Bojownicy próbowali opuścić syryjskie miasto Ar-Rakka. Według informatora "Financial Times", Państwo Islamskie powołało własną żandarmerię, która działa w tym mieście. Wyłapuje ona tych zagranicznych ochotników, którzy stracili zapał do dżihadu i życia w samozwańczym kalifacie.
Dokonano dziesiątek rewizji w domach bojowników i aresztowano wiele osób. Ar-Rakkę można uznać za stolicę Państwa Islamskiego.
Brytyjska prasa pisała w połowie października, że organizacja uwięziła pięciu Brytyjczyków, trzech Francuzów, dwóch Niemców i dwóch Belgów, którzy chcieli wrócić do swych krajów po walkach w szeregach grup rebelianckich.
WOJNA W SYRII - czytaj więcej >>>
Badacze z londyńskiego King's College szacowali w połowie października, że nawet 50 Brytyjczyków chciałoby wrócić do ojczyzny, ale obawiają się aresztowania.
W listopadzie brytyjska prasa przytaczała historię brytyjskiego dżihadysty, który przez 3 miesiące próbował wydostać się z Syrii do Turcji, gdzie przez cały ten czas czekała nań przybyła z Londynu matka. W innym opisywanym przypadku do Syrii udał się ojciec trzech młodych brytyjskich dżihadystów, z zamiarem ich wydobycia, ale dwóch już poległo.
"Financial Times" pisze o wysokich stratach wśród islamistów w Syrii w wyniku amerykańskich nalotów. Potwierdza to cytowana z kolei w dzisiejszym "Timesie" wymiana korespondencji na stronach społecznościowych między jednym z brytyjskich dżihadystów a reporterką, udającą entuzjastkę Islamskiego Państwa.
Kilka dni temu przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Martin Dempsey poinformował, że trzech dowódców wojskowych IS zostało ostatnio zabitych w Iraku w nalotach międzynarodowej koalicji.
PAP, IAR, bk