Logo Polskiego Radia
PAP
Petar Petrovic 03.12.2014

John Kerry: irańskie ataki przeciw dżihadystom miałyby pozytywny skutek

Amerykański sekretarz stanu John Kerry nie potwierdził informacji o niedawnych nalotach irańskich sił powietrznych na wschodzie Iraku. - Oczywiste jest, że jeśli Iran atakuje IS w określonym miejscu, jeśli te działania ograniczają się do IS i jeśli ma to jakiś skutek, to ostatecznie jest on pozytywny - oświadczył po spotkaniu międzynarodowej koalicji przeciwko dżihadystom, które miało miejsce w Brukseli.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry i szefowa unijnej dyplomacji Federica MogheriniAmerykański sekretarz stanu John Kerry i szefowa unijnej dyplomacji Federica MogheriniPAP/EPA/VIRGINIA MAYO / POOL

We wtorek, kilkanaście godzin przed początkiem tego spotkania, ministerstwo obrony USA poinformowało, że w ostatnich dniach irańskie samoloty myśliwskie zaczęły atakować pozycje Państwo Islamskie na wschodzie Iraku. Naloty te - według Pentagonu - nie były koordynowane z działaniami amerykańskimi. Oświadczenie Pentagonu nadeszło, gdy telewizja Al-Dżazira pokazała zdjęcia irańskich myśliwców F-4, atakujących cele w prowincji Dijala graniczącej z Iranem.

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

Kerry odmówił komentarza w tej sprawie.- Nie będę niczego ogłaszać - potwierdzać czy dementować. To oni Irańczycy lub Irakijczycy powinni to zrobić, jeśli do tego doszło - oświadczył szef dyplomacji.

>>> Zwiększenie zaangażowania Polski w działania międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu "być może miałoby sens” - ocenił w Brukseli szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna, który wziął udział w spotkaniu 60 krajów tej koalicji >>>

Nie ma współpracy z Teheranem

Powtórzył, że Stany Zjednoczone nie koordynują swoich działań wojskowych z Iranem, i zapewnił, że obecnie nie mają planów, by to robić.

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>

- Koordynujemy nasze misje z rządem irackim. Nic nie zmieniło się w naszej polityce niekoordynowania działań z Teheranem - dodał. - Zadaniem Irakijczyków jest uniknięcie jakiegokolwiek konfliktu między różnymi maszynami dokonującymi ataków z powietrza - powiedział szef dyplomacji.

Konflikt na lata

Kerry przyznał też, że walka z bojownikami z IS może trwać lata, podkreślając jednocześnie, że koalicja już zadała poważne szkody tej organizacji, dokonując ok. tysiąca nalotów w Iraku i Syrii od początku sierpnia.

- Teraz państwu Islamskiemu jest o wiele trudniej zbierać siły, podróżować w konwojach i przeprowadzać uzgodnione ataki - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji. - Żaden duży oddział islamistów nie może agresywnie iść naprzód, nie martwiąc się, że nie zaatakujemy go z nieba - dodał.

Jednak jego zdaniem kampania nie skończy się szybko. - Nasze zaangażowanie będzie najpewniej mierzone w latach - ocenił Kerry.

W oświadczaniu wydanym po spotkaniu, w którym brało udział ok. 60 krajów, koalicja poinformowała, że według niektórych jej członków do pokonania bojowników niezbędne są skuteczne siły lądowe. Przedstawiciele Departamentu Stanu wyjaśnili, że chodziło o wzmocnienie umiarkowanych rebeliantów w Syrii.

pp/PAP