscy żołnierze i cywile, mimo rozejmu; zabito syna i teścia miejscowego oddziału Batkiwszczyny
  • Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk: rząd w Kijowie przygotowuje dokumenty, które wejdą w życie dopiero wtedy, gdy Ukraina otworzy swój rynek dla unijnych towarów
  • Relacja Tomasza Majki (IAR): rozmowy Rosja-Ukraina-UE o gazie - za tydzień
Czytaj także

WOJNA NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Setki żołnierzy ukraińskich w niewoli

Ponad 2400 ukraińskich zakładników znajduje się w rękach prorosyjskich rebeliantów na wschodniej Ukrainie - oświadczyła w piątek pełnomocniczka prezydenta tego kraju ds. sytuacji na wschodzie Iryna Heraszczenko.

Dotychczas władze Ukrainy bardzo skąpo informowały o liczbie ludzi przetrzymywanych przez buntowników na opanowanych przez nich terenach w obwodach donieckim i ługańskim. W oficjalnych komunikatach mówiono, że jest ich niewiele ponad 800.

W ub. tygodniu pozarządowe Centrum Wymiany Jeńców opublikowało listę 853 nazwisk, wśród których - jak wtedy podkreślano - są nie tylko wojskowi, ale i cywile. Dodano do niej wówczas nazwiska 408 zaginionych.

Wzajemna wymiana zakładników to jeden z punktów porozumienia zawartego 5 września w Mińsku na Białorusi przez grupę kontaktową Ukraina-Rosja-OBWE ds. kryzysu ukraińskiego.

Semen Semenczenko, dowódca walczącego na wschodniej Ukrainie ochotniczego batalionu ukraińskiego Donbas, ocenił w piątek - także na Facebooku - że wymiana ta idzie bardzo opornie.
- W ostatnim czasie uwolniono tylko 20 procent chłopaków z batalionu Donbas - napisał, dodając, że podobna sytuacja jest także w innych oddziałach sił zbrojnych Ukrainy.

W piątek agencja Itar-Tass nadała depeszę, w której zapowiedziała, powołując się na Darię Morozową, kierowniczkę "komitetu ds. uchodźców i jeńców wojennych" samozwańczej separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, że kolejna wymiana zakładników przewidywana jest w sobotę w południe. - Formuła wymiany jest obecnie ustalana, ponieważ wciąż przygotowywane są listy jeńców. Będzie to po 40-50 osób z każdej strony - powiedziała w rozmowie z rosyjską agencją.

Trwa ostrzał ukraińskich pozycji, mimo rozejmu

Według ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, w ciągu minionej doby dwa rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Ukrainy. Oprócz tego Rosjanie wykorzystują samoloty bezzałogowe do prowadzenia rozpoznania. Rzecznik Rady Andrij Łysenko poinformował też, że przy granicy z kontynentalną Ukrainą, na Krymie, skoncentrowano 4 tysiące rosyjskich żołnierzy i prawie 50 czołgów oraz sto sztuk ciężkiej techniki, w tym systemów rakietowych.

W ciągu ostatniej doby w strefie operacji antyterrorystycznej zginęło dwóch ukraińskich wojskowych, a sześciu uznaje się za zaginionych. Trzech zostało rannych. Ukraińcy są ostrzeliwani w wielu miejscowościach obwodów donieckiego i ługańskiego.

Giną także cywile. W Doniecku i Makijiwce zginęły w ciągu doby 3 osoby. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach zostali zabici przez separatystów syn i teść szefa partii Ojczyzna Julii Tymoszenko w miejscowości Jasynowata. Zostali oni zatrzymani na posterunku, ich nazwiska były jakoby na liście wrogów terrorystów. Mieli zostać zastrzeleni na miejscu.

Poroszenko w Stanach Zjednoczonych

Biały Dom odrzucił postulat Petro Poroszenki o dostawy uzbrojenia dla Ukrainy. O tego rodzaju pomoc ukraiński prezydent zabiegał podczas wizyty w Waszyngtonie. Prezydent Barack Obama obiecał wspieranie Ukrainy innymi metodami.

Podczas wystąpienia przed połączonymi izbami Kongresu Petro Poroszenko nie krył, że dotychczasowa pomoc Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy jest niewystarczająca. - Koce i noktowizory są ważne ale kocami nie da się wygrać wojny - zaznaczył.

Prezydent Barack Obama obiecał zwiększenie pomocy dla Ukrainy o 46 milionów dolarów. Nie zgodził się jednak na dostawy systemów rakietowych, pocisków i innego uzbrojenia.  Dodatkowe środki mają być przeznaczone na kamizelki kuloodporne, hełmy, pojazdy oraz noktowizory. Obama zapowiedział natomiast dalsze polityczne i gospodarcze izolowanie Rosji jeśli Moskwa nie zaprzestanie destabilizowania Ukrainy. - Jestem bardzo dumny, że Stany Zjednoczone przewodzą społeczności międzynarodowej, której działania sprawiają, że Rosja płaci cenę za agresję na Ukrainie - mówił.

USA udzielą Ukrainie gwarancji finansowych na 1 mld dolarów na wsparcie gospodarki. - Prezydent USA zapewnił, że mamy nie tylko wiernego przyjaciela w nim osobiście, ale i przyjaciela w narodzie amerykańskim. Ameryka jest z narodem Ukrainy - napisał Poroszenko.

Mimo braku zgody Białego Domu na dostawy uzbrojenia, Petro Poroszenko deklarował, że podczas spotkania z Barackiem Obamą udało mu się uzyskać więcej niż się spodziewał.

Jak wynika z wywiadu Poroszenki dla CNN, Obama odmówił Ukrainie statusu specjalnego sojusznika spoza NATO. Mają go m.in. Japonia, Korea Południowa, Izrael. Prezydent Ukrainy pytany o tę sprawę, powiedział, że Ukraina i USA już ustanowiły specjalny modus współpracy, a jej poziom w zakresie obrony to więcej niż daje status sojusznika USA spoza NATO.  Prezydent Ukrainy podkreślił, że w Waszyngtonie uzyskał więcej niż się spodziewał.

Premier Ukrainy o rosyjskich cłach

Premier Arsenij Jaceniuk twierdzi, że Rosja nie może szantażować Ukrainy wprowadzeniem ceł na ukraińskie towary. Taką groźbę wystosował szef rosyjskiego rządu Dmitrij Miedwiediew.

Arsenij Jaceniuk powiedział, że w momencie, gdy Rosja wprowadzi cła, Ukraina odpowie tym samym. Jednocześnie premier zasugerował, że Kijów dotrzyma złożonego zobowiązania, że część ekonomiczna umowy stowarzyszeniowej wejdzie w życie nie 1 listopada, a później, gdy Ukraina otworzy swój rynek dla unijnej produkcji. Do tego czasu rząd będzie przygotowywał odpowiednie dokumenty. Kiedy dokładnie Kijów będzie do tego gotowy, premier nie powiedział.

Zgodnie z zobowiązaniami Brukseli i Kijowa, część ekonomiczna umowy stowarzyszeniowej ma wejść w życie najwcześniej 1 stycznia 2016 roku, jednak ukraińskie władze zapewniają, że i tak będą jeszcze wcześniej realizować jej założenia. Budzi to zastrzeżenia Kremla. Oficjalnie Rosja boi się, że na jej terytorium znajdą się nieoclone unijne towary, które trafią tam przez Ukrainę. Zdaniem ekspertów, Moskwa nie chce, aby Kijów miał silniejsze związki gospodarcze z Zachodem, a także modernizował swoją gospodarkę na wzór unijny.

Negocjacje gazowe za tydzień

Nowe gazowe negocjacje z Rosją odbędą się za tydzień w Berlinie. Tak informuje rzeczniczka Komisji Europejskiej do spraw energii Marlene Holzner. W stolicy Niemiec wysłannicy z Brukseli, Kijowa i Moskwy mają przede wszystkim rozmawiać o cenach rosyjskiego "błękitnego paliwa" dla Ukrainy.
Komisja Europejska nie wyklucza, że podczas spotkania będzie omawiania również kwestia zmniejszenia w ostatnim okresie dostaw rosyjskiego gazu do Polski.

Spotkanie 26 września ma być kolejną próbą znalezienia kompromisu między Moskwą a Kijowem. Wcześniej Rosja nie zgodziła się na przeprowadzenie konsultacji gazowych z Ukrainą i Komisją Europejską, zaplanowanych na 20 września. Najpierw nie podano konkretnego powodu, a później minister energetyki wyjaśnił, że w tym czasie odbywa się w Soczi Forum Gospodarcze.

Wspólne rozmowy, mające pomóc w rozwiązaniu ukraińsko-rosyjskiego konfliktu gazowego, planowane są od lipca, ale wciąż nie może dojść do spotkania przedstawicieli trzech stron. W czerwcu Rosja przerwała dostawy błękitnego paliwa na Ukrainę. Według Gazpromu, Kijów jest winien stronie rosyjskiej prawie 5 i pół miliarda dolarów. Kryzys gazowy na linii Moskwa-Kijów może się odbić również na eksporcie gazu do krajów Unii Europejskiej, dlatego Brukseli zależy na jak najszybszym zawarciu kompromisu.

Spór gazowy między Rosją a Ukrainą rodzi groźbę zakłóceń dostaw rosyjskiego gazu do UE przez terytorium Ukrainy, jak było w 2006 i 2009 roku, podczas poprzednich "wojen gazowych".

Międzynarodowa brygada

Polska, Litwa i Ukraina będą miały wspólną jednostkę wojskową z dowództwem w Lublinie. Szefowie resortów obrony trzech państw podpisali w Belwederze, w obecności prezydenta, międzyrządową umowę w tej sprawie.

Bronisław Komorowski wyraził żal, że jednostka powstaje tak późno, gdy w naszym regionie "zrobiło się niebezpiecznie". Ma też nadzieję, że już za rok odbędą się pierwsze wspólne ćwiczenia.
Minister obrony Litwy Juozas Olekas wyraził podobną opinię - zbyt wiele czasu stracono, zanim dokument udało się podpisać. Zwrócił przy tym uwagę, że w tym czasie na Ukrainie straciło życie wiele osób.  Generał Wałery Hełetej, który podpisał dokument ze strony ukraińskiej, podkreślił wyjątkowość chwili: "Ukraina po raz pierwszy w czasie swojej niepodległości stała się obiektem zbrojnej agresji sąsiada, rosyjskiej Federacji i rosyjskich sił zbrojnych".

Zgodnie z planem pododdziały wydzielane do brygady z Litwy, Polski i Ukrainy pozostaną w dotychczasowych miejscach stałej dyslokacji i podporządkowane będą dowódcy brygady na czas ćwiczeń i misji.

Na kwaterę główną dowództwa jednostki wyznaczono Lublin. Funkcjonuje tam obecnie polska część dowództwa, która liczy ok. 50 żołnierzy. Docelowo ma do nich dołączyć po kilkunastu oficerów z Litwy i Ukrainy. W Lublinie jest też batalion dowodzenia, liczący ok. 250 żołnierzy.
Kluczowe stanowiska w brygadzie mają po kolei obsadzać oficerowie z trzech tworzących jednostkę państw. Pełną gotowość operacyjną LITPOLUKRBRIG ma osiągnąć za dwa lata.

Prezydent Komorowski: trzeba ograniczyć wpływy Rosji w ONZ

Należy ograniczyć wpływy Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, tak, by nie mogła wetować decyzji w sprawie Ukrainy - uważa Bronisław Komorowski, z którym rozmawiał "New York Times". W poniedziałek prezydent leci do Stanów Zjednoczonych, by wziąć udział w corocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wygłosić tam przemówienie.

Jak czytamy w dzisiejszym wydaniu amerykańskiego dziennika, Bronisław Komorowski jest sfrustrowany słabą reakcją Narodów Zjednoczonych na kryzys ukraiński. Dlatego będzie domagał się zmian w funkcjonowaniu Organizacji tak, by Rosja nie mogła już dłużej blokować rezolucji Rady Bezpieczeństwa dotyczących Ukrainy. Prezydent chce o tym powiedzieć na forum Zgromadzenia Ogólnego. "Moim głównym przesłaniem będzie to, że być może ONZ powinno być zreformowane w ten sposób, by było zdolne odpowiadać na istniejące obecnie zagrożenia (...) Moim zdaniem paraliż Rady Bezpieczeństwa jest objawem ogólnej słabości ONZ" - zaznaczył w rozmowie z "NYT" Bronisław Komorowski.

Jednocześnie dziennik wskazuje, że wprowadzenie pomysłów Bronisława Komorowskiego w życie będzie bardzo trudne, może nawet niemożliwe. "New York Times" przypomina, że pozbawienie Rosji prawa weta wymagałoby zgody 2/3 Zgromadzenia Ogólnego oraz ratyfikacji przez 2/3 państw wchodzących w skład ONZ, w tym wszystkich stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Oznacza to, że Rosja mogłaby po prostu zablokować próbę odebrania sobie weta.

Dowódca Berkutu z Majdanu na wolności

Sąd w Kijowie zwolnił z aresztu dowódcę oddziału milicyjnej jednostki specjalnej Berkut, której funkcjonariusze podejrzewani są o zabicie 39 osób podczas zimowych protestów w stolicy Ukrainy. Sąd uznał, że funkcjonariusz nie będzie utrudniał śledztwa. Oburzenie tą decyzją wyraziła w piątek Prokuratura Generalna Ukrainy.

"Podstawą do uwolnienia było to, że podejrzewany o dokonanie szczególnie ciężkich przestępstw ma żonę, trójkę dzieci i mieszkanie w Kijowie oraz cieszy się dobrą opinią. Zdaniem sądu właśnie te okoliczności sprawiają, że podejrzewany nie będzie unikał odpowiedzialności karnej" - napisano w komunikacie urzędu prokuratorskiego i zapowiedziano złożenie apelacji.

Według prokuratury za czyny, których dopuścił się oficer jednostki specjalnej Berkut i jego podwładni, ukraiński kodeks karny przewiduje karę powyżej 10 lat więzienia.

Prokuratura poinformowała, że zakończyła śledztwo w sprawie wydarzeń na ulicy Instytuckiej w Kijowie, gdzie dowodzony przez zwolnionego z aresztu funkcjonariusza oddział zastrzelił 20 lutego 39 osób. Prokuratura zaznaczyła, że dwóch podwładnych oficera, którzy również figurują w tym śledztwie, sąd pozostawił w areszcie.

Oburzenie po słowach Ewy Kopacz o Ukrainie

Miejmy nadzieję, że to niedoświadczenie - tak ekspert do spraw Ukrainy Grzegorz Gromadzki komentuje słowa Ewy Kopacz dotyczące polskiej polityki w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Przyszła premier Ewa Kopacz wyraźnie zaakcentowała, że Polska nie będzie w awangardzie państw domagających się wysłania broni Ukrainę. Dodała, że w stosunku do tego kraju polski rząd będzie prowadził politykę spójną z całą Unią Europejską. Jak zaznaczyła, rząd będzie jak ”kobieta” i nie będzie ryzykował i forsował własnego stanowiska. Grzegorz Gromadzki podkreśla, że źle by się stało, gdyby Polska zrezygnowała ze swojej aktywnej roli w polityce wschodniej. Jak dodaje, na razie, na pełną ocenę należy poczekać do expose nowej pani premier

- Nie powinniśmy być czynnym uczestnikiem konfliktu zbrojnego - zaznaczyła w czwartek Kopacz pytana, czy Polska powinna wysłać broń na Ukrainę. - Polska powinna zachowywać się jak polska rozsądna kobieta. Nasze bezpieczeństwo, nasz kraj, nasz dom, nasze dzieci są najważniejsze, co nie znaczy wcale, że powinniśmy dzisiaj mówić głosem odrębnym od Unii (Europejskiej). Wręcz przeciwnie. Uważam, że nie powinniśmy dzisiaj na wyścigi być czynnym uczestnikiem tego konfliktu zbrojnego - powiedziała w piątek Kopacz. - Jeśli tylko zdecyduje ta duża rodzina europejska, że chcemy pomagać Ukrainie, to bezwzględnie powinniśmy w tej pomocy, ale razem z innymi krajami europejskimi, uczestniczyć - podkreśliła. Kopacz powiedziała, że wolałaby zdecydowanie dbać o polskie granice. - Jeśli miałaby się decydować na to, że mamy stanąć i narażać naszych obywateli, naszych żołnierzy, wozić tam sprzęt, sprzęt medyczny, wolałabym to robić tam, gdzie to sąsiaduje z nami - dodała.

Spotkanie grupy kontaktowej w Mińsku

W Mińsku rozpoczęło się kolejne spotkanie grupy kontaktowej Rosja - Ukraina. Ma ono przynieść pokojowe rozwiązanie kryzysu ukraińskiego.

W spotkaniu biorą udział: przedstawiciel Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, ambasador Rosji na Ukrainie oraz samozwańcze władze regionów donieckiego i ługańskiego.

Poprzednie spotkanie grupy kontaktowej odbyło się 5 września, również w stolicy Białorusi, Mińsku. Wzięli w nim udział przedstawiciele Rosji, Ukrainy oraz prorosyjskich separatystów. To na tym spotkaniu zdecydowano o rozejmie w Donbasie - od tej pory wielokrotnie łamanym - oraz o specjalnym statusie części obwodów ługańskiego i donieckiego.

PAP/IAR/agkm

(Wideo: rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Andrij Łysenko)

.

Sytuacja na Ukrainie: stan na godzinę 12, 19 września 2014. Źródło: Rada Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.

/

''