Logo Polskiego Radia
PAP
Artur Jaryczewski 12.11.2014

Zatrzymani i ranni. Święto Niepodległości w policyjnych statystykach - najnowsze dane

276 osób doprowadzonych na policję, z czego 199 zatrzymanych oraz kilkadziesiąt osób rannych, w tym 51 policjantów i 24 osoby cywilne - to bilans Marszu Niepodległości, który we wtorek przeszedł ulicami Warszawy. Pozostałe marsze i zgromadzenia, także w innych miastach, przebiegły o wiele spokojniej.
Policja nie chce ujawniać, ilu funkcjonariuszy zaangażowanych było w zabezpieczenie zgromadzeń i marszyPolicja nie chce ujawniać, ilu funkcjonariuszy zaangażowanych było w zabezpieczenie zgromadzeń i marszyPAP/Jacek Turczyk
Galeria Posłuchaj
  • Marsz Niepodległości znowu pod znakiem zamieszek - relacja Michała Dydlińskiego (IAR)
  • Zamieszki na rondzie Waszyngtona w Warszawie - relacja Kamila Szwarbuły (IAR)
Czytaj także

Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek powiedział, że zatrzymani odpowiadać będą m.in. za czynną napaść na policjantów, za uszkodzenie mienia, udział w nielegalnym zbiegowisku i np. posiadanie narkotyków.

- Będziemy ich rozliczać jak najszybciej po zgromadzeniu materiału dowodowego. Jeśli będzie taka możliwość, będziemy korzystać z trybu przyspieszonego - dodał Mrozek. W tzw. trybie przyspieszonym policja ma 48 godzin na postawienie podejrzanego przed sądem, z kolei sąd może wydłużyć czas rozpatrzenia sprawy do 78 godzin.
Rzecznik KSP poinformował również, że ranni policjanci mają obrażenia głowy, rąk i nóg; jeden z nich ma złamany obojczyk.

Burzliwe Święto Niepodległości. Zamieszki na ulicach Warszawy [relacja]
We wtorek wieczorem rannych policjantów w szpitalu odwiedzili minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska i komendant główny policji Marek Działoszyński.
Policja zapewnia: wyciągnęliśmy wnioski z ubiegłych lat

- Odseparowaliśmy grupę chuliganów, zamaskowanych bandytów, którzy przyjechali do Warszawy tylko po to, aby konfrontować się siłowo z jednostkami policji, od pozostałych uczestników marszu. Stąd skala zatrzymań - powiedział komendant stołeczny policji insp. Michał Domaradzki.

- Działania związane z poszukiwaniem sprawców incydentów podczas marszu jeszcze trwają, współpracujemy z komendantami wszystkich garnizonów w Polsce, którzy sprawdzają osoby powracające z Warszawy - dodał.

Komendant stołecznej policji ocenił, że policja wyciągnęła wnioski z lat ubiegłych. - Udało się doprowadzić do tego, że eskalacja konfliktu była tylko w jednym miejscu w Warszawie, i nie rozlała się na inne miejsca (...), to policja przyjęła na siebie ciężar uderzenia i zapewnienia bezpieczeństwa pozostałych uczestników marszu - powiedział Domaradzki.

W całym kraju ponad 23 tysiące policjantów zabezpieczało więcej niż 700 imprez i demonstracji, które odbyły się 11 listopada w całym kraju - poinformował z kolei komendant główny policji generalny inspektor Marek Działoszyński. Moja ocena tych działań jest bardzo pozytywna - powiedział komendant.
- Właściwie z incydentami mieliśmy do czynienia jedynie w Warszawie, a także we Wrocławiu, gdzie zatrzymano 8 osób, i w Krakowie, gdzie zatrzymano 6 osób. To były przypadki niszczenia mienia, używania pirotechniki zabronionej w trakcie manifestacji, ale to były incydenty - podkreślił Działoszyński.
- Moja ocena całości tych działań jest bardzo pozytywna. Nie dopuściliśmy do eskalacji incydentów na terenie miast. Nie dopuściliśmy do atakowania normalnych uczestników manifestacji. Nie było żadnych konfrontacji. Jedynie policja przyjęła na siebie ewentualne działania agresywne, chuligańskie i bandyckie - podsumował komendant główny.
Podkreślił, że policjanci byli atakowani kamieniami, płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i racami. - Policjanci odnieśli obrażenia, ale byli bardzo profesjonalni. Nie doszło do żadnych samowolnych działań ze strony policjantów, którzy działali w oddziałach zwartych - powiedział Działoszyński. Dodał, że starano się działać tak, żeby minimalizować skalę obrażeń osób postronnych.

Źródło: TVN24/x-news

W Warszawie kilka tysięcy dodatkowych policjantów
Największym wyzwaniem dla policji był zorganizowany przez narodowców Marsz Niepodległości, zarejestrowany na 50 tys. osób.
Marsz Niepodległości w tym roku przeszedł inną trasą niż w latach ubiegłych - począwszy od ronda Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego na praski brzeg Wisły. Zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego. W ubiegłym roku w związku z incydentami, do których doszło właśnie podczas tego Marszu Niepodległości, zatrzymano 74 osoby. Podpalona została wówczas instalacja "Tęcza" na pl. Zbawiciela i m.in. budka strażnika przed Ambasadą Rosyjską.
W tym roku od początku Marszu Niepodległości dochodziło do drobnych incydentów - uczestnicy manifestacji odpalali petardy, rzucali race. Do zamieszek doszło jednak na końcu trasy marszu, choć bojówkarze cały czas atakowali policjantów i prowokowali uczestników manifestacji.
Bojówkarze rzucali w stronę policjantów kostkami brukowymi, butelkami, racami, petardami, drzewcami flag.

- Ostatecznie udało nam się ich oddzielić i zepchnąć na bok, tak by marsz mógł się zakończyć zgodnie z planem. Użyliśmy broni gładkolufowej i m.in. armatek wodnych z wodą barwioną, by móc łatwiej identyfikować i zatrzymywać zadymiarzy - zaznaczył rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak wyjaśnił, w akcje zaangażowane były specjalne zespoły policyjne do tego typu zatrzymań. Chodziło o to, by chuliganów wyłapywać - po kolei - z atakującego funkcjonariuszy tłumu.

Źródło: TVN24/x-news

Policja nie chce ujawniać, ilu funkcjonariuszy zaangażowanych było w zabezpieczenie zgromadzeń i marszy w Warszawie, które odbywały się we wtorek. Wiadomo jedynie, że do stolicy przyjechało kilka tysięcy policjantów z innych komend wojewódzkich. To m.in. oni będą dbać o to, by uczestnicy Marszu Niepodległości spokojnie się rozeszli i wyjechali ze stolicy.

Sokołowski podkreślił również, że straż powołana przez organizatora marszu, próbował wielokrotnie rozładowywać sytuację. - Widać, że z roku na rok jest coraz bardziej świadoma zadań, które przed nią stoją - zaznaczył.

Zabezpieczenie obchodów 11 listopada, nie tylko w Warszawie, ale w całym kraju koordynowała Policyjne Centrum Dowodzenia w Legionowie. W akcji wykorzystano m.in. policyjne śmigłowce z kamerami, z których nagranie trafiało bezpośrednio do sztabu i pozwalało na ocenę sytuacji.

Przed 11 listopada policja kilkakrotnie spotykała się m.in. się z organizatorami Marszu Niepodległości.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

PAP/aj/ju